Obowiązki przedsiębiorcy telekomunikacyjnego, czyli kolejne genialne pomysły rządzących.

Po projekcie rozporządzenia w sprawie retencji danych, wejściu tego rozporządzenia w życie oraz pomyśle na minimalną prędkość Internetu, przyszła kolej na kolejny genialny pomysł pomysł rządzących. Chodzi o projekt rozporządzenia dotyczącego wymagań i sposobu zapewnienia przez przedsiębiorcę telekomunikacyjnego warunków dostępu i utrwalania. Znaczy – normalnie mówiąc – podsłuchu i rejestracji rozmów telefonicznych i transmisji internetowych.

Czemu projekt jest fatalny? Po pierwsze, czasy reakcji. W wariancie najbardziej ręcznym są 2h w dzień od 6 do 22 i 4h od 22 do 6. W wariancie najbardziej automatycznym (odpowiednio 15 i 30 minut w wariancie najbardziej automatycznym). Od czasu zgłoszenia zapotrzebowania do umożliwienia podsłuchu/nagrywania. W piątek, świątek, niedzielę. Proponowałbym, żeby miłościwie nam panujący autorzy projektu zapoznali się z czasami reakcji obowiązującymi w branży. I może z prawem pracy jeszcze. I policzyli, ile potrzeba osób, by obsadzić w ten sposób 24/7 jeden „slot”.

Po drugie, ilości ludzi. W najgorszym, czyli najmniej zautomatyzowanym wariancie jest to 1 pracownik na 1500 numerów telefonicznych oraz adresów IP. Przydzielonych ISP. Czyli taki dostawca sieci, który ma nieszczęście mieć IPv6 (minimalnie /48, mniej się nie przydziela) ma – mówiąc kolokwialnie, ale inaczej się nie da – przejebane. Bo klasa /48 to 2 do potęgi 80, czyli 1208925819614629174706176 (1,209 razy 10 do potęgi 24, będzie czytelniej). Nawet ten z pełną automatyką i tylko jednym pracownikiem na 45000 adresów IP będzie musiał mieć 2,68 razy 10^19 pracowników.

Nie wiem, czy wymagana na maturze powinna być bardziej matematyka, czy geografia, bo nie wiem czy rządzący nie orientują się, ilu jest ludzi na świecie, czy po prostu nie policzyli tego. W każdym razie ten wariant likwiduje bezrobocie na Ziemi na parę wieków. Obawiam się jednak, że mają świadomość, co czynią, bo w uzasadnieniu (wpływ regulacji na rynek pracy) piszą o korzystnym wpływie na rynek pracy…

Nawet, jeśli zmienią powyższe z przydzielonych ISP na przydzielone klientom końcowym – niewiele to wnosi. Przy IPv6 klient końcowy dostaje /64 czyli 1,8 razy 10^19 adresów IP… Zresztą, nie potrzeba IPv6. Nawet nędzne 1,6 do 2,5 mln klientów Neostrady w TPSA (znalezione przy okazji tego wpisu, pewnie się zmieniło) to – najbardziej optymistycznie – minimalnie 35 do 55 osób. W samej tylko TPSA, do samej tylko Neostrady. Licząc po klientach, nie IP przydzielonych ISP, czyli bardzo, ale to bardzo skromnie (na to w projekcie nie wpadli jeszcze)…

Najbardziej martwi mnie to, że prawo jest z założenia martwe, niespecjalnie potrzebne (chyba, że u nietypowych ISP pracowałem – pytanie do adminów sieci – jak często u was robią zrzuty/zapisy transmisji, licząc na 1k abonentorok?), daje spore pole do nadużyć (konkurs bez nagród: kto może zlecić w Polsce założenie podsłuchu tego typu?) i będzie służyło zapewne głównie ochronie rządzących, czego przykład mieliśmy podczas użycia ABW do interwencji w sprawie z strony ośmieszającej(?) prezydenta. Aha, gdyby ktoś miał wątpliwości, to Kowalski za góra 5 euro miesięcznie obejdzie to wszystko przy pomocy VPN i silnej kryptografii, podobnie jak przy pomocy ustawy antyhazardowej.

Inne ciekawostki z dokumentu: przedmiot projektowanego aktu prawnego nie jest objęty prawem Unii Europejskiej. Faktycznie, bardziej pachnie Białorusią.

PS Czuję, że na pl.internet.polip znów będzie wrzało…

Źródło, czyli projekt dokumentu.

T(A)ILS czyli jak zachować anonimowość w Internecie.

Dawno temu pisałem o pomyśle na dystrybucję anonimizującą. Miało to działać na zasadzie liveCD uruchamianego – głównie dla wygody – z maszyny wirtualnej, wyposażonego w domyślne ustawienia utrudniające identyfikację użytkownika i domyślnie wysyłającego wszystkie dane WWW za pośrednictwem sieci TOR. Już samo użycie liveCD w znacznym stopniu utrudnia identyfikację – po uruchomieniu gubione są wszelkie informacje zawarte w ciasteczkach, LSO, historii odwiedzanych stron, cache, jak również cechy charakterystyczne systemu/przeglądarki są wspólne dla wszystkich instancji systemów bootowanych z jednego obrazu.

Projekt Anonymix nie wyszedł poza fazę planów (żaden build nie był w pełni działający i nie został opublikowany), ale znalazłem coś, co nie tylko jest praktycznie dokładnym odpowiednikiem tego, co chciałem realizować, ale bardzo ładnie rozwija tę ideę. Mowa o T(A)ILS, czyli The (Amnestic) Incognito Live System.

T(A)ILS to dystrybucja rozpowszechniania w postaci liveCD i liveUSB skonfigurowana tak, by cała komunikacja odbywała się przez sieć TOR i aby nie zostawiać żadnych śladów użycia danego systemu i przeprowadzanych operacji na dyskach (dopóki wyraźnie o to nie poprosimy). Oczywiście w przypadku uruchomienia z poziomu maszyny wirtualnej tak dobrze nie będzie – przykładowo dane mogą zostać – i zapewne zostaną – przekazane do hosta gospodarza i mogą zostać zapisane na dysku np. w pliku swap, ale dokładnie taką samą wadą obarczony był Anonymix. Warto podkreślić, że tak naprawdę nie wpływa to na anonimowość – jeśli chodzi o identyfikację zdalną jest to bez znaczenia. Klasyczne bezpieczeństwo vs. wygoda – bootowanie fizycznej maszyny z liveCD jest mniej wygodne, ale bezpieczniejsze.

Warto zauważyć, że T(A)IlS nie tylko pomaga zachować anonimowość, ale pomaga zabezpieczyć przed przechwyceniem danych na różne sposoby – od zabezpieczenia przed keyloggerami za sprawą wirtualnej klawiatury, przez zapewnia komunikację Jabberem z użyciem OTR i szerokie wsparcie dla GPG. Do tego T(A)ILS wyposażony jest narzędzia do obróbki dźwięku, skanerów obróbki obrazów, wspólnej edycji tekstów i wykonywania tłumaczeń… Wygląda na niezłe zaplecze dla Wikileaks czy Anonimowych.

Projekt wygląda na aktywnie rozwijany, więc nie pozostało mi nic innego, jak definitywne pogrzebanie Anonymiksa, przekazanie pomysłów (o ile już nie są wdrożone; patrząc na listę błędów – większość jest) i ew. pomoc przy rozwoju T(A)IlS. Na tę chwilę dostępna jest wersja 0.6.2 oparta na Debianie Lenny, więc z testem poczekam raczej na coś opartego o Squeeze, bo sporo się pozmieniało.