Blogi – stan 2015

Przy okazji paru zdarzeń i dyskusji, które ostatnio miały miejsce popatrzyłem dziś w czytnik RSS. Większość feedów jest martwa w ten czy inny sposób. Opuszczone przez autorów, którzy nie zaktualizowali IP serwera w DNS, wygasłe domeny, brak wpisów, znikające serwisy… To co żyje też ma się różnie – a to komentarze via Disqus, a to jedna notatka na kwartał czy nawet pół roku. Zresztą, unowocześnienia na Blox już zaowocowały zniknięciem trackbacków i feedu komentarzy w widocznym miejscu.

Popatrzyłem też na ilość (zalogowanych) komentujących na Blox. Taki eksperyment okołoblogowy, jeden z wielu zresztą. Nie ma tych komentujących aż tak wielu. Komentarzy też nie ma zbyt wielu. W związku z tym szykuje się mała rewolucja w moim sposobie czytania blogów – nie będę subskrybował tylko feedu z wpisami, ale dla każdego żywego bloga dorzucę feed z komentarzami dla czytanych blogów. Z tego co wiem większość platform blogowych daje coś takiego. Parę blogów już tak w ostatnim czasie dodałem i sobie chwalę.

O ile dla blogów, które komentuję okazjonalnie zdecydowanie wolę powiadomienie mailem (o jabberze mogę zapomnieć, niestety), to w przypadku tych czytanych regularnie mogę przeglądać kanał z komentarzami. W chwilach wolnych, oczywiście, nie mam zwyczaju mieć przeczytanych wszystkich wiadomości w czytniku RSS.

Gdyby ktoś chciał czytać tego bloga podobnie jak ja będę czytał, to w szpalcie bocznej znajdziecie linki do feedów z wpisami (ten był zawsze) i z komentarzami (to nowość, kiedyś był dostępny w pasku adresu przeglądarki, ale przyszło nowe).

Oraz: nie mam złudzeń, blogi generalnie umierają. Przynajmniej w takiej formie, w jakiej były kiedyś. Wystarczy spojrzeć w trendy Google… I w sumie trochę się nie dziwię. Tylko drażni to, że te nowe formy, które je zastępują są tak bardzo ulotne.

15 odpowiedzi na “Blogi – stan 2015”

  1. O shit, jaki shit! Mam na myśli G. trendy… LOL ;-D

    Internet i zawartość głów ludzi stają się powoli jednością (czytaj: jedna wielka sieczka). To czego się spodziewasz…?

    Pisanie bloga wymaga:
    – jakiejś tam wiedzy
    – jakichś zainteresowań
    – posiadania własnego zdania na jakieś tematy (sic!)
    – jakiejś tam minimalnej umiejętności przelewania swoich myśli na tekst
    – odrobiny systematyczności
    – no i na sam koniec: odrobiny czasu.

    Sorry, jak kogoś obrażę, ale obserwując otoczenie mam wrażenie, że występowanie u ludzi chociaż dwóch, trzech rzeczy naraz z powyższej listy zaczyna wyglądać jak cud…

    Także, ten… ;o)

  2. Ale wielkie guziki od RSSa, cień na nich mi się nie podoba, zresztą niemodny już od czasów flat design.. blox jest flat, guziki też byś mógł zrobić.

    Niestety, widzę, ze blogi maja się dobrze i są ważnym elementem autokreacji, self-marketingu i nie wiadomo czego jeszcze. Oczywiście po angielsku łatwiej znaleźć, bo większa grupa docelowa. Takie blogi rozpoznaje na kilometr, regularne notki, większość w stylu „5 rzeczy..”, „Dlaczego jeszcze nie pracujesz dla Google i nie zarabiasz 200k”, „Dlaczego mój start-up nie wypalił ale ja nadal jestem miszczem i serial entrepreneurem”.
    Nie wiem czy ludzie to czytają czy od razu klikają like, share czy cośtam.
    Oczywiście taki post na blogu leci od razu na twittera, facebooka, githuba, linkedin i niewiadomo gdzie jeszcze.
    Widziałem nawet zalecenie, żeby do tej propagandy używać rozwiązań typu CRM.
    W sumie jest klika blogów w tym stylu, którym się udało w Polsce i stwierdzam, że czytają to jedynie wanna-be, dzieci i nieudacznicy.
    Dzięki, już mi lepiej.

  3. Mam nieodparte wrażenie, że główny problem z blogami polega na tym, że dawniej chcąc założyć bloga człowiek najpierw zastanawiał się na czym się zna i czym chciałby się dzielić z innymi. A obecnie chcąc założyć bloga najpierw rozpisuje się biznesplan, bo przecież nawet dziecko wie, że głównym zadaniem bloga jest zarabianie na nim…

  4. @Monter: Czemu shit? IMO trochę po prostu zatarła się granica między blogiem a stroną czy serwisem WWW. Przy okazji między social media też. Bo ilość użytkowników zamieszczających coś w sieci jakby wzrasta.

    @nn Ładne, duże, czytelne, prawda? Co do płaskoprojektu – mhm. Mi tam wygląd nie przeszkadza (i nie do oglądania one są!), ale jakbyś znał gotowy zestaw darmowych, dużych, czytelnych przycisków do RSS to podeślij namiar proszę. Rozważę wymianę. 😉

    Co do nazewnictwa, to schemat [liczebnik] sposobów na [rzeczownik] dobrze się klika, po prostu. Tak już ludzie są zbudowani. Używanie social media do linkowania treści blogowych ma niestety sens, wielowymiarowo. Po pierwsze, Google to lubi (link przychodzący to link przychodzący…), po drugie, jacyś ludzie tam siedzą i czasem ktoś kliknie, jak mu się pod nos podsunie… Co prawda interakcja z takim userem przyzerowa, no, ale może jakąś reklamę kliknie. Nawet przez przypadek (jak ja, z mobilka – co kliknięcie reklamy, to przypadek, bo palec mi się omsknął). 😉 A użycie narzędzi do automatyzacji tego jest naturalną konsekwencją chęci ułatwiania sobie życia… Ba, nowy Blox ma umożliwiać (albo już umożliwia…) publikację notatki o określonej godzinie. Godzina zamieszczenia ważna dla klikalności ponoć jest. 😉
    Ale wszystko to zebrane do kupy niespecjalnie mnie wzrusza czy razi. Taki mamy internet.

    @KosciaK No może nie aż tak, ale tak, można zauważyć takie trendy. Ostatnio miałem dyskusję na ten temat nawet… ale to już temat na osobną notkę. Zrobię ją według najlepszych napędzania klikalności. 😉 Dzięki za pomysł!

  5. Co do ikon: http://www.iconarchive.com/search?q=rss – to tylko przykład, takich serwisów jest mnóstwo.
    Osobiście nie cierpię flat design i nie rozumiem owczego pędu do takiego wyglądu absolutnie wszystkiego. Paranoja jakaś.

    Odnośnie „shit”: wszedłem w trendy google (może źle, bo pierwszy raz w życiu) i ojezu… Serio to jest Top Topów? No to z ludźmi jest gorzej, niż myślałem…

    Dla mnie pisanie bloga pod wytyczne typu kasa, reklamy, oglądalność odpowiednia pora publikacji, rozsiewanie wici o nowym wpisie po debilnych serwisach to jakieś nieporozumienie i zaprzeczenie idei bloga, jaką ja znam. Ja piszę bo lubię, bo chcę się „wypisać” na jakieś tam tematy. Nie dla sławy, poklasku, ilości komentarzy czy zadowolenia głupiego Google. I wali mnie to co Google lubi a czego nie lubi. Inny jestem, fakt, ale chyba nie aż tak? ;o)

  6. @Monter Dzięki. Wiem, że jest mnóstwo, ale znalezienie czegoś, co będzie na odpowiedniej licencji, darmowe (także dla zastosowań komercyjnych – IMVHO jeśli na blogu są emitowane reklamy to podpada pod zastosowania komercyjne, choć zdania na ten temat są podzielone), w odpowiedniej wielkości i jeszcze jakoś wyglądać to nie jest coś, na co chciałbym tracić czas. Udało Ci się znaleźć zestaw, gdzie na pierwszej stronie jest http://www.iconarchive.com/show/simple-icons-by-danleech/rss-icon.html czyli ikona PNG spełniająca wymagania. BTW z licencjami jest śmiesznie, bo już http://www.iconarchive.com/show/windows-8-metro-icons-by-dakirby309/Web-RSS-Feed-Metro-icon.html nie jest dozwolona do użycia komercyjnego.

    Wolałem „na oko” tę drugą ze względu na żywszy kolor, ale po zamieszczeniu widzę, że jest wystarczająco żywy. Mam nadzieję, że teraz jest pięknie i płaskoprojektowo pełną gębą? I tak zostawię, nawet jeśli nie jest pięknie – nowa ikona jest jakoś 5 razy mniejsza od starej. Nie żebym nie musiał sam jej zoptymalizować, bo przyszło 4kB, zamiast 2kB… Dzięki.

