Owsianka zwykła

Poprzednio było o owsiance proteinowej. Szukałem – nadal gotowej – alternatywy i nie sposób w sklepie nie zauważyć, że producent ma w ofercie także zwykłą owsiankę o nazwie Owsianka z ranka[1]. Cena to jakieś 1,69 zł. Większy wybór smaków, ale z testowanych nadal wygrywa malina z białą czekoladą. To dobrze, będzie łatwiej porównać. Tym razem skład wygląda następująco:

Składniki: 72,9% płatki owsiane, 10,5% cukier puder trzcinowy, 8% mleko w proszku odtłuszczone, 4% kawałki białej czekolady (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, emuglator: lecytyny), 3,5% kawałki malin liofizowany, aromaty, tapioka.


składnik masa [g]cena [zł]udział [%]masa w porcji [g]ilość porcji w opak.koszt w porcji [zł]
płatki owsiane5002,9974,0048,1010,400,29
czekolada biała1004,004,002,6038,460,10
mleko w pr. Odtł.2509,888,005,2048,080,21
cukier puder trzcin5005,3910,506,8373,260,07
maliny lio.5025,703,502,2821,981,17
suman.d47,9610065n.d1,84

Lekko oszukałem w tabeli – brakowało mi 100%, więc dosypałem płatków, a cenę białej czekolady wziąłem na oko, bo Piotr i Paweł przez internet nie miał, a nie będę kupował tabliczki czekolady na Allegro – na pewno będzie w najbliższym sklepie.

Jak widać, jeśli chodzi o koszty, to tego wariantu owsianki zupełnie nie opłaca się robić samemu, przynajmniej nie w takim wygodnym wariancie z zamawianiem przez net – wyjdzie drożej, niż gotowiec. Jedyne na czym można oszczędzić, to mniej śmieci w postaci plastikowych kubeczków.

Niestety, ta wersja mniej mi pasuje niż proteinowa. Rozważam dosypywanie mleka w proszku lub WPC, albo zupełnie DIY. Tak czy inaczej, jak już znajdę idealny wariant, co raczej nieprędko nastąpi, to opiszę.

[1] Geniusz marketingu to wymyślał. Tendencja do ubezdźwięczniania się kłania…

UPDATE: Ostatecznie zacząłem samodzielnie robić owsiankę. Mój przepis na owsiankę, zarówno zwykłą jak i proteinową znajdziecie w tym wpisie.

Niedoszły reverse engineering owsianki proteinowej

Owsianka proteinowa z Biedronki

Czasem jest tak, że polubię jakiś produkt. Tak było z owsianką proteinową Vitanella dostępną w Biedronce. 65g suchego produktu, sprzedawanego w plastikowym kubeczku za 2,99 zł, który wystarczy zalać gorącą wodą i za chwilę mamy porcję owsianki. Owsianka kojarzyła mi się zawsze z jedzeniem dla dzieci, a w domu zupy mleczne itp. raczej nie były popularne. Ten produkt jednak mi przypasował – lekkie syte jedzenie, idealne np. przed bieganiem. Zacząłem kupować[1].

Po pewnym czasie stwierdziłem, że 2,99 zł to może nie majątek, ale ciekawe ile kosztowałoby mnie wyprodukowanie takiej owsianki samodzielnie. Tym bardziej, że dostępna owsianka miała jeszcze dwie wady. Po pierwsze, jak smak malinowy mi pasuje, tak czekoladowy zdecydowanie nie, a innych smaków AFAIK brak. Gdybym robił samodzielnie, mógłbym łatwo modyfikować i robić inne smaki.

Po drugie, niezupełnie pasuje mi plastikowy kubeczek, który owszem, można wykorzystać do roślin, lub łatwo oddzielić plastik i papier i stosownie posortować śmieci, ale… po co je w ogóle generować? Równie dobrze mógłbym użyć ceramicznego kubka w domu, a następnie go umyć, nie generując plastikowych odpadów.

Reverse engineering ze składu

Składniki są podane na opakowaniu, udział procentowy RWS białka, węglowodanów, tłuszczu – również. Udział procentowy składowych w 100g danego składnika łatwo znaleźć. Układ równań i… gotowe. Przynajmniej taki był plan. Okazało się bowiem, że producent wprost podaje (zaczął podawać? zawsze było i nie zauważyłem? – nie wiem) udział procentowy składników na opakowaniu. Cytując:

Składniki: 49,9% płatki owsiane, 20,5% koncentrat białek mlecznych, 17% mleko w proszku odtłuszczone, cukier puder trzcinowy (cukier trzcinowy, tapioka), 4% kawałki liofizowanych malin, aromaty.

