Afera Sokołów.

Znajomy napisał na FB Całkiem niezły komentarz tej całej pseudoafery  i podlinkował tekst Tatar a wiarygodność blogerów (dead link). Warto go przeczytać (choć niezupełnie się z nim zgadzam), ale…

Afera jest rzeczywista i ma przynajmniej dwa wymiary:
Ochrony wolności wypowiedzi i próby jej ograniczenia poprzez pozew sądowy. Jeśli przejdzie (i nie mówię o wyroku skazującym), to za moment nie będzie można napisać nic, co krytykuje jakiś koncern lub jego produkt. Bo bloger ma jakby mniejsze zasoby, niż firma. I niekoniecznie chodzi o pieniądze, bardziej o czas. Zresztą zaledwie dzień wcześniej sam Techround zamieścił tekst Manta MID08S – powinni tego zabronić! (dead link), czyli test tableta, który w żaden sposób nie różni się merytorycznie od testu tatara. Parę cytatów:

Gdyby nie konieczność zwrotu sprzętu w stanie nieuszkodzonym, chętnie pograłbym nim we frisbee

Na pierwszy rzut oka widać natomiast, na czym producent oszczędził najbardziej – w tym wypadku Manta wykupiła chyba najtańsze panele LCD dostępne na rynku.

Ten ekran jest po prostu fatalny – podświetlenie jest nierówne jak polskie drogi gminne między Sztumem a Dzierzgoniem, kątów widzenia praktycznie nie ma, bo nawet minimalna zmiana położenia tabletu przekłamuje kolory, a od samego patrzenia w ekran z odległości mniejszej niż 50 cm momentalnie zaczynała mnie boleć głowa. Aby upewnić się co do jakości ekranu, wyświetliłem jednolity obraz w kolorze amarantowym (to taka wersja różowego) – ekran mienił się wszystkimi kolorami tęczy, nie wyłączywszy niebieskiego, a dodatkowo wieloma odcieniami szarości.

Niemniej, z uwagi na naprawdę fatalny ekran, zakup Manty MID08S byłby stratą pieniędzy – jeśli chcecie kupić tablet, to zainwestujcie w Nexusa 7 – droższy o paręset złotych, ale przynajmniej nie zniszczycie sobie oczu i nie będziecie musieli zainwestować w uśmierzające ból duszy środki psychotropowe.

Jak to nie są środki zwiększające ekspresję wyrazu, bezpodstawne spekulacje, opieranie się na subiektywnych opiniach (na podstawie pojedynczego egzemplarza), to nie wiem, co jest. Bo jakoś wątpię, by autor znał rynek ekranów LCD, zniszczył sobie oczy czy inwestował po teście w psychotropy. Jedyna różnica, to fakt, że w przypadku tabletu test był zamówiony.

Drugi wymiar afery to temat dodatków do żywności, ich ilości i stopnia zmieniania właściwości tejże żywności. Rozpisywać się nie będę, bo się nie znam. Platyna pisze nieco więcej w temacie i warto przeczytać (znowu nie do końca się zgadzam, ale jako punkt wyjścia i równoważenie całkiem OK), a stworzone monstrum widać na filmie z testem.

Obejrzałem cały film z testem tatara i test (raczej „test”)  jest idiotyczny, szczególnie moment wyboru przez psa. A koleś jest IMO żałosny z tym „sama chemia”, egzaltacją i ewidentnym łaknięciem atencji. Ale jego prawo. Przy czym fakty są takie, że uczciwie pokazał, co z czym porównuje. Dziwne są też właściwości tatara z Sokołowa – choć w nietypowym zastosowaniu, co jednak autor podkreśla. Test na niepsucie – łatwy do wybronienia: data minimalnej przydatności do spożycia, ewidentne korzyści z niepsucia się mięsa. Inna sprawa, że Sokołów chyba z ilością „polepszaczy” przesadził.

Wracając do meritum – Sokołów ma oczywiście prawo pozwać blogera do sądu, zamiast sprostować sprawę w sieci. Bo mogą nie mieć życzenia utrzymywania działu PR zajmującego się Internetem, za to mieć życzenie utrzymywania działu prawnego. Tylko mam wrażenie, że przy kwocie 150 tys. zł nie chodzi o odszkodowanie za realnie poniesione szkody, tylko o zamknięcie ust potencjalnym naśladowcom, krytykującym produkty firmy. I jakoś nie dziwi mnie, że w tej sytuacji środowiska sieciowe protestują. Ich prawo i naturalne działanie.

