Jakiś czas temu Zal pisał o Rockboksie na Sansie. Sprawa zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłem kupić ten wynalazek. Pora na wrażenia z instalacji.
Stary odtwarzacz Creative ma dwie zasadnicze wady: pojemność (512 MB) oraz brak odtwarzania plików ogg. Do tego z „pomniejszych” wad, których sobie nie uświadamiałem można doliczyć: brak playlist i integracji ze scrobblerami. Ponieważ do kupienia była Sansa c200 2 GB za relatywnie niewielkie – w porównaniu z możliwościami po insalacji Rockboksa – pieniądze, a dawno nie kupiłem sobie żadnego gadżetu, wybór był prosty – wymiana odtwarzacza.
Co do samego odtwarzacza nie mam zastrzerzeń. Co prawda refubished, ale wygląda jak nowy. Jakość wykonania nie rzuca na kolana – w porównaniu z Creative trochę plastikowy. Zasadniczą wadą jest, moim zdaniem, specjalny, dziwny kabel, oraz wbudowany akumulator. Razem sprawia to, że nie jest tak do końca mobilnie w porównaniu ze starym – trzeba taszczyć/znaleźć komputer i kabelek, żeby podładować baterię czy dograć muzę. Jeśli chodzi o dogrywanie muzyki, to dzięki wbudowanemu czytnikowi microSD jest to pewnie do obejścia (karta do telefonu, telefon z kompem bo bluetooth i voila – dogrywamy nowe kawałki). Akumulatorków przeboleć nie mogę, jedyne co mnie pociesza, to zapowiadany czas pracy na akumulatorze – 14h. Wygląda, że wystarczy.
Oryginalnym softem zbytnio się nie bawiłem, bo i tak zamierzam korzystać z Rockboksa. No ewentualnie do ładowania będzie wykorzystywany, bo podobno Rockbox ma buga z obsługą chipa w tym modelu. Zostawiłem baterię do naładowania i postanowiłem zrobić upgrade. Od samego początku były problemy – graficzny instalator nie wykrył sprzętu. Nie wiem, co było przyczyną, ale po doczytaniu, że tak naprawdę cała instalacja to rozpakowanie archiwum na playera i uruchomienie jednej binarki, postanowiłem instalować manualnie.
Instalacja, a konkretnie wgranie bootloadera wymaga uprawnień administratora. Najpierw kopiujemy zawartość archiwum (zdecydowałem się oczywiście na wersję stabilną, czyli release, czyli 3.3), potem uruchamiamy patcher bootloadera. Trwa to dosłownie moment. Po reboocie możemy przejrzeć dostępne opcje.
Opcji jest dużo. Trochę za dużo, jak dla mnie. Nawigacja nie do końca intuicyjna. Postanowiłem dodać muzykę i pobawić się playlistami. Tu pierwszy spory zonk – nie działało mi zapisywanie playlisty (teoretycznie dłuższe przytrzymanie select powinno zapisywać). Podobnie z presetami w radiu – także nie chciało zapisywać. Poprzeglądałem trochę gry (jest m.in. klon Frozen Bubble i Life!) i ustawienia. W międzyczasie trafiłem na forum o wiele mówiącej nazwie Anything But iPod, które będąc użytkownikiem Rockboksa warto znać – zwykle znajdziemy tam odpowiedzi na pytania.
Postanowiłem sprawdzić, czy upgrade do current coś zmienia w sprawie tych playlist. Tym razem – o dziwo – graficzny instalator nie miał problemów z rozpoznaniem sprzętu. Dodałem kilka tematów, fonty i postanowiłem wgrać nowy firmware. Upgrade jest prosty – po prostu nadpisujemy pliki (gdybyśmy chcieli zrobić upgrade manualny). Automat robi to sam. Przy okazji – nie trzeba upgrade’ować bootloadera – zmienia się bardzo rzadko.
Upgrade firmware’u nie tylko rozwiązał problem z zapisywaniem playlist (teraz wszystko działa jak w manualu), ale chyba też trochę pozmieniał nawigację – IMO jest znacznie lepiej. Wygląda na to, że podstawowa funkcjonalność działa OK. Do przetestowania zostało mi trochę bajerów w stylu spięcie ze scrobblerem libre.fm i być może pomyślę później o wgraniu audio menu. Na razie pora skompletować muzę, rozejrzeć się za jakąś kartą i zrobić playlisty.
Podsumowując – Rockbox jest fajny, choć nieco za bardzo dla geeków. Pewnie moja miła nie poradziłaby sobie z upgrade’em.
A ja sądziłem, że mnie pamięć myli, gdy po aktualizacji Rockboksa do wersji z SVN-a ujrzałem nowe menu :] To racja, intuicyjności Rockboksowi zarzucić nie można, poznanie całości nieco mi czasu zajęło. Z drugiej zaś strony, możliwości konfiguracji i dostosowania go do własnych upodobań są ogromne.
Daj znać, jak go znajdujesz, po dłuższym czasie użytkowania 😀
Jak na razie to kumpel, który o tym usłyszał, klikał z pubu aukcje na allegro, czy jeszcze są (są) i kupuje. 😉 Jak się nie rozleci/zepsuje, to zdecydowanie warto. Jedyne co słabe jest, to radio (chociaż nie wiem jak na tym tle konkurencja wypada).