Koszt samodzielnej produkcji owsianki proteinowej

Z ciekawego wyzwania i tytułowego reverse engineeringu pozostało ustalenie ceny składników i proste przeliczenie w arkuszu kalkulacyjnym. Wpis zamieszczę, bo ciekawie jest zobaczyć ceny po latach. Nie chodziło mi o najniższe możliwe ceny, bardziej po prostu o oszacowanie, ile będzie kosztowało przygotowanie tego w domu, ale w maksymalnie zbliżonym wariancie. Za ceny przyjąłem ceny z internetowego sklepu Piotr i Paweł (łatwo wyszukać, spory wybór). W przypadku produktów, których tam nie znalazłem i których totalnie nie kojarzę ze sklepów stacjonarnych, przyjąłem ceny z Allegro, z dostawą (paczkomat lub coś podobnego), bo tak pewnie bym kupował. Tabelka poniżej:

składnik masa [g]cena [zł]udział [%]masa w porcji [g]ilość porcji w opak.koszt w porcji [zł]
płatki owsiane5002,9949,9032,4415,420,19
WPC70032,4020,5013,3352,530,62
mleko w pr. Odtł.2509,8817,0011,0522,620,44
cukier puder trzcin5005,398,605,5989,450,06
maliny lio.5025,704,002,6019,231,34
suman.d76,3610065n.d2,64

Samodzielne przygotowanie kosztuje jak widać 2,362,64 zł. Ku mojemu zaskoczeniu głównym kosztem nie okazało się WPC, tylko maliny. I to po zmianie malin z opakowania 30 g na 50 g – w tym pierwszym wariancie wychodziło IIRC 1,8 zł/porcja . Licząc jeszcze inaczej – gdyby kupić 1 kg płatków, na składniki wydamy ok. 80 zł i będziemy w stanie przygotować niecałe 20 porcji (ograniczą nas maliny), co da ok. 4 zł/porcja. Zdecydowanie taniej kupić gotowca.

Sytuacja rzecz jasna może się zmienić, jeśli zrezygnujemy z malin na rzecz innego składnika. Ale o tym następnym razem…

[1] Dla jasności – wpis nie jest pisany na zlecenie i nie otrzymuję za niego wynagrodzenia. Po prostu mi zasmakowało. 🙂

UPDATE: Czy można zrobić błąd w prostych obliczeniach w arkuszu? Ano można. Wystarczy pomylić wiersze w formule… Zaktualizowana wersja tabeli.

UPDATE2: Ostatecznie zacząłem samodzielnie robić owsiankę. Mój przepis na owsiankę proteinową znajdziecie w tym wpisie.

Wegański gulasz

Blog nie jest blogiem kulinarnym, ale co jakiś czas przewijają się tu przepisy kulinarne. Zwykle sprawdzone, które lubię, a które ciężko mi znaleźć w innym miejscu, albo wręcz własne.

Tym razem gulasz. Ostatnio zrobiłem inspirując się mocno tym przepisem na gulasz vegulasz, wyszedł dobry i w dużej ilości, więc dziś powtórka. Tym razem notuję, bo lekko modyfikowany przepis, a poza tym strony lubią znikać z netu… Dodatkową zaletą tego gulaszu jest to, że fajnie się mrozi i łatwo zrobić obiad z taką mrożonką (ryż, kasza, kuskus czy nawet chleb i gotowe). Proporcje na duży garnek (klasy wiadro).

Składniki:

  • 3 duże cebule
  • ok. 20 małych pieczarek (można pominąć, akurat miałem)
  • 5 dużych marchewek
  • 5 ząbków czosnku
  • ok. szklanki czerwonej soczewicy
  • ok. szklanki ryżu (może być brązowy)
  • pół papryki (można pominąć, można dać więcej w sezonie)
  • 2 małe słoiki koncentratu pomidorowego
  • sos sojowy
  • papryka czerwona słodka w proszku (nie oszczędzać, myślę, że 1 op. 20g)
  • curry (nie oszczędzać, podobnie 1 op. 20g)
  • 1 op. kostki sojowej grubej (akurat nie było, wziąłem „kotlety” sojowe i pokruszyłem)
  • kukurydza konserwowa (1 puszka)
  • groszek konserwowy (1 puszka)
  • cząber, bazylia, lubczyk (okolice łyżki stołowej każdej z przypraw)
  • sól (w razie potrzeby – curry i sos sojowy są zwykle słone)

Do garnka wlewamy olej, wrzucamy pokrojoną w grubą kostkę cebulę i pieczarki. Podsmażamy/podduszamy. Jak prawie gotowe, dorzucamy posiekany czosnek, dodajemy marchew. Po chwili dolewamy przegotowanej wody, wsypujemy ryż i soczewicę. Dodajemy koncentrat, kostkę sojową i przyprawy.

Nieco później dodajemy kukurydzę, groszek i świeżą paprykę. Gotujemy, aż ryż i soczewica będą miękkie. Pamiętamy, że kostka sojowa, ryż i soczewica chłoną wodę, więc raczej rzadsze na początku, niż gęstsze – i tak zgęstnieje.

Na koniec pasujący tu, zwłaszcza przy odgrzewaniu lifehack sprzedany mi w wegetariańskim barze Chwirot (czasem zaglądam, zwykle na wynos biorę; polecam): jeśli danie oparte na sosie pomidorowym jest za gęste (np. na drugi dzień), albo jest go za mało, to najprościej zaradzić temu dodając soku pomidorowego (takiego do picia, z kartonu) i podgrzewając. W wariancie studenckim: spokojnie z jednej porcji sosu robi się dwie.