PS Mam wrażenie – być może mylne – że Sokołów totalnie nie rozumie sieci. Ciekawe jaki byłby płacz, jakby anonimowi dorwali się do listy środków chemicznych kupowanych przez Sokołów i opublikowali ją (wraz z ilością).

PS2 Film, o który poszło:

UPDATE: Wygląda, że sprawa się zakończyła i rozeszło się po kościach:

Blogger na Facebooku napisał:

Moim celem nie było uderzanie w jakąkolwiek markę ale zwrócenie uwagi na problem z którym każdy kto ma pojęcie o gotowaniu się prędzej czy później zetknie. Żeby nie było że nie potrafię przyznać się do błędu, przepraszam grupę Sokołów, chyba rzeczywiście trochę przegiąłem. A jeśli jeszcze kogoś to uraziło to sorry. Przyznaję czasem mnie ponosi w moich komentarzach, ale taki właśnie jestem i pewnie się już nie zmienię. Liczę że na tym wszystkim uda się zbudować jeszcze coś pozytywnego i wyciągnąć dla nas wszystkich jakąś naukę na przyszłość.

Natomiast Sokołów, również na Facebooku, odpowiedział:

Przyjmujemy przeprosiny i w związku z tym zdecydowaliśmy się wycofać pozew wobec Pana osoby. Być może rozwiązanie, którego użyliśmy było niewspółmierne, jednak uważamy, że powinno się reagować w sytuacji nieobiektywnej oceny produktów, dobrego imienia firmy, jej pracowników i dostawców, za których pracodawca jest odpowiedzialny. Szanujemy wolność wypowiedzi oraz możliwość dyskusji na temat produktów i usług. Dbając jednak o takie wartości jak obiektywizm i odpowiedzialność zamierzamy rozpocząć otwartą dyskusję z udziałem ekspertów, blogerów, vlogerów oraz organizacji branżowych.

To ja w tonie powyższych wypowiedzi skomentuję całą sprawę: Chyba jestem trochę zawiedziony. Być może można było coś pozytywnego na przyszłość uzyskać z tej afery, a tak rozeszło się po kościach. Ale dbając o obiektywizm aktualizuję wpis, żeby nie było.

30 odpowiedzi na “Afera Sokołów.”

  1. O, w koncu rozsadna (tzn. zgodna z moja) opinia na ten temat.

    Przyzwyczailismy sie ze w necie wszystko mozna, a niestety mozna coraz mniej, przestaje sie to roznic od kontrolowanej przez rozne czynniki prasy.

  2. O ile dobrze rozumiem, to abstrahując od ewentualnej marności testu blogera (nie widziałem, nie analizowałem, poprzestaję na przeczytanych opisach) Sokołów się chyba wkurzył na zarabianie na tym teście, i to nielichej kasy jeśli wierzyć przekazom.
    Osobiście (jako prawnik) nie wykluczam ugody na rozprawie, jeżeli bloger sprecyzuje ile zarobił na reklamach przy tym filmiku i tyle odda na cele społeczne plus zamieści filmik w którym powie co spieprzyl w teście i przeprosi za trzepanie kasiory.

  3. @bartoszcze: Jakie znaczenie dla sprawy ma w tym momencie to, czy pisał za darmo, czy zarabiał? No AFAIK i nie zarabiał na tym konkretnym teście/wideo, tylko ogólnie na reklamach, jeśli to ma znaczenie.

    Tak czy inaczej, z punktu widzenia ograniczenia wolności wygląda mi to na bardzo groźne zjawisko. Mając vloga/bloga z reklamami nie mógłbym testować produktów (w dowolnie głupi sposób) i pisać o tym? Czemu? Nawiasem, przypomina mi się test prezerwatyw innego vloggera, polegający na napełnianiu ich wodą. Podobna klasa.

  4. Wiesz, nie znam szczegółów, ale z tego co gdzieś czytałem, to facet dość otwarcie łączył reklamy z tym właśnie filmikiem (inne jego produkcje nie cieszyły się taką popularnością).
    A z punktu widzenia ograniczenia wolności – rzetelność testu wykluczałaby możliwość naruszenia dóbr. Ten nie był rzetelny, z tego co zrozumiałem.

  5. @bartoszcze Nawet jeśli łączył, to co z tego? To jest jego występ, może go „sprzedawać” jak mu się podoba.

