Wiele złego mógłbym napisać o komunikacji miejskiej w Poznaniu. Gdy się przeprowadzałem tu parę lat temu, była to jedna z lepiej zorganizowanych rzeczy w mieście. Obecnie jest jedną z gorszych, zwłaszcza dla tych, którzy nie są stałymi mieszkańcami.
Weźmy na przykład biletomaty. Zawsze były z nimi problemy, typu brak możliwości doładowania KOMkarty. Często nie działały. Ostatnio po wymianie banknotów, przestały je przyjmować. W zasadzie ostatnio jeśli chcę kupić określony bilet w określonym biletomacie, to częściej mi się to nie udaje, niż udaje. A to nieczynny, a to nie przyjmuje danej monety/banknotu…
Niedawno (przedwczoraj jakoś) na Kórnickiej nie kupiłem biletu, bo biletomat był nieczynny. Dziś patrzę, stoi nowy. Nie to, że nowy egzemplarz – w ogóle nowy model. We trzech miejscach naraz świeci, dwa ekrany, taki nowoczesny. Aż mu fotkę zrobiłem:
Źródło: fot. własna
Pewne rzeczy są jednak na tym świecie niezmienne. Na przykład nieczynne biletomaty w Poznaniu.
MoBILET też ma głęboko zgłoszenia awarii (i FB, i mailem na podany na stronie adres). Wychodzi na to, że nie chcą, bym kupował bilety…
Daj spokój, pamiętam jak kilka lat temu przyjechałem do Poznania tylko na niedzielę. Ostatecznie pieszo doszedłem tam gdzie chciałem. Poznań nie jest tak duży (już pomijam jakieś Komorniki i Mosinę, chociaż z nimi tak źle nie jest), żeby nie pojechać rowerem (ale to niestety raczej w sezonie). Zimą komunikacja jednak też ma swoje odchyły, więc i tak chodzę pieszo. Słyszałem o planach superekspansji ZTMu i nowych punktach sprzedaży, ciekawe co z tego wyjdzie.
To co się wyrabia w tym mieście, to po prostu kpina.
Najpierw zainwestowano kupę kasy w biletomaty, które okazały się bublem z elektroniką posiadającą logikę działania na miarę kasownika marki KRAK. Wciąż płakano ile to kosztowało i w ogóle… Teraz wszystkie będą wymieniać, bo w końcu do jakiejś tępej dzidy dotarło, że fajnie mieć płatności kartą i obsługę PEKI. Kolejna gruba kasa dla znajomych królika. Ciekawe, czy tym razem biletomaty będą połączone w sieć, czy znów „każdy sobie” ze zgłaszaniem awarii przez telefon oraz naprawami dopiero jak się ZTM zorientuje, że coś nie działa… Dokładając do tego fakt czekania ponad miesiąc na PEKE, błędy tego systemu, dziurę czasową między biletami 10 i 40 minut oraz zlikwidowanie biletów tygodniowych, to dziś chyba wolałbym mieszkać zupełnie gdzie indziej…
O ustawieniach biletomatów „pod słońce” (jak np. na Kórnickiej) przy słabej widoczności ekranu to już w ogóle szkoda pisać.
Nie ma co dawać sobie spokój, tylko jak najbardziej piętnować. Dla przyjezdnych rzeczywiście masakra, dzięki KM spędziliśmy noc na dworcu PKP a ta do przyjemnych nie należy (bo rzeczywiście wszędzie się da dojść, tylko jeśli ktoś założy sobie naiwnie, że uda mu się kupić bilet i dotrzeć w sensownym czasie z zoo na dworzec to może się grubo przeliczyć). 🙂
tych biletomatów jest coraz więcej a te które są i te które postawili np. 1 dzień temu niedziałają
I