Serial Stranger Things

Gdyby nie Dark, może bym się nie dowiedział o Stranger Things… Oglądając Dark nie znałem Stranger Things, więc trudno mi było zauważyć ew. podobieństwa, o których wspominano w recenzji. Zresztą, po obejrzeniu pierwszego sezonu Stranger Things nadal nie wydawały mi się podobne. Nawiasem, po pierwszym sezonie stwierdziłem, że tyle wystarczy i nie mam ochoty na więcej[1].

https://www.youtube.com/watch?v=wp43OdtAAkM

Czasy się zmieniają, muzyka się zmienia, nawet gusta filmowe się zmieniają[2]. Zacząłem oglądać drugi sezon Stranger Things i… stwierdziłem, że nie jest złe. Może kwestia braku oczekiwań? Bo przy pierwszym sezonie liczyłem na coś podobnego do Dark. W każdym razie oglądam i… jest nieźle. Choć zupełnie inaczej, niż w Dark.

A jeśli chodzi o podobieństwa Dark i Stranger Things:

  • producentem obu jest Netflix,
  • premierę miały w podobnym czasie (odpowiednio 2017 i 2016),
  • aktualnie oba mają na IMDB ocenę 8,7,
  • IMDB poleca Stranger Things na stronie Dark w sekcji more like this (ale w drugą już nie!),
  • bohaterami w obu są dzieci,
  • oba nawiązują do lat ’80-tych,
  • akcja seriali dzieje się w niewielkich miasteczkach,
  • w obu serialach wykorzystano piosenki śpiewane przez wokalistki w latach ’80-tych jako istotny motyw muzyczny.

Tyle znalazłem. Coś jeszcze?

Czy polecam Stranger Things? To trudne pytanie. Jeśli ktoś lubi horrory, nie przeszkadzają mu tanie zabiegi typu budowanie napięcia przez migające światło w ciemnościach[3], jest w stanie zawiesić logikę i nie oczekuje wysublimowanej rozrywki intelektualnej, to jest to całkiem dobry serial, z niezłą dramaturgią i humorem. I mnóstwem nawiązań, jak mi się wydaje[4], choć z racji nieznajomości gatunku nie widzę wszystkich. Jeśli za horrorami nie przepadasz, hmm… nie wyklucza to dobrej zabawy, więc można obejrzeć, choć niekoniecznie całość.

Piszę to po obejrzeniu czwartego – póki co ostatniego – sezonu. Zapowiedziany jest jeszcze ostatni, piąty sezon, który pewnie obejrzę. Raczej z rozpędu, bo wg mnie z sezonu na sezon jest coraz słabiej. Odrobinę, ale jednak.

Jeszcze jedna rzecz, o której nie znalazłem wzmianek na IMDB. Może nadinterpretuję, ale przygody bohaterów kojarzyły mi się z rozgrywką Dungeons & Dragons, gdzie każdy sezon to kampania. Szczegółów nie będzie, bo spoilery, ale jest przynajmniej kilka podobieństw, poczynając od tego, że tworzą drużynę. Spotkałem nawet przypisywanie bohaterom odpowiednich klas postaci. Raczej ciekawostka, bez wpływu na fabułę i mogłem się zasugerować, bo sami bohaterowie jak najbardziej grają w tę grę. Zresztą ilość stron poświęconych przypisywaniu klas D&D bohaterom serialu wydaje się potwierdzać to spostreżenie.

Więc pierwsze dwa sezony[5] warto zobaczyć, żeby wiedzieć, czy Stranger Things nam pasuje i nie mieć braków kulturowych. No i w sumie po dwóch sezonach poznamy też chyba wszystkich głównych bohaterów. Czyli warto przynajmniej zacząć oglądać.

[1] Nie tylko ja tak mam, patrz komentarz Borysa w tym wpisie.
[2] Że tak odwołam się do cytatu z pewnego filmu.
[3] Mnie męczy, tym bardziej, że stosowane nagminnie. Zresztą w ogóle masa zabiegów jest wykorzystywana wielokrotnie.
[4] IMDB potwierdza.
[5] Czemu dwa, a nie jeden? Bo pierwszy jest trochę inny i kończy się… specyficznie. Dopiero drugi pokazuje w pełni z czym będziemy mieli do czynienia.

Adwentowy CTF

W telegraficznym skrócie: jest CTF przyjazny początkującym, w formie zabawy adwentowej. Czyli codziennie publikowane proste zadania. Jak piszą organizatorzy Konkurs jest beginner-friendly i rozpoczyna się 01.12.2023 o godzinie 10:00 i kończy 23.12.2023 o godzinie 23:59.

I tak, już się rozpoczął, ale nic nie przeszkadza, by dołączyć teraz – nadal można rozwiązywać zadania z poprzednich dni. Jeśli ktoś się zastanawiał nad rozpoczęciem zabawy w CTFy – wydaje mi się to idealną okazją. Póki co zadania są łatwe, z różnych kategorii, świetne by się oswoić.

Wszystkie zadania są po polsku, może to być świetna okazja by podrzucić nawet zainteresowanej IT młodzieży, która jeszcze się angielskiego uczy. Treść jest prosta, translator da radę nawet jeśli ktoś nie zna angielskiego.

Wargames (1983)

Chciałem obejrzeć coś innego, ale znalazłem ten właśnie film. Wargames z roku 1983. Czyli sprzed czterdziestu lat. Postanowiłem obejrzeć, żeby zobaczyć, jak się zestarzał pod względem IT i bezpieczeństwa komputerowego. No i w końcu ocena 7,1 na IMDB to przyzwoity wynik.

Okazuje się, że film zestarzał się… nieźle. Jest nieco anachronizmów, jak choćby wykorzystanie modemów, w dodatku z aparatami starego typu, z osobną słuchawką. Ale poza tym? Całkiem nieźle. Niewiele się jakby zmieniło pod względem bezpieczeństwa systemów komputerowych. Bardziej niż na stary telefon zwróciłem uwagę na to, że na skuterze jeżdżą bez kasków. Choć dziś pewnie zamiast skutera byłaby hulajnoga elektryczna.

Jest i „skanowanie portów”, choć w tym przypadku bardziej mowa powinna być o skanowaniu numerów telefonów, pod którymi może odebrać modem innego systemu. Hasła nieco prostsze niż współcześnie, ale nadal zapisywane na karteczkach. I nadal najprostszą metodą włamania na konto jest zdobycie hasła. Sceny OSINTowe całkiem, całkiem, oczywiście z poprawką na technologię. Są i Ważne Systemy bez zabezpieczeń. No naprawdę zaskakująco mało się zmieniło przez te cztery dekady.

Oczywiście dziś zamiast programu, który uczy się sam od siebie, musiałaby wystąpić AI. Nawet lepiej by tu pasował LLM, biorąc pod uwagę jak przebiega konwersacja i jak się zachowuje program.

Najbardziej jednak rozbawiły mnie sceny, gdzie w imię poprawy kejpiajów zastępuje się ludzi automatami. Mającymi co prawda wady, ale… Od razu przypominają mi się rozmowy z automatycznym chatem, gdzie skrypt z uporem godnym lepszej sprawy robi „zacznijmy jeszcze raz, wybierz temat rozmowy”, choć sprawa zdecydowanie nie dla niego.

Kuleją komputerowe efekty specjalne w finale, choć początkowo centrum sterowania wyglądało całkiem dobrze. Z rzeczy, których już nie ma – budki telefoniczne.

Ocena ogólna: film Wargames można obejrzeć. Jednak mimo wszystko chętnie zobaczyłbym uwspółcześniony remake.

UPDATE: Przy okazji szukania remake’ów (patrz komentarze) znalazłem stronę filmu na Wikipedii. I okazuje się, że incydent z rzekomym atakiem nuklearnym na ZSSR miał miejsce już po premierze. Choć nie przypuszczam, żeby dyżurny miał szansę zobaczyć film przed incydentem.