To, że Ruch Palikota wszedł do Sejmu nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Ilość zainteresowanych rozdziałem religii i państwa czy legalizacji miękkich narkotyków jest znaczna, praktycznie byli spychani na margines – niby niektóre partie popierały te postulaty, ale nie robiły nic. Nie żebym miał złudzenia, że RP coś faktycznie zrobi, ale przynajmniej będzie manifestował potrzebę. Ludzie chyba niespecjalnie czegoś więcej oczekują – liczą się działania, nie efekt. Będą mogli pójść w marszu i pokrzyczeć i mieć poczucie, że coś zrobili. A nie zmieni się zapewne nic.
Ale to takie gdybanie. Jednej rzeczy RP nie można odmówić: konsekwencji i chęci działania. Szkoda tylko, że walka o świeckie państwo została w tej chwili sprowadzona do walki o krzyż w Sejmie. Moim zdaniem, przyniesie to więcej szkody, niż pożytku. Powód jest prosty: odwołania do religii i chrześcijaństwa są obecne w polskich aktach prawnych. Pierwsze z brzegu to Ustawa o radiofonii i telewizji rozdział 4 Art. 21 pkt 2.6:
2. Programy publicznej radiofonii i telewizji powinny:
[…]
6) respektować chrześcijański system wartości, za podstawę przyjmując uniwersalne zasady etyki,
Druga przychodzi na myśl Konstytucja i tekst przysięgi prezydenckiej (Art. 130):
Przysięga może być złożona z dodaniem zdania „Tak mi dopomóż Bóg”.
Czyli jawne przyzwolenie na religię (co uważam za OK), ale… dyskryminujące religie niemonoteistyczne.
Mając takie podstawy w aktach prawnych, ciężko będzie wykazać, że chrześcijaństwo nie powinno być reprezentowane w Sejmie. Poza tym, ten krzyż to bardziej ozdoba i wisienka na torcie, niż prawdziwy problem.
Prawdziwym problemem, kosztującym realne pieniądze jest choćby nauka religii w szkole, nierzadko prowadzona przez zawodowych duchownych. Do tego ściema w postaci możliwości wyboru etyki – been there, tried that, i dyrekcja, i kuratorium olały nasze (grupy uczniów powyżej 18. roku życia; mniejsza o motywy) żądanie wprowadzenia etyki. Młodzi i głupi byliśmy i „na twarz” było, nie pismem… W każdym razie uważam, że większy pożytek byłby z przeznaczenia pieniędzy zużywanych na naukę religii/etyki na WF czy muzykę. Teraz jest paranoiczna sytuacja, że dziecko trzeba wysyłać na płatne zajęcia sportowe/muzyczne po szkole, zamiast na – zapewne bezpłatną – naukę wybranej religii w wybranym kościele.
W każdym razie jest spora szansa, że Palikot przegra tę bitwę i będzie to traktowane – poniekąd słusznie – jako legalizacja pozostałych wtrętów religijnych w życiu państwa. Ogólnie – za bardzo na pokaz to wszystko, za bardzo konfliktowo i za wiele hałasu o nic.
Dokładnie. Mnie argumentacja członków Ruchu wydaje się dziecinna i zbyt prowokacyjna. Gdyby chcieli pozbyć się krzyża z Sejmu, to z pewnością zrobiliby to w bardziej ugodowy sposób i zdjęliby go wówczas, gdy byłoby to możliwe, a nie w sposób jak najbardziej populistyczny. Ale dobrze wiemy, tak samo jak dobrze to wiedzą członkowie Ruchu, że wcale nie o krzyż chodzi, ani o niczyje wyznanie czy wiarę. Co do lekcji religii/etyki w szkołach. Zgodzę się, że to pakowanie pieniędzy w błoto, bo przecież nikt nie korzysta z tych „nauk”, ale to nie powinno oznaczać, że należy zlikwidować te przedmioty. Sądzę, że powinno poddać się je przekształceniu w przedmiot religioznawstwa i powinno się zatrudniać odpowiednio wykształcone do tego osoby. Pieniądze porównywalnie (choć mogę nie mieć racji) te same, a pożytek z pewnością większy. Cóż, to dość grząski grunt i pole do długiej i zapewne ciekawej polemiki. Na marginesie dodam, że widziałem fragment wczorajszego wydania programu Tomasz Lis na żywo. Przyznam, że żadna ze stron (a zostały one dobrane z premedytacją, by uzyskać jak największą niemerytoryczną dysputę) nie przekonała mnie do swojej racji. Nie będę odkrywczy, jeśli powiem, że to kabaret jakich mało.
Pozdrawiam
Michał
Dziecinne zachowanie i prowokacja – dokładnie. Fakt, że czasem prowokacja jest potrzebna… Jak myślę o Palikocie, to zawsze przychodzi mi do głowy nadworny błazen. I raczej zawsze będzie mi się tak kojarzył. Cóż, lata działań.