    Większej ilości jego filmów nie widziałem, ale jak pisze Platyna, która obejrzała więcej:
    Na początek moja subiektywna opinia: nie rozumiem dlaczego ktoś to ogląda lub subskrybuje, chyba że w celach humorystycznych. Pan Ogiński nie ma żadnego poszanowania dla faktu iż mogą istnieć różne gusta. Jego wypowiedzi są nastawione na tanią sensację […]
    Jakiej rzetelności spodziewasz się po błaźnie? 😉

    Natomiast sprawa będzie ciekawa, bo pojawiło się spostrzeżenie (niestety nie dokopię się teraz do filmu na YT, który to omawia), że w momencie wyboru miski przez psa (6:13 na filmie, który podlinkowałem) ścieżka audio jest wyciszona. Co może obok – nieistotnego moim zdaniem – zarzutu o nierzetelność dodatkowo powodować zarzut o manipulację. A to zmienia całkowicie postać rzeczy.

  6. Nawet jeśli łączył, to co z tego? To jest jego występ, może go „sprzedawać” jak mu się podoba.

    Raz, że pisałeś że nie zarabiał na tym konkretnym.
    Dwa, że to przestaje być kwestią ograniczenia wolności słowa czy poglądu, a robi się kwestią ograniczenia zarabiania na gnojeniu kogoś (co akurat jest naruszeniem cudzej wolności). W takim przypadku granica natychmiast się przesuwa.
    O szczegółach filmu i walorach estetycznych w ogóle nie będę dyskutować ponieważ nawet nie próbowałem obejrzeć ani filmiku ani żadnego filmiku o filmiku.

  7. @bartoszcze: Z tego co się dowiedziałem (strony ani reklam nie widziałem i jakoś mnie nie ciągnie), ogólnie robił filmiki, żeby przyciągnęły ludzi, żeby wyświetlać reklamy. I wyświetlał te reklamy przy filmikach (nie przy tym jednym). Jak to provlogger. 😉
    I nadal martwi mnie sytuacja. Bo zobacz, niedawno popełniłem krytyczny wpis nt. jakości internetu w Play. Chyba wolno? Po pierwsze, sam Google, dzięki swoim niegłupim algorytmom ze sporym prawdopodobieństwem wsadzi tam reklamy GSM. Chyba nadal OK? Po drugie, od dawna jest możliwe wykupienie reklamy na blogu (stosowny link w bocznej szpalcie). I co, przyjdzie operator GSM X i zaproponuje, żeby pod tym wpisem wyświetlała się reklama jego internetu i nagle wpis zacznie godzić w interesy Play w sposób niezgodny z prawem?

  8. Widzisz, ale Twój wpis nazwałbym rzetelnym.
    Co innego gdybyś napisał notkę „Play jest beznadziejny bo nie mam w domu zasięgu, nie kupujcie tego szajsu w życiu” i specjalnie starał się na niej trzepać kasę.

  9. Ale dlaczego? Jak dla mnie główną różnicą tych wpisów jest to, że nie nazywam tego testem. Obaj wyrażamy opinię na temat danego produktu. Obaj bez zgody producenta. I nie widzę powodu, czemu jak sprawdziłem zasięg w (a raczej jego brak) dwóch miejscowościach (bardziej: wybranych punktach w tych miejscowościach), to mogę krytykować i jest to rzetelne, a jak sprawdzę w jednej (konkretnie: w domu), to już nie, bo nierzetelne.

    No dobrze, zerknąłem na mapkę z zasięgiem jeszcze, pogmerałem w FAQ i na podstawie tamtych danych wyciągnąłem wnioski ogólne. Coś jakby autor testu tatara z Sokołowa przytoczył skład tegoż produktu i odniósł się do niego. Wiele to chyba nie zmienia w kontekście jakości produktu, testu i oceny?

    Jeśli ktoś chce robić z siebie pajaca albo kierować się jego opiniami – jego sprawa. Jeśli ktoś chce wydawać kasę na reklamę u pajaca – również jego sprawa. Tylko mam wrażenie, że pajacowanie to krótka piłka, o ile nie planuje się kariery błazna.

  10. Wiesz, ale tu wchodzimy w prawne subtelności. Masz prawo do opinii, Ogiński też, oczywiście bez czyjejkolwiek zgody. Tyle że jednocześnie nie możesz naruszać bezprawnie cudzych dóbr. Tu się pojawiają analiza, na ile opinia była obraźliwa, stronnicza, na ile zawierała prawdziwe informacje, jak również czy była wygłaszana w interesie publicznym (z tym są problemy) czy prywatnym (chcę im dokopać albo zarobić).

