Jak nie robić bojkotu.

Wszystko odnosi się do dwóch wpisów na blogach, tego oryginalnego, wzywającego do bojkotu i tego, który powstał za jego sprawą. Pierwotnie chciałem napisać, jak robić skuteczny bojkot, ale brak jednoznacznych danych nt. skuteczności[1], a doświadczenie mam żadne, więc spróbuję odwrotnie. Poradnik jak nie robić bojkotu, w punktach:

  1. Wezwanie do bojkotu skieruj do ludzi, którzy nigdy nie używali danego produktu. Ich udział producenci zauważą natychmiast.
  2. Upewnij się, że masz nikłe poparcie. Spadek sprzedaży rzędu 1% z pewnością spędzi producentom sen z powiek.
  3. Nie informuj producentów o bojkocie. Najlepiej nikogo nie informuj. Prawdziwi popierający sami znajdą informacje.
  4. Nie przejmuj się zasobami. Jeśli wydasz 1 zł, aby producent stracił 10 zł, to świetny interes! Przecież macie porównywalne zasoby.
  5. Nie celuj w bojkotowanego bezpośrednio. Celuj w przedsiębiorstwa minimalnie z nim powiązane. Tak będzie skuteczniej.
  6. Nie zwracaj uwagi na całość oferty. Bojkot jednego produktu jest równie skuteczny, jak wszystkich.
  7. Akcja żywiołowa, niezaplanowana i niezorganizowana to jest to, czego potrzebujesz. Przecież każdy wie, co ma robić.
  8. W żadnym wypadku nie sprawdzaj w obiektywnych źródłach efektów swoich działań. Wiadomo, że obiektywne źródła kłamią i psują tylko dobre samopoczucie, a sam najlepiej wiesz, jaki jest efekt.
  9. Celuj tylko w wyniki finansowe, zignoruj wizerunek bojkotowanej firmy.
  10. Nie dbaj o swój wizerunek, ignoruj prawo – cel uświęca środki.

[1] Konkretnie, chciałem znaleźć potwierdzenie skuteczności bojkotu Gazety Wyborczej przez kibiców Lecha Poznań (jeden z głośniejszych w ostatnim czasie). Jedyne dane na ten temat, które znalazłem, linkują do niezalezna.pl, na dodatek widać to tylko w cache Googla, bo linki są martwe, a próba wyszukania danych do oryginalnych wyników badań czytelnictwa również spełzła na niczym (chyba ich Google nie lubi). Z innych źródeł było jeszcze tylko forum kibiców, więc również stronnicze. Ciężko więc stwierdzić, czy faktycznie było skuteczne, czy zwykłe dodawanie sobie animuszu.

Z badania bojkotu BP (po wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej) też nici – BP niechętnie przyznaje się do strat, a „ekolodzy” będą wyolbrzymiać skutki tego bojkotu. W każdym razie, mimo strat, BP istnieje i wcale nie ma się źle, patrząc na ruch na stacjach… Poza tym, skutki tego bojkotu to za parę lat można oceniać.

W każdym razie, w obu przypadkach znalezienie obiektywnych danych o skutkach nie jest trywialne i nie udało mi się. Jeśli ktoś znajdzie i rzuci linka – oczywiście będę wdzięczny.

UPDATE: Był bojkot LPP. Skutek? Brak zauważalnych zmian:

Okazuje się, że skala ewentualnego bojkotu była niezauważalna, bo przychody LPP przekroczyły 320 mln zł i były wyższe od przychodów osiągniętych w styczniu 2013 roku o około 29 proc.

Kto komu łaskę robi?

Przeczytałem i na początku nie uwierzyłem. Po chwili uwierzyłem i czym prędzej zmieniłem opis jednej z kategorii (zgadnij której i jaki był), który niedawno (ale zupełnie nie pamiętam kiedy…) dodałem, bo sprawa nie jest oczywista. Krótko i punktami:

