Źródło: Nokaut.pl (dead link)
Pomysł sprawdzania, ile jakie urządzenie zużywa prądu chodził za mną od dłuższego czasu i trochę pokrywa się z konikiem urządzeń, które mają niski pobór prądu energię i działają na energię słoneczną. Parokrotnie przeglądałem watomierze na Allegro, ale nie zdecydowałem się na wybór i zakup – głównym problemem była dolna granica działania, która dla większości modeli wynosi 5W i niezbyt chętne chwalenie się nią przez sprzedających. Trochę sporo, bo planowałem mierzyć przecież różne urządzenia, zużywające niewielkie ilości energii.
Ostatnio zdecydowałem się na zakup i to nie na Allegro, tylko w sklepie. Wybrany model to GreenBlue GB202. Oczywiście z funkcji zależało mi wyłącznie na pokazywaniu zużycia energii z możliwie dużą dokładnością i możliwie od najniższej wartości. Wygląda, że mierzy z dokładnością do 0,1 W, czyli bardzo przyzwoicie, a najniższy wynik, który do tej pory udało mi się zmierzyć to 0,5 W, czyli działa już poniżej 1 W. Dokładnie o to chodziło. 🙂
Zabawka jest absolutnie fantastyczna i na razie dość chaotycznie mierzę, co się da, ale jest plan usystematyzowania pomiarów zużycia energii elektrycznej dla różnych sprzętów i zamieszczania tego w sieci, żeby ludzie chcący oszczędzać energię wiedzieli na co zwrócić uwagę. Już w tej chwili widzę, że zużycie energii przez różne sprzęty jest mocno nieoczywiste. Przykładowo, z ciekawostek: włączona w trybie standby drukarka, z zapaloną diodą, zużywa mniej prądu, niż wyłączona przyciskiem i pozornie martwa. Niebawem wrzucę instrukcję do tego watomierza i zacznę publikować dane o sprzętach. Stay tuned.
UPDATE: Z tymi zachwytami nad dokładnością to się pospieszyłem, bo opieram się wyłącznie na tym, co pokazuje miernik, a powinienem napisać raczej, że ma szansę być dokładny. Jak podpowiadają dobrzy ludzie przydałby się test, czy choćby urządzenie pobierające 100 W i urządzenie pobierające 2,5 W po podłączeniu jednocześnie będą pobierały 102,5 W. Na razie problem ze znanymi punktami odniesienia – nie mam zwykłych żarówek pod ręką. Czajnik elektryczny o mocy nominalnej 1800 W zużywa niby 1802 W i powoli spada o pojedyncze W.
Powiem tak: u nas świadomość energetyczna wciąż jest na niskim poziomie. Na zachodzie i w Stanach ludziska dysponują inteligentnymi licznikami, które Ci na kompa przesyłają dokładne dane z pomiarów. Jak się widzi na wykresie, ile prądu pobiera podłączona do kontaktu, a nieużywana w tej chwili kuchenka mikrofalowa, to bardzo łatwo zapamiętać o wyciągnięciu kabelka:)
Z tego co wiem, Google PowerMeter (o którym dość entuzjastycznie pisałem rozie.jogger.pl/2009/02/12/google-powermeter-licznik-energii-z-dostepem-on-line/ ) został wycofany, mimo obiecujących wyników (71% klientów zmieniło nawyki, oszczędności energii rzędu 11-15%, zależnie od źródła). U nas też coś ma wejść z tego co mi się obiło o uszy, pytanie, czy klienci dostaną dostęp do swoich danych. Tyle, że taki licznik nie pokaże konkretnych urządzeń – mając powiedzmy 100-150W zużycia bazowego, nie będzie wiadomo, czy to lodówka itp., czy jakiś „cichy złodziej”.
guzik.net.pl/blog/2009/01/nowa-zabawka-czyli-ile-kosztuja-swieta/