Zupełnie na przyczepkę w trakcie urlopu, którego głównym punktem było wrocławskie zoo było w planie krótkie zwiedzanie Ogrodu Japońskiego oraz Hali Stulecia. W obu przypadkach zakończone porażką – pierwszy z obiektów nie jest dostępny do zwiedzania od końca października, choć z zewnątrz wygląda akceptowalnie. Bonusowo: całą drogę były drogowskazy, o godzinach otwarcia można się dowiedzieć dopiero po dotarciu na miejsce. Nie jest to problem, bo to raptem kilkaset metrów, a trasa ładna, ale koncepcyjnie fail.
Zwiedzanie Hali Stulecia wewnątrz było niemożliwe z powodu trwającej próby do przedstawienia. Na osłodę obejrzeliśmy z zewnątrz oraz ciekawą wystawę poświęconą Hali Stulecia. Co ciekawe, nadal widoczne są kompleksy(?) związane z niemieckim, militarnym charakterem Hali. Nie tylko na wystawie, która okres nazizmu podczas II WŚ pomija na filmie dosłownie jednym zdaniem, ale również na Wikipedii, gdzie wersja polska mówi jedynie o układzie hali i krzyżu greckim:
Układ hali jest w rzucie kolisty, oparty symetrycznie na greckim krzyżu, na którego trzech końcach znajdują się małe hale wyjściowe, a na zachodnim, skierowanym w stronę centrum miasta – dwupoziomowa owalna hala wejściowa.
Natomiast wersja angielska wspomina już o motywie Żelaznego Krzyża na sklepieniu.
Photos taken looking up at the centre of the structure without the fabric covering clearly show the Iron Cross motif.
Czy to nadinterpretacja? Niekoniecznie, bo odznaczenie to zostało ustanowione właśnie w okresie upamiętnionym powstaniem hali. Nieźle oddaje to zdjęcie linkowane przez Wikipedię:
Z drugiej strony ciężko zrobić sklepienie z ośmioma żebrami, które nie będzie się – przy minimalnym wysiłku – z krzyżem kojarzyć.
Warto o tym wiedzieć, bo ciekawie jest oglądać zdjęcia z okresu PRL z różnymi elementami zasłaniającymi sklepienie – wygląda, że wtedy również raczej doszukiwano się nawiązującej do Żelaznego Krzyża interpretacji.
Gdyby ktoś z czytelników miał wrażenie deja vu, to tak, poprzedni wpis podzieliłem na dwa.
Hmm czyli spontan jaki mną kieruje w odwiedzaniu Wrocławia odpada. Nie lubię planować.
Z Halą raczej mieliśmy pecha po prostu. Ale tak, jeśli jest używana pod wydarzenia kulturalne(a jest), to może się zdarzyć, że akurat będzie jakaś impreza czy przygotowania do niej. Zwłaszcza w weekend.