  • Jak najbardziej wolno cytować inne utwory. Ale cytat wymaga podania autora, czego autor, którego Kazik chce pozwać, nie zrobił. Pytanie, czy pół zdania to już cytat. Dwa słowa? Jedno słowo?
  • Z drugiej strony, nie bardzo miał jak to zrobić – nazwa bloga nie bardzo jest miejscem na zamieszczanie przypisu.
  • Ciężko o niepowiązany z niczym tytuł. Do mojego tytułu pewnie równie łatwo się przyczepić. Jak nie Pomiędzy słowami, to plagiat Between the bits przecież (i to z pełną świadomością obu…). There’s nothing that’s new under heaven, there’s nothing unique over hell, jak śpiewa Chubawamba (oni to się chyba nigdy nie wypłacą za Shhh).
  • Nawet nie chcę myśleć, ile zespołów (wliczając nasz) wykonywało covery Kultu (chociaż my akurat cover coveru, jeśli to coś zmienia). W ogóle jakby wziąć twórczość Kazika i wywalić wszystkie cytaty, to będzie słabo. Zwłaszcza, jeśli wywalimy nawiązania do twórczości Stanisława Staszewskiego.
  • Kolejny aspekt, to kwestia inspiracji. Blog jest jakimś środkiem wyrazu i opisu rzeczywistości, którą autor jakoś postrzega. Być może za sprawą utworów innego artysty… Kazik raczej powinien być dumny, że ktoś go cytuje (znaczy cytował). Patrz twórczość Kaczmarskiego i wykonania utworów Stanisława Staszewskiego.
  • Wszyscy artyści to prostytutki. Nieco o czym innym, ale dobrze pasuje. Oczywiście Kazik himself [dead link].
  • To, czy blog jest prywatny Piotra, czy „służbowy” nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia w świetle prawa autorskiego.
  • Usuwanie cytatu i płaszczenie się, które Piotr prezentuje nic dobrego – w kontekście wolności słowa, prawa autorskiego itp. nie wnosi. Wezwanie jest nie o zaprzestanie używania, tylko typowo o odszkodowanie, przy czym wielkość szkody ma dopiero być szacowana. To co widzimy szybko prowadzi do hamerykańskiego kto ma większego (tu: prawnika). W przypadku bloga firmowego (i ogólnie zaplecza działu prawnego Agory) szanse są dość wyrównane… Tym bardziej dziwi oddanie pola.
  • Ciekawe, ile kosztuje wykarmienie papug.
  • Kolejny bez trackbacka, ale żeby wszystko w jednym miejscu było… Redakcyjny kolega Piotra i jego wpis w temacie. Mocno się zgadzam, więc linkuję.
  • Miałem nadzieję, że sam Kazik o niczym nie wie i że ma np. zgodę ogólną na reprezentowanie interesów przez daną kancelarię w zakresie ochrony praw autorskich. Nie jest tak. Na forum Kultu ładnie widać (dead link), że to z osobistej inicjatywy. Cytuję: Od teraz czyli od jakiegoś 1,5 miesiąca nie będę więc odpuszczał takich „niedokładności”.A kolega mógł się spytać i niewykluczone,że za friko by zgodę miał.
  • Ciekaw jestem, czy Kazik ma blade pojęcie, ile by dostał zapytań o zgodę na każde nawiązanie/cover itd. Poza tym, prawo autorskie jest m.in. po to, by nie ganiać za każdym autorem.
  • W ramach protestu (ale co to za protest?) Kazik wylatuje ze stron na Facebooku.
  • Zrobienie coveru (nawiązanie ogólnie) zawsze uważałem za jakiś tam hołd dla twórcy.
  • Źródło cytatu (biedne bo biedne – link do teledysku na YT w pierwszej notce) jednak było.
  • Kazik odpuszcza. Nie wiadomo, na jak długo odpuszcza i komu. Strach cytować, strach wykorzystywać nawiązania – jutro może nie odpuścić. Nie każdy ma znajomych prawników. Chciałbym zobaczyć oficjalne stanowisko, z uwzględnieniem rozróżnienia na szarego Kowalskiego (sorry Piotr) i korporacje medialne. Nawet, jeśli Kowalski pracuje w korporacji. Bo to jakby nie ta skala i naruszeń, i działań.
  • Były dwa wyjścia z twarzą z sytuacji. Pierwsze, którego już nie może użyć to ja nic nie wiedziałem, to samowola prawników, się zagalopowali. Rozwiane parę punktów wyżej. Drugie to nie mam nic do prywatnych osób, ale ta Agora, wielki koncern kradnie mi teksty. I bez odpuszczania wtedy, tylko idziemy przegrać sprawę w sądzie (och, to prywatny blog, a nie służbowy? to ja nie wiedziałem, no tak, faktycznie mało i faktycznie źródło jest, tylko takie słabe). Jasne, grubymi nićmi szyte.
  • Znowu pasuje sami będziecie robić to, przeciwko czemu walczyliście. Któryś kawałek Bez krótkich spodni.

UPDATE: Forma jest luźna, a że będą liczne aktualizacje (od tej pory – na końcu listy nowe), więc po prostu: ostatnia aktualizacja 04.03.2011 07:50.