Chwytliwy tytuł nie jest związany z filmem. Pod koniec zeszłego roku w komentarzu u Boniego wyraziłem przypuszczenie, że roku 2018 nie skończę na Blox i… stało się. Równia pochyła była widoczna od dłuższego czasu, najpierw wyłączane były funkcjonalności (API), potem doszły problemy ze stabilnością naprawiane… długo i nie do końca, bo błąd 503 się pojawia – relatywnie niski wynik Blox na mojej stronie ze statystykami nie jest przypadkiem. Zapowiadanych nowych funkcjonalności nie ma – nowy panel nie został nigdy ukończony, nowe szablony są nadal trzy na krzyż, mimo zapowiedzi. O HTTPS można zapomnieć, co oznacza, że wkrótce blogi na Blox będą oznaczone jako niezaufane w przeglądarkach, pewnie za jakiś czas polecą w dół w indeksach Google. Nawet blog o Blox nie jest już od dłuższego czasu aktualizowany. Znaczy, że przyszłość rysuje się niewesoło, było wiadomo od dłuższego czasu.
Zamknięcie serwisów blog.pl oraz bloog.pl na początku roku (Onet i WP, odpowiednio) pewnie dodało Agorze odwagi w wyciskaniu zysków z upadającej platformy i postanowiono dołożyć reklamy. O tym, że mogą zamieszczać reklamy, było wiadomo od dawna, bo jest to napisane w regulaminie odkąd pamiętam. I reklamy były serwowane na nieaktualizowanych blogach.
Jednak tym, co przelało czarę goryczy nie jest fakt zamieszczenia reklam, tylko forma. Zarówno forma reklamy, totalnie nieestetycznej, rozwalającej wygląd szablonu, wklejonej na samej górze (wiadomo, co jest najważniejsze… żeby żaden user nie zapomniał przypadkiem kliknąć, a blog to taka przylepka do reklamy), w dodatku dynamicznej (animacja), zasłaniającej jakieś 75% ekranu na moim smartfonie, jak i forma komunikacji zmian użytkownikom.
Otóż komunikacji nie było żadnej. A jak już użytkownicy zauważyli reklamę i zapytali na forum co jest grane, to usłyszeli:
Jednak koszty utrzymania platformy Blox.pl wzrosły i wprowadziliśmy zmianę – nieinwazyjne reklamy są wyświetlane teraz na wszystkich blogach.
Wolne żarty. Nie lubię zaglądać komuś do kieszeni, ale koszty hostingu, łącz i sprzętu komputerowego regularnie spadają. W tym ostatnim przypadku rośnie wydajność sprzętu/pojemność dysków, przy zachowaniu cen. Oczywiście Agora może sobie dowolnie księgować koszty i zapewne na papierze koszt utrzymania platformy wzrósł, niemniej można to ująć po prostu chcemy więcej zarabiać na Blox (i mamy w głębokim poważaniu, co sądzą o tym użytkownicy, albowiem silna nasza pozycja[1]). O „nieinwazyjności” reklamy było wyżej.
W każdym razie będę stąd znikał. Nie wiem jeszcze dokąd pójdę i kiedy dokładnie, ale znikam na pewno. Jestem w tej komfortowej sytuacji[1], że mam i backup bloga, i narzędzie do migracji z Blox do WordPressa (gdyby ktoś był zainteresowany, polecam kontakt jak w dziale kontakt; TANSTAAFL). Choć nie wiem, czy akurat na WordPressa chciałbym się przenieść. Z jednej strony de facto standard i wygodny, z drugiej statyczne generatory bloga (tu: Pelican) nadal kuszą… Tylko jest problem z komentarzami. Z drugiej strony chyba połowa komentarzy to spam lub krytpospam i usuwam, więc… Tak czy inaczej, dojrzałem do self hosted bloga, tym razem.
W każdym razie nie należy spodziewać się tu wielu nowych wpisów – energia idzie w migrację. Na pierwszy ogień idzie blog BKS, przy okazji pewnie nieco zaktualizuję treść. Można spodziewać się zmian związanych z przekierowaniem użytkowników w nowe miejsce i stopniowego(?) znikania treści. Jeśli korzystasz z kanału RSS innego, niż ten, to polecam aktualizację w czytniku RSS – dołożę starań, by zachować ciągłość. Dla tych, co bez RSS w – razie czego będzie mnie można znaleźć przez Planetę Joggera. Wpis na ostateczne pożegnanie też jest planowany, ale to jeszcze nie teraz.
[1] Trzeba przyznać, że wyłączenie API, plus właścicielstwo domeny, plus niezłe pozycjonowanie, plus brak kontroli nad nagłówkami przez użytkowników stawiają Agorę na mocnej pozycji, bo migracja dla przeciętnego użytkownika jest IMO niewykonalna, chyba, że ktoś będzie ręcznie wpisy przenosił… No ale o tym, że prawdziwe własność daje własna domena wiadomo nie od dziś.
WP ma zaletę, że jest to narzędzie o uniwersalnym formacie i łatwo będzie można migrować dalej. Jak ktoś ma czas na statyczne generowanie strony – ok, ale pytanie ile czasu potrzeba będzie na bieżące utrzymywanie tego rozwiązania i ile czasu potrzeba będzie na następną migrację.
@m Owszem, WP to trochę wspólny język dla blogów w tej chwili. I gdybym migrował na Pelicana, to raczej przez WP właśnie, ale tylko dlatego, że pewnie są gotowce WP -> Pelican, a ja mam skrypt do migracji Blox -> WP. Chociaż w sumie mam takie narzędzia, że mogę migrować z czegokolwiek (sensownego) na cokolwiek, nawet bezpośrednio.
Na statyczne generowanie stron wcale nie potrzeba więcej czasu. Piszesz w HTML/Markdown, uruchamiasz generowanie, over. Na bieżące utrzymanie potrzeba mniej czasu, niż na WP. Bo WP to jednak baza, aktualizacje pluginów, templatek, potencjalne problemy z wydajnością i bezpieczeństwem. A statyczna strona to po prostu zbiór plików, wystarczy jakikolwiek serwer WWW na jakimkolwiek sprzęcie i będzie działać. 🙂 Zresztą, ja z tego korzystam od dłuższego czasu: zakr.es/wattmeter/
Następna migracja? A po co? Skoro będę na rozwiązaniu, nad którym mam 100% kontroli, na swojej domenie, to po co się przenosić? Zresztą, znowu, format źródłowy Pelicana czyli pliki tekstowe bardzo łatwo się parsuje do… czegokolwiek. Dla mnie równie przenośne co WP, albo i bardziej.
Oho, jeszcze trochę i Ty przejdziesz na WordPress+Disqus ;p Btw. Komcie z Disqus synchronizują się z bazą w WordPressie (to tak apropos Twojego wpisu z 2014 nt. tej platformy).
@de Nie, na taki tandem raczej nie ma szans. Jak WP to nie Disqus. Główna zaleta WP (po gotowcach do importu) to „ma komentarze”. Z moderacją, gdyby spam dokuczył, nie mam problemu – w sumie tu jest postmoderacja, a to nawet bardziej absorbujące. 😉