Sprawdzanie IP

Kiedyś popełniłem wpis jak sprawdzić IP. Minęło trochę czasu i sposobów na sprawdzenie adresu IP komputera znalazło się nieco więcej. Niektóre przydatne, inne zabawne. Tak naprawdę są to sposoby na sprawdzanie z jakim adresem IP wychodzimy do internetu.

Zabawny sposób na sprawdzenie IP – pomoże nam kozioł (trzeba kliknąć kozła).

Polski sposób na sprawdzenie adresu IP – pomoże nam Wirtualna Polska podająca twojeip.

Łatwy do zapamiętania sposób na sprawdzenie adresu. A nawet trzy sposoby. Pod warunkiem, że jesteśmy anglojęzyczni… whatismyip.com, whatismyipaddress.com oraz ipaddress.my.

Sposób sprawdzenia zewnętrznego IP w skrypcie? ipconfig.sh lub ipinfo.io/ip.

Do skryptów przyda się także api.ipify.org, szczególnie, że umie JSON.

I to by było na tyle. Kiedyś, wiele lat temu, gdy powstawał szkic tego wpisu, działały sposoby na sprawdzanie adresu IP przez zapytanie DNS. Albo mniej lub bardziej zabawne strony, które podają adres IP w wersji audio. Coraz mniej tego zostało. Co więcej, nawet zapytania w wyszukiwarkach zwracają średnio adekwatne wyniki. Samych serwisów jest coraz mniej i coraz częściej są obwieszone reklamami jak choinki. No cóż, chyba sprawdzanie IP przestaje być potrzebne…

Showbusiness

Niedawno pojawiły się w internecie doniesienia o śmierci „Majora”. Przyznaję, że mam zaległości i osoby nie znałem. W pierwszej chwili po wpisach na Twitterze uznałem, że chodzi o jakiegoś żołnierza walczącego w wojnie w Ukrainie. Jednak nie, chodziło o gwiazdę streamów internetowych.

Szybko pojawiły się głosy, że wyzysk i żerowanie na uzależnieniu doprowadziły do śmierci. No cóż, można i tak na to spojrzeć. W końcu jak piszą na Twitterze, tego typu showbusiness polega na wybraniu „medialnej” czy też może „barwnej” albo „zabawnej” osoby przez „opiekuna”, który organizuje streamy i zbiera „donejty” na zbiórkach. Dzieląc się z gwiazdą zyskiem. Oczywiście ku uciesze gawiedzi trzeba podkręcić atmosferę, czyli spowodować, żeby gwiazda zachowywała się… w sposób zwiększający oglądalność. Jak to zrobić najprościej? Nie wiem, ale się domyślam.

Teraz jest oburzenie, że „jak oni mogli” i „kto to ogląda”. Nie oburzam się. Święty nie jestem. Śmierć „Majora” przypomniała mi bowiem o niedawnej śmieci Wiesława Wszywki. Jak „Majora” nie kojarzyłem, tak kilka nagrań Wiesława zdarzyło nam się ze znajomymi na imprezach obejrzeć. I przyznaję, że nieźle się bawiliśmy przy ich oglądaniu. Parę zwrotów weszło na stałe do naszego języka. Z tego co słyszę o filmach z „Majorem” może to nie to samo, ale już oglądając filmy z Wiesławem mówiłem, że to nie jest takie do końca etyczne i zahacza o żerowanie na chorobie[1].

Zmierzam jednak do czegoś innego. Mam wrażenie, że cały showbusiness przyzwala na nadmierną eksploatację jednostek. Dla pieniędzy (stąd business), z narażaniem zdrowia i życia, aby był show. Niedawno po show zmarł chiński influencer Sanqiange. Podobne? Wg mnie jak najbardziej, tylko nie rozciągnięte w czasie.

Idąc dalej: to nie jest nowe zjawisko. Np. gwiazdy muzyki także są eksploatowane przez showbusiness, co kończy się problemami psychicznymi i uzależnieniami. Gdybym miał podać najjaskrawsze przykłady ofiar showbusinessu to Sid Vicious i… Michael Jackson. Ale nie jest tak, że to tylko kiedyś i tylko za granicą. Niedawno w radio słuchałem wywiadu z Katarzyną Nosowską, która wspominała początki kariery, wyjazd do Warszawy i też łatwo nie było.

Gwiazda musi bowiem występować. To przecież daje większy zysk niż przestój i smętne newsy o tym, że artysta trafił na odwyk. Ale nawet taki news media potrafią spożytkować dla zysku. Więc olać zdrowie i zdrowie psychiczne, show must go on.

I tak, czasami eksploatacja jest bezpośrednia, czyli żerowanie wprost na uzależnieniu. Czasami pośrednia, typu: tworzenie czy występowanie wymaga wspomagania. Wspomaganie szkodzi artyście i w sumie powinien odpocząć, ale przecież może wziąć coś na podtrzymanie, nagrać jeszcze jedną płytę, zrobić jeszcze jedną trasę, zagrać jeszcze jeden koncert…

[1] Tu mieliśmy dłuższą rozmowę, że i pomagają mu, i leczenie alkoholizmu to nie jest prosta sprawa, zwłaszcza jeśli chory nie chce się leczyć. Zagadnienie odbiega od tematu wpisu, więc przypis bardziej dla zaznaczenia, że to nie jest czarno-biała sytuacja.

Cloudflare bez CAPTCHA

Wszystko zaczęło się od tego wpisu na blogu. W skrócie: Cloudflare chce zlikwidować CAPTCHA i zastąpić ją kluczami U2F.

Pomysł wydaje się ciekawy, bo wady CAPTCHA są znane. Zupełnie zgadzam się z tym, że i jest ona do obejścia, jeśli komuś zależy, i jest ona niewygodna. O tym ostatnim można przekonać się samodzielnie pisząc komentarz na tym blogu. Niedawno zmieniłem na blogu CAPTCHA na hCaptcha, z którego aktualnie korzysta Cloudflare.

Czy jednak rozwiązanie proponowane przez Cloudflare mające zapewnić internet bez CAPTCHA się przyjmie? Szczerze wątpię. Z punktu widzenia producentów kluczy U2F pomysł jest świetny. Ma też inną zaletę dla bezpieczeństwa w sieci. Może bowiem doprowadzić także do popularyzacji kluczy U2F i spadku ich cen. Kolejność dowolna.

Jednak automatyzacja, nawet mierna, w postaci jednej płytki SoC z ARM i wpiętego jednego klucza wydaje mi się niedocenianym zagrożeniem. Owszem, na blogu jest poruszone rozwiązanie z pijącym ptakiem, ale tego typu zagrożenie wydaje mi się niedoceniane.

Rozwiązanie nie musi być mechaniczne, co zwiększy jego niezawodność. Czy da się wpiąć wiele kluczy i korzystać z nich rotacyjnie? Zapewne będą takie próby. A może powstaną farmy pojedyncza tanich płytek z jednym kluczem? Zobaczymy. W tej chwili podobno serwisy rozwiązujące CAPTCHA zatrudniają ludzi w krajach o bardzo niskich wynagrodzeniach. Trochę nie wierzę, że płytka nie będzie tańsza.

Widzę też pewne zagrożenie dla prywatności, mimo zapewnień. Fizyczny, więc raczej trudny do wymiany identyfikator, nawet jeden z partii minimum 100 tys.? No niezupełnie dobrze to wygląda. Oczywiście nie pozwoli ustalić tożsamości użytkownika, ale czy zapobiegnie identyfikacji, że to ta sama osoba?

Niemniej pomysł uważam za ciekawy i będę śledził jego dalsze losy. Obecne CAPTCHA też są „łamalne”, a skoro nie będzie bez automatów, to może chociaż będzie wygodniej?