    I dlatego ja to zostawiam sądowi, bo nawet widząc film, widzimy ledwie początek sprawy (a z doświadczenia zawodowego wiem, jak bardzo taki czy inny strzęp informacji potrafi zmienić ogląd całości, #ohwait #mamotymnotke mniej więcej)

  11. Tylko widzisz, między pozwem do sądu za jakąś niebotyczną kwotę, który uważam de facto za próbę cenzury i który odbieram bardziej jako groźbę w stylu „będziesz źle pisał o naszych produktach, to zniszczymy ci życie procesami, bo nas stać” a totalnym brakiem reakcji i przyzwoleniem na publikowanie jest jeszcze spore pole do popisu… I nie ukrywajmy, że jeśli to przejdzie, to dowolna firma ma zasoby o rzędy wielkości większe, niż osoba fizyczna, nie każdego stać na wyłożenie kilkudziesięciu tysięcy złotych (plus czas…), żeby kopać się z koniem. I będzie można pisać o produktach dobrze, wcale albo anonimowo.

    Dalszego ciągu jestem bardzo ciekawy. Pozostaje czekać.

  12. Jak Cię Play pozwie o test internetu, to Cię mogę bronić pro bono, bo będziesz miał rację:-)

    Co do Sokołowa – skoro wysadzili taką kwotę żądania, to musieli mieć coś mocnego,* o czym my wcale nie musimy wiedzieć. Przecież jak przerżną z kretesem, to dopiero będą mieli wstyd
    *druga opcja: mocno się wkurzyli, ale to wydaje mi się mało prawdopodobne, żeby niemerytorycznie polecieli w takie diapazony

  13. @bartoszcze: Dzięki. Mam jednak nadzieję, że nie będzie potrzeby. 🙂

    I w sumie jeszcze prośba, a w sumie dwie:
    1. Co sądzisz o stayfly.pl/2013/09/sokolow-vs-kocham-gotowac-9-kwestii-prawnych-o-ktorych-nie-wiedziales/ ?
    2. Co przysługuje stronie, która była „niesłusznie pozwana”. Tj. np. w przypadku orzeczenia przez sąd braku winy/odrzucenia pozwu itp.
    Chyba raczej objętościowo to się na wpis nadaje, więc może się skusisz?

  14. Ad 1. Bardzo celne resume. Zwłaszcza pod punktem 3 mógłbym się podpisać;-)
    Ad 2. W praktyce Piotrkowi jako pozwanemu przysługuje prawo żądania zwrotu kosztów procesu, które są jednak limitowane – jeżeli wziął sobie pełnomocnika zawodowego, to może dostać nawet kilka tysięcy złotych w kosztach, jeśli nie – to zasadniczo waciki.
    Z tytułu samego „bycia niesłusznie pozwanym” teoretycznie mógłby Sokołów pozwać o naruszenie dóbr osobistych, ale musiałby naprawdę rozgromić Sokołów w tej pierwszej sprawie (de facto wykazać im, że działali w złej wierze); nie przypominam sobie, żeby ktoś opisywał podobny przypadek.
    Notki nie będzie, bo na stayfly za dobrze to opisali, a ja nie lubię powtarzać:)

  15. Z tym punktem 3 to niby fajnie, ale…
    1. mięso z Sokołowa zawiera kupę chemii – mięsa jest w tym produkcie 88%. 12% niemięsnego dodatku określone jako „kupa”, przy dziwnym zachowaniu na patelni spokojnie jest do wybronienia.
    2. nie wiem co to jest, ale mięsem to na pewno nie jest – j.w. Chyba, że przyczepimy się, że nie przeczytał w tym momencie składu, ale to słabe.
    3. jeśli będziecie jeść taką chemię, to gwarantuję wam, że będziecie świecić w nocy – tego IMO nie wybroni, chyba, że spróbuje a’la zabieg artystyczny… BTW ciekawy (wesoły) byłby pozew ze strony osoby jedzącej testowane tatary, która domagałaby się zwrotu pieniędzy za nie, bo jadła i mimo zapewnień nie świeci. 😉

  16. Ja tam nie wiem, co zawiera tatar z Sokołowa, ale jakoś wątpię w 12% utrwalaczy itp.
    A jak coś zawiera 88% mięsa, to jednak jest to jednak mięso…
    No, ale nie polemizuję ze szczegółami z przyczyn jak wyżej 😉

  17. Sorry, że się wtrącę, ale akurat te proporcje procentowe to ja bym zamienił miejscami – _może_ mięsa w tym mięsie będzie ze 12%, i nie dotyczy to tylko Sokołowa. Tyle było reportaży w TV i artykułów w gazetach, i nic. We wszystkim są żelatyny, wypełniacze i całe cholerstwo spod znaku Exxx i jakoś ludzie nadal to żrą na potęgę, a mnie się marzy, że po ujawnieniu takich faktów jak powyżej wjeżdża jakaś instytucja, bada prawdę i zamyka fabrykę jako szkodliwą dla zdrowia (ech, marzenia…). Ostatecznie ludzie mogliby zagłosować nogami/portfelem i nie kupować tego G, ale jak jest to wszyscy widzą…

  18. @Monter: Nie przepraszaj, że się wtrącasz. Lubię komentarze. Co do proporcji – w podlinkowanym wyżej wpisie Platyny jest podany skład. Producent deklaruje 88% mięsa wołowego i tego bym się trzymał (bo i Ciebie pozwą ;-)). Poza tym to nie parówki, żeby mięsa dawać szczątkowe ilości…

  19. @Monter Jak widać sprawę dało się rozwiązać dwoma wpisami na FB, dokładnie tak jak powinna być moim zdaniem załatwiona. Jestem tak rozczarowany finałem, że nawet nie chce mi się od razu aktualizować notki.

  20. Ja też czuję jakiś niesmak. Pomijając rzetelność testu Sokołów wyskoczył z szabelką i zaczął nią machać, a jedno „sorry” wystarczyło, żeby Sokołów szybko odtrąbił odwrót. Czyli co? Albo machali nią tylko na pokaz, albo poszli po rozum do głowy, bo ewentualny proces to według mnie taki scenariusz: mamy Internautów przeciwko sobie, podczas rozprawy sędzia poprosi o przedstawienie całego procesu produkcji wraz ze szczegółami i składem a prośba o niejawność procesu może zostać odrzucona – więcej by na tym stracili niż zyskali. Ale oczywiście mogę się mylić.
    Cała sprawa, chociaż w sumie sprawy nie ma, spowodowała jedną rzecz: zacząłem czytać skład tego co kupuję. I jak mam wątpliwości to odkładam na półkę. Fajnie by było, gdyby inni mieli podobnie, może wówczas siłą rzeczy produkowano by mniej świństw, bo nikt by ich nie chciał kupować.

  21. ewentualny proces to według mnie taki scenariusz

    Więc według prawników taki scenariusz w sądach nie występuje, naoglądałeś się seriali.

  22. Myślę, że po prostu dotarło do nich jakiego babola strzelili. I co się będzie działo dalej, bo przecież mainstreamowe media pewnie by nie przepuściły takiego procesu… Do tego należałoby dołożyć niewielkie IMO szanse na wygraną…

    Tak czy inaczej jestem rozczarowany. Z jednej strony nadal firmy mogą straszyć bloggerów sądem. Z drugiej – sprawie dziwnych dodatków chytrze ukręcono łeb i już się o tym nie będzie mówiło. No i IMO żadna ze stron nie przyznała się otwarcie do błędu tak naprawdę.

  23. mainstreamowe media pewnie by nie przepuściły takiego procesu…

    Byłyby straszliwie rozczarowane 😉

    sprawie dziwnych dodatków chytrze ukręcono łeb

    Jakich dziwnych dodatków? Przecież skład tego tatara jest jak na dłoni i nie ma tam nic podejrzanego, albo coś przegapiłem?

  24. Jakich dziwnych dodatków? Przecież skład tego tatara jest jak na dłoni i nie ma tam nic podejrzanego, albo coś przegapiłem?

    Powodujących gumowatość i różowość. O ile zawartość jest podana, to zastanawiałbym się nad ilością i czy trzeba tego aż tyle?

  25. Nie jestem technologiem żywności, ale sądzę, że ilości tych dodatków mieściły się w granicach norm. Kupując szynkę/parówki/podwawelską w Biedronce/Auchanie/Żabce dostajesz tego, jak sądzę, więcej niż w tym tatarze.
    A że sam bym czegoś takiego nie kupił, to inna sprawa, niezależnie od sporu z blogerem.

  26. @bartoszcze Nie o normy mi chodzi, a o zwykłą przyzwoitość i zdrowy rozsądek. Pewnie jakby mięsa było tam ponad 95%, a nie było błonniku i skrobi z grochu czy hydrolizatu białka sojowego, to tatar nie zachowywałby się tak dziwnie przy smażeniu. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *