Od jakiegoś czasu zauważyłem sporą ilość wejść z wyszukiwarek na tego bloga z fraz prawo ironii losu, prawa ironii losu itp. W różnych możliwych odmianach, z różnymi błędami (bo odmienić słowo ironia to nie taka prosta sprawa, c’nie?) itd. Oczywiście wszystko celowało we wpis o ironii losu wg Metro, w którym słowa prawo i ironia się pojawiają, ale tylko tyle ma to wspólnego z tematem. Zrobiłem klasycznego WTF?! i starałem się wyjaśnić, o co chodzi. Po pierwsze, czemu ludzie to wpisują, po drugie, o co naprawdę chodzi, bo o prawach ironii losu to ja pierwszy raz w życiu słyszę.
Niestety, wyszukiwarka (G ;-)) uparcie nie zwracała nic, co by wyjaśniało sprawę, przynajmniej pierwszych wynikach. Do dziś. Okazuje się, że PZU ma nową kampanię,
którą ktoś z agencji reklamowej „kreatywnie” oparł o prawa ironii losu. Ciekawe, czy ten nowy, błędny zwrot się przyjmie (stawiam, że tak, bo ludzie jakby podchwycili), bo do tej pory nazywało się to po prostu prawa Murphy’ego…
Fajny przykład na nie do końca poprawne działanie algorytmów w wyszukiwarkach i na to, że nie warto ograniczać się do jednej wyszukiwarki. Ja, mając dość Google, ale i świadomość, że bez Google ciężko, po raz kolejny robię podejście do czego innego. Tym razem jest to Dogpile, który łączy wyniki różnych wyszukiwarek (w tym Google – taka ironia losu – „rezygnując’ z Google, nadal z niego korzystam).
UPDATE: Dodany cudzysłów przy słowie kreatywnie, bo nic nowego (poza nazwą). Wszystko ulega rozkładowi w najmniej odpowiednim momencie. Podobne, do „nowego” jeżeli coś ma się stać, to stanie się w najmniej odpowiednim momencie, prawda? Jest tu i tu. I w sumie oryginał lepszy, bo i bardziej by pasował, i zgrabniejszy, i bardziej ogólny. Podobnie jak i prawa Murphy’ego.
UPDATE2: Wspomniane w komentarzu dwa kolejne. Prawo ironii losu nr 72:
Oraz prawo ironii losu numer 64:
Wg mnie to idiotyczny pomysł, żeby prawo Murphy’ego nazwać „prawem ironii losu nr 56”. Od początku drażniła mnie ta reklama.
Aż wstyd przyznać, że trafiłem tutaj właśnie tą drogą. No cóż… Ale nie żałuję. Bardzo ciekawy blog, pozdrawiam…
Ja też. 🙂
Chciałem po prostu sprawdzić, czy jest coś takiego jak „prawo ironii losu”, czy może to wymysł i poroniony pomysł jakiejś agencji reklamowej.
ja też chciałam sprawdzić czy w ogóle istnieję coś takiego. 🙂
Kolejne światłe „prawo ironii losu”, tym razem nr 72.
Cytuję z pamięci: „Dodatkowa odpowiedzialność zawsze spada znienacka.”
Żenada. Ale wiecie co? Jak widzę inne mądrości reklamowe serwowane przez firmy ubezpieczeniowe… np to: „Prawdziwy świat jest twardy i kanciasty.” Wow!
Jak dodam, że kwestię mówi kobieta przebrana za Statuę Wolności ze sztuczną pochodnia w dłoni…
Tak, jest tego więcej. Widzę póki co, o którym piszesz:
http://www.youtube.com/watch?v=DKGfZzVJKwc
oraz
http://www.youtube.com/watch?v=cuNwl2TIkd8
Co ciekawe, powyższe dwa nie wyglądają na żywcem zerżnięte z praw Murphy’ego.
ha ha ha ja tak samo tu trafilem przez goglowatego…i PZU ;p
„przykład na nie do końca poprawne działanie algorytmów w wyszukiwarkach…”, ależ oczywiście że jak najbardziej prawidłowy, silnik Google’a wyszukuje tekst zawierający zarówno frazy „prawo” jak i „ironia” i zwraca odpowiedni URL. Wszystko działa jak najbardziej prawidłowo 😉
@lothar: Chodzi o to, że trochę za wysoko w rankingu wylądował tamten wpis jak na mój gust. Słowa nie były obok siebie (chociaż OK, za to były parę razy), a widziałem wpisy traktujące faktycznie o prawach ironii losu, które wylądowały niżej. Tak czy inaczej – ciekawe.
@rozie: no ale właśnie tak działa G :). Im więcej osób kliknie link, tym lepiej wypozycjonowana jest dana strona – a tak prawdopodobnie było w przypadku Twojej strony – ludzie klikali i dzięki temu pozycja bloga podskoczyła w rankingu wyszukiwania.
i ja trafiłem tu bo chciałem sprawdzić czy istnieje coś takiego jak prawo ironii losu nr … PZU … żenada
no właśnie prawo ironii losu wg PZU… I’m here because of that, too 😉
No i teraz ja tu weszłam za hasłem z reklamy 🙂 pozdrawiam