Pierwszy bieg 14 stycznia, czyli można powiedzieć, że biegam całorocznie. Dla przypomnienia, ostatni bieg w zeszłym roku to 17 grudnia. Niestety, później dłuższa przerwa, bo aż do początku kwietnia. I zmiana trasy. Niestety nowa jest okrążeniem, które łącznie z dobiegiem i „odbiegiem” ma ok. 4,7 km. Co prawda już w lipcu zrobiłem przymiarkę do dwóch okrążeń, co łącznie dało ok. 7,7 km, ale… trochę za dużo, szczególnie w upale. Trochę nieelastycznie, szczególnie w niesprzyjających warunkach. Nie utrzymało się i w sierpniu wróciłem do jednego okrążenia.
Bieganie 38 aktywności, 185 km, 17,5h w ruchu, czyli regres.
Gdybym miał wskazywać na przyczynę spadku to pewnie głównie zmiana trasy. Dłuższe dojście do miejsca w którym biegam kanibalizowało czas na aktywność. Brak elastyczności nie sprzyjały stopniowemu wydłużaniu trasy, co przełożyło się na finalny wynik. Dopiero w grudniu (15 grudnia, ostatni bieg) sprawdziłem inny wariant dobiegu, który pozwala na pewną elastyczność w wydłużaniu trasy. Myślę, że 5 do 5,5km się da wycisnąć z jednym okrążeniem, co pozwoli na dość płynny zakres 5-8 km.
W kwietniu uruchomiłem też rower, głównie komunikacyjnie, na krótkich dystansach. Było kilka dłuższych (ponad 20km) rekreacyjnych, ale rower skończył sezon szybko w tym roku, bo już we wrześniu.
Rower 53 aktywności, 324 km, 22,5h w ruchu. Czyli niedramatyczny, ale jednak regres.
Z ciekawostek organizacyjnych/technicznych – zacząłem biegać z komunikatami głosowymi, które Strava ma zrobione raczej słabo. I – z różnych względów – rozważam porzucenie Stravy na rzecz FitoTrack. Jeden bieg był w obu systemach naraz i wydaje się, że może być OK. Ale nic nie jest przesądzone.