Blog nie jest blogiem kulinarnym, ale co jakiś czas przewijają się tu przepisy kulinarne. Zwykle sprawdzone, które lubię, a które ciężko mi znaleźć w innym miejscu, albo wręcz własne.
Tym razem gulasz. Ostatnio zrobiłem inspirując się mocno tym przepisem na gulasz vegulasz, wyszedł dobry i w dużej ilości, więc dziś powtórka. Tym razem notuję, bo lekko modyfikowany przepis, a poza tym strony lubią znikać z netu… Dodatkową zaletą tego gulaszu jest to, że fajnie się mrozi i łatwo zrobić obiad z taką mrożonką (ryż, kasza, kuskus czy nawet chleb i gotowe). Proporcje na duży garnek (klasy wiadro).
Składniki:
- 3 duże cebule
- ok. 20 małych pieczarek (można pominąć, akurat miałem)
- 5 dużych marchewek
- 5 ząbków czosnku
- ok. szklanki czerwonej soczewicy
- ok. szklanki ryżu (może być brązowy)
- pół papryki (można pominąć, można dać więcej w sezonie)
- 2 małe słoiki koncentratu pomidorowego
- sos sojowy
- papryka czerwona słodka w proszku (nie oszczędzać, myślę, że 1 op. 20g)
- curry (nie oszczędzać, podobnie 1 op. 20g)
- 1 op. kostki sojowej grubej (akurat nie było, wziąłem „kotlety” sojowe i pokruszyłem)
- kukurydza konserwowa (1 puszka)
- groszek konserwowy (1 puszka)
- cząber, bazylia, lubczyk (okolice łyżki stołowej każdej z przypraw)
- sól (w razie potrzeby – curry i sos sojowy są zwykle słone)
Do garnka wlewamy olej, wrzucamy pokrojoną w grubą kostkę cebulę i pieczarki. Podsmażamy/podduszamy. Jak prawie gotowe, dorzucamy posiekany czosnek, dodajemy marchew. Po chwili dolewamy przegotowanej wody, wsypujemy ryż i soczewicę. Dodajemy koncentrat, kostkę sojową i przyprawy.
Nieco później dodajemy kukurydzę, groszek i świeżą paprykę. Gotujemy, aż ryż i soczewica będą miękkie. Pamiętamy, że kostka sojowa, ryż i soczewica chłoną wodę, więc raczej rzadsze na początku, niż gęstsze – i tak zgęstnieje.
Na koniec pasujący tu, zwłaszcza przy odgrzewaniu lifehack sprzedany mi w wegetariańskim barze Chwirot (czasem zaglądam, zwykle na wynos biorę; polecam): jeśli danie oparte na sosie pomidorowym jest za gęste (np. na drugi dzień), albo jest go za mało, to najprościej zaradzić temu dodając soku pomidorowego (takiego do picia, z kartonu) i podgrzewając. W wariancie studenckim: spokojnie z jednej porcji sosu robi się dwie.