    A co tam widzisz w tym Google Trends? Bo ja bez hardcore’u. Chyba bez hardcore’u. Nie kojarzę nazwisk… ;-/

  7. @rozieblox: Mi się nawet przez przypadek reklama nie kliknie, a skoro już o tym mowa, Twoje nowe guziki rss niestety mają nazwy, które są zawarte na liście „Fanboys Annoyance List” do dodatków blokujących reklamy. W związku z tym, że są wyjątkowo nieirytujące, nie obrazi mnie zmiana nazwy na taką nieblokowaną 🙂

    Niestety, nie zgadzam się z tezą, że linkowanie we wszystkich portalach socialowych to dobry pomysł. Oczywiście, dla łapania na chwytliwy temat zupełnie przypadkowych odwiedzających tak, ale jak już ktoś w jakiś sposób zna autora, lubi jego pisanie, ma zaufanie do jego jakiegoś autorytetu, czyta nawet jak się nie zgadza, wie, że posty już u autora przechodzą jakąś autocenzurę i dba o ich jakość to nie możesz go „lajknąć na fejsie” i zrobić to-co-się-robi na twitterze, bo będziesz zalewany masą duplikatów, wtórnych wiadomości, których osobiście nie trawie totalnie. Najgorsze jest, gdy taki serwis/autor, poza duplikatami pisze coś wyłącznie na facebooku, wtedy omija cię treść, którą chciałbyś poznać.
    No ale niestety, chyba tylko ja mam takie skrajne podejście. No i najważniejsze, autorzy którzy spełniają powyższe warunki nie mają fanpage’ów, twitterów i nie prowadzą zmasowanej permanentnej akcji marketingowej.

  8. @rozie – teraz to pojechałeś po bandzie. Mi znalezienie strony z ikonami zajęło kilka sekund, przy czym połowę czasu zmarnowałem na odpalenie nowej karty w przeglądarce, wejście do wyszukiwarki i wpisanie zapytania. Dorobiłeś ideologię do „nie chciało mi się”?

    Ja w trendach google widzę rzeczy albo nie interesujące mnie zupełnie, albo wręcz debilne. Z zestawienia za 2014 jedyną rzeczą która by mnie ewentualnie interesowała to postać Robina Williamsa. Może faktycznie patrzyłem nie w te trendy co trzeba…

    @nn – nie jesteś chyba jedyny jak chodzi o skrajne podejście ;o)

  9. @nn Kwestia telefonu, może. Oraz: te reklamy to bardziej w aplikacjach, niż na stronach. W przeglądarce mam *block, zwykle. W aplikacjach jakoś nie, nie pamiętam czemu, tj. czy roota wymagały blockery czy co…. Nazwy pewnie zmienię, chociaż z drugiej strony pewnie tylko Tobie się blokuje, więc…

    Co do duplikatów itp. – 100% zgody. Tylko zwykle jak ktoś zamieszcza wszystko wszędzie, to obserwujesz go w jednym (ew. najszerszym) kanale i tyle. Gorzej, że na FB ludzie potrafią komentować, zamiast pod wpisem. I robi się problem. Mam to z portalami dot. security, ostatnio.

    Teoretycznie sprawę załatwiłby agregator FB/Twitter/feed RSS (to nawet nie jest trudne do napisania…), który wykrywałby duplikaty po URLach docelowych ale… ostatnio z3s i niebezpiecznik.pl zaczęły żonglować tytułami wpisów (testy A/B, automat wybiera najbardziej klikalny tytuł), więc URL może się zmienić…

    Ja czasem wrzucę coś na FB, jak wiem, że raczej szersza tematyka i wiem, że znajomi raczej z RSS nie korzystają.

    @Monter Możliwe, że inne zapytanie (do innej wyszukiwarki). Oraz, jak pisałem to nie jest coś, na co chciałbym tracić czas, więc żadna ideologia. Pamiętam, że wcześniejszych ikon szukałem ciut dłużej (zwł. żeby free było i duże).

    Co do Google Trends – widzimy różne rzeczy. Ja mam Biebera vs. Cyrus oraz Korwin Mikke i Child Alerts w trending.

  10. Ile może być blogów aktywnych blogów na blox.pl? Stawiam, że maksimum 20 tysięcy.
    Reszta to blogi z dwoma wpisami-pierwszym i ostanim.
    Ale blogi przetrwają.
    W takiej formie w jakiej zaistniały-weblog, dziennik internetowy. O wszystkim. O tym co lezy na wątrobie autorowi. Oczywiście bardzo mocno ubarwione i podkoloryzowane, bo gdyby ktoś chciał zobaczyć jaka jest rzeczywistość-wyjrzałby za okno. Ciekawe są tylko te blogi gdzie ktoś przesadza, jest subiektywny.
    Myślę, że minie ten społecny pęd do blogó o kotletach czy łachach i nastąpi powrót do korzeni.
    Pozdrawiam.

  11. Myślę, że blogów z więcej niż dwoma wpisami jest więcej. Dużo więcej. Ale to trzeba by policzyć, a nie zgadywać…
    Zresztą, co za różnica?

  12. Żadna różnica. Ciekawość.
    Facebook i twitter spowodował pewne oczyszczenie blogosfery.
    Ludzie którzy nie mają nic do powiedzenia robią to na fb czy twiterze i nie zakładają już blogów jak było 10 lat temu.
    Więc blogi tylko dzięki temu korzystają i przetrwają długie lata, już z odklejoną łatką tego, że to miejsce dla zbuntowanych 13 latek.Pzdr.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *