Mógłbym napisać, że narzekam po prostu na mojego laptopa, czy tam model, ale będzie ciut szerzej. Kiedyś napisałem recenzję Della Vostro 1440. Od tego czasu minęło półtora roku. Ostatnio bateria zaczęła gwałtownie tracić pojemność. Czas pracy na baterii spadł ze wspomnianych ~3h do 1h, a ostatnio do 30 minut. Niby akumulatory li-ion nie mają efektu pamięci, ale raz testowo rozładowałem do zera i… po naładowaniu było kilka minut więcej. Bateria niezbyt szanowana (co widać w komentarzach wcześniejszych wpisów), ale u młodej w laptopie o rok starszym FS Esprimo nadal jest 2h czy nawet więcej. Coś szybko zeszła.
Dziś zrobiłem kolejną próbę „reanimacji”, czyli pełnego rozładowania i skończyło się tak, że baterii w ogóle nie ładuje. Niby li-ion nie powinno się do zera rozładowywać, ale c’mon… W każdym razie dowiedziałem się ciekawych rzeczy o ogniwach w bateriach do laptopów, możliwości ich wymiany, koszcie tej operacji (markowe ogniwa do DIY w Polsce to ok. 70 zł z wysyłką) i ogólnie rynku nieoryginalnych baterii. Brr.
Przy okazji zerknąłem na stronę Della, czy nie ma nowszego BIOSu. Owszem, jest A03. U mnie jest A01. I ciekawostka: na stronie z BIOSem nie ma wersji do upgrade’u spod Linuksa. Dla sprzętu, który jest sprzedawany z samym Linuksem. Brawo. Live CD od producenta z Free DOS OSLT też nie ma.
Ponieważ zepsułem baterię, to ogólnie miałem wenę do psucia. Poszukałem możliwości upgrade’u bez Windows. Z poziomu BIOSu się nie da. Dobrzy ludzie podpowiedzieli Hirens Boot CD. Niestety, nie mam wolnego USB pod ręką. W końcu trafiłem na stronę opisującą flashowanie BIOS dla Delli spod Linuksa. Tamże dowiedziałem się, że Dell porzucił support dla Linuksa (przynajmniej, jeśli chodzi o BIOS).
Najpierw wypróbowałem metodę Updating the BIOS without without using biosdisk. Niestety, w momencie uruchamiania pliku wykonywanego w dosemu otrzymywałem komunikat o błędzie. Następnie spróbowałem Upgrading the BIOS using Dell’s „biosdisk” and „syslinux memdisk”. Wszystko dobrze, udało mi się włączyć DOSa. Po uruchomieniu V1440A03.EXE i pytaniu, czy flashować (sure!) zwis. Zero informacji na ekranie i zero zmian przez kilka minut. Ctrl-c nie działa. Niezbyt pewnie robię ctrl-alt-del… Wstał. Ze starym BIOSem.
Jak dorzucę do tego wszystkiego rzeźbę z touchpadem w innym modelu Della (Vostro 3360), to jestem praktycznie pewien, że następny laptop jaki kupię pod Linuksa, nie będzie miał znaczka Dell.
UPDATE: Tak gwoli ścisłości, z upower –dump:
vendor: Samsung SDI
model: DELL JXFRP21
Z bateriami się zgadzam. Ale mam nieco odmienne przeczucia. Obawiam się, że wadliwa może być elektronika i zbyt agresywne traktowanie przez nią baterii i chyba jakaś wada albo celowe blokowanie elektroniki wewnątrz samych baterii. W moim przypadku sprzęt przestał rozpoznawać baterię jako oryginalną mimo, że ta trzymała jeszcze energię, a przed totalną zapaścią przez jakiś czas system (a raczej oprogramowanie Della zainstalowane na komputerze) zgłaszał potrzebę wymiany baterii. Wcale bym się nie zdziwił gdyby dodali programowe ograniczenie ilości cykli ładowań i ten badziew w bateriach oprócz utrudniania życia producentom podróbek, służył także do innych celów – jak np. chipy montowane w kartridżach HP… W sumie u dziewczyny jest jazda z zasilaczem (Studio), sprzęt przestał rozpoznawać zasilacz jako oryginalny… podłączenie innego daje ten sam efekt. Być może ma to też związek z baterią, która również przestała trzymać…
Teraz mam Vostro 3360 i niby w środku siedzi bateria Litowo polimerowa, która jest bardziej żywotna, ale dopiero czas to zweryfikuje. Niestety już zauważyłem drobne anomalie, np. migającą diodę zasilania, na przemian z diodą ładowania baterii, wszystkiemu towarzyszy cichy pisk – zdarza się czasami po wyłączeniu komputera i pomaga dopiero chwilowe włączenie i wyłączenie maszyny.
Kiedyś szukałem informacji na temat komunikatu z zasilaczem i to ponoć wina układów zasilania. To dokłada kolejną hipotezę, że po prostu Dell dał/daje d. i za bardzo oszczędził na tym ważnym komponencie, który niewielkim wysiłkiem może uśmiercić zarówno baterię jak i całą resztę…
Zacznę może od tego, że Dell przestał być starym dobrym Dellem już jakiś czas temu, i podobnie jak IBM które „skończyło się” bodajże na modelu T43p, swoje nowe zabawki wszyscy przywożą prosto z Chin, gdzie przenieśli produkcję z powodu cięcia kosztów.
W kwestii baterii, nie wiem na ile zbyt niskie rozładowanie wpływa na jej żywotność, wiem za to, że elektronika pilnuje tego i jak napięcie spadnie zbyt nisko to po prostu odmawia ładowania takiej baterii, a może ona wcale nie być „zepsuta”, jak to ująłeś. Od dawna stosuje się takie zabezpieczenia, również w komórkach, chyba w związku z możliwością zbyt dużego obciążenia ładowarki/zasilacza/elektroniki – bateria nisko rozładowana stawia większy opór, przez co pobiera na starcie ładowania większą moc, nawet jak zasilacz to wytrzyma to bateria może się z początku mocno grzać – a tu jest potencjalne ryzyko zrobienia „bum” w skrajnym przypadku. Baterie w komórkach ze stanu zbyt niskiego rozładowania „podnosi się” podłączając je na moment do innego zewnętrznego zasilacza, jak masz znajomego elektronika to może w ten sam sposób „odpsuć” tą Twoją baterię z lapka – a potem szybko do kompa i ładowanie powinno ruszyć. Wystarczy przekroczyć minimalny próg napięcia baterii po którym ładowanie w laptopie ruszy do pracy.
Kwestia ogólna żywotności baterii – nie mam dużego doświadczenia, bo miałem dotąd styczność z aż dwoma laptopami, ale fakt, dużo jeszcze jest do zrobienia w dziedzinie zasilania. HP 8510w kupiony jako nowy (leżak magazynowy) w sty-12 od niedawna ma objaw pokazywania że jeszcze zostało ileś-tam czasu do końca, a mimo to nagle jest SRU i sprzęt się wyłącza – mniemam, że pozostały czas życia jest obliczany przez elektronikę zaszytą w baterii i po utracie pojemności pokazuje bzdury. Mimo to jak na dbany i chuchany sprzęt w zasadzie nie opuszczający domu to niecałe dwa lata życia baterii jest dla mnie kiepskim wynikiem. Czy oczekuję zbyt wiele, skoro ten model w czasie premiery w PL kosztował ponad 7k PLN?
Nie zdziwiłbym się też gdyby liczone były cykle ładowania – w końcu jakoś trzeba zmusić ludzi do kupowania akcesoriów i części zamiennych :o) To też pasuje do zgłaszanego przez kolegę obok piszczenia i słabej jakości przetwornicy (bo to ona piszczy) w układzie ładowania, i całego tego układu. Gdyby produkowano solidniej, nikt by latami nie szedł kupować kolejnych laptopów…
Rozładując całkowicie akumulator niestety sam sobie zaszkodziłeś.
Co do Dell, używam Vostro 1720 od 3,5 roku i ostatnio też aku ledwo trzymał, więc wymieniłem na nowy i już, tu po prostu nie da się kombinować, taka uroda akumulatorów. Nie mam do Della większych pretensji, kupiłem z Windowsem ale z Linuksem działał od strzału, choć wymagał dopieszczenia. Laptop działa codziennie 16/24 wyłączany jest tylko przy zmianie jądra, poza tym jedynie usypiany parę razy dziennie, choć przy niektórych jądrach zdarzyło mu się zwiesić po wybudzeniu.
Duuuużym plusem Della jest gwarancja 3 lata serwisu NBD, po padzie dysku twardego, miałem nowy faktycznie na drugi dzień.
Kupiłem w tym samym czasie jeszcze 4 takie same modele, wszyscy użytkownicy są bardzo happy. Chinina faktycznie na każdym detalu ale mam nadzieję, że pod kontrolą Amerykańców.
Pełne rozładowanie raz na jakiś czas nie zabije akumulatora (o ile go tak nie zostawimy i napięcie dalej nie spadną przekraczając minimalne progi), a ponoć jest wskazane aby przekalibrować czujniki.
Niby wszystko się zużywa ale część producentów ma dobre patenty na to aby życie tego elementu wydłużyć. W netbook Samsunga miałem możliwość wyboru do jakiego progu chcę ładować (zamiast na full, można było do 80%), a był to sprzęt ekstremalnie budżetowy. IBM-y ponoć miały pełną programową kontrolę nad procesem ładowania i spokojnie można było ustawić wszystko tak aby przez większość czasu akumulatory w ogóle nie były dotykane.
No ale każdy producent musi mieć coś za skórą. Osobiście też wybrałem Della ze względu na gwarancję NBD. Odkąd mam sprzęt nowy a nie z drugiej ręki nie musiałem jeszcze korzystać, ale wolę nie korzystać i mieć, niż płakać w poduszkę jak niektórzy klienci Asusa czy Acera, którzy później rozwlekają żale na Wykopie tudzież blogach jak to ich serwis zrobił w bambuko.
A tak oprócz baterii, to Dell projektuje w tańszych modelach (jak np. wspomniany Vostro czy Studio) straszne układy chłodzenia (głośne i ciepłe) i montuje kiepskie matryce (bardzo osobiste, pewnie za bardzo się przyzwyczaiłem do innych rozwiązań).
No właśnie taki był zamysł i powód rozładowania – „reset” baterii, czyli przekalibrowanie czujników. I nie jest to coś bardzo niezwykłego dla laptopa – pozostawienie sprzętu do skończenia baterii to nie jest przecież coś, co się czasami nie zdarza… No i taki spadek w mniej niż 2 lata (w sumie bardziej półtora roku) to jest jednak IMO porażka.
IBMy faktycznie miały programowanie, poniżej jakiego poziomu baterii zacząć ładowanie i jak mocno ładować. Można było ustawić prawie pełne cykle, czyli ładuj tylko, jeśli jest mniej niż 20% i ładuj do 99%.
Rzecz która martwi mnie najbardziej – wcale nie jest powiedziane, że to bateria padła. Może np. układ ładowania? Albo zasilacz? Przy walniętym zasilaczu, a dokładnie kablu, widziałem już cuda (na innym sprzęcie): spowalniał drastycznie, liczniki pakietów w ifconfig się cofały (sic!). Normalnie czary…
Aż poczytam gwarancję.
Czyli na przyszłość Dell odpada. A szkoda, bo swoje poprzednie E5400 bardziej chwaliłem, niż rugałem, a po trzech latach bateria trzymała spokojnie ok. 2h z pierwotnych trzech i pół – pojemność traciła stopniowo i powoli, nie miała gwałtownych spadków (OIDP to zwykle oznacza wyzionięcie ducha przez jedno z ogniw). Sprzedałem parę miesięcy temu, póki co skarg od nabywcy nie ma. Thinkpady też się „skończyły” – w T430 wprowadzili wyspową klawiaturę i zrezygnowali z bloku nawigacyjnego (Home/End/PgUp/PgDn) a seria Edge to w ogóle porażka, szczególnie opanowanie embedded controllera pod Linuksem (co warunkuje np. działanie HDAPS). A ja chcę „tylko” trackpointa i porządną klawiaturę. Co robić? Jak żyć?
wcale sie nie dziwie ze dell wycofal sie z linuxa bo kazdy producent podchodzi sceptycznie do linuxa. Ja mialme prawie podobna sytuacje tyle ze z HP nie chcialem visty wiec zainstalowalem XP sterowniki do xp byly ale pod 64bity trzeba bylo szukac. Zainstalowalem linuxa ubuntu po niespelna 2 latach trzymanie czasu na bateri spadlo ponizej 50% a po roku juz prawie wogole teraz trzyma tylko do 5min i sie wylacza. bios mialem calyczas nowy poniewaz podczas 3 lat gwarancji 3 razy padl ukladchipset NV na plycie glownej po trzecim padzie 2 dni przed koncem gwaracji lap chodzi do dzisiaj ale producent juz nie udostepnia sterownikow i ciezko wogole znalesc moj model na jego stronie jak by chcieli wykasowac felerny model by nie zaszkodzic renomie firmy
@klaster – o jakim modelu mowa, tak z ciekawości ?
Jeśli dobrze przeczytałem i z tego co widzę w porównywarkach, to porzucili Linuksa (czytaj: Ubuntu) tylko w kwestii upgrade’ów BIOSu. I to w najbardziej idiotyczny z możliwych sposobów, bo spokojnie wystarczyłoby, żeby dawali obraz liveCD/liveUSB z jakimkolwiek środowiskiem (jakiś FreeDOS czy Linux), spod którego można wykonać upgrade BIOSu. Zresztą sporo producentów ma funkcję upgrade’u zaszytą wprost w BIOSie. Wystarczy wybrać, wetknąć klucz USB[1] z obrazem nowego BIOSu i tyle.
[1] Warto doczytać wymagania, kumpel zrobił cegłę z laptopa, bo nie doczytał, że klucz musi być sformatowany jako FAT. Miał NTFS…
Klaster, a co ma system do trwałości sprzętu? Jeśli już to szukałbym winy po stronie producenta sprzętu. Nvidia miała serię cholernie wadliwych układów, padały praktycznie każdemu, kto używał trochę intensywniej komputera (coś w okolicach starej serii 8000, ze słynną 8600 na czele i po okresach czasu jakie podałeś stawiał bym na ten wariant).
Co do Linux vs Windows. W swoim studio 1536 miałem praktycznie od początku Gentoo – więc komputer był co jakiś czas katowany kompilacjami po kilka godzin, dużo ruchu, bo i na uczelni mi towarzyszył, zdarzyło mi się raz nawet przegrzać układ do tego stopnia, że odciął zasilanie (błąd w sterownikach ATI). Dziewczyna ma Studio 1558 z Windows 7. Bateria w obu zdechła po, mniej więcej, takim samym czasie… Dodatkowo w tym nowszym zaczęły się jazdy z jazdy zasilaczem (że nieoryginalny).
Co do Thinkpadów Edge, dzięki za cynę. W sumie mało brakowało a kupiłbym prawie jeden z modeli z tej serii. Na szczęście dystrybutor nie sprzedawał i nie chciał zrobić wyjątku ten jeden raz ze sprzedażą komputera bez systemu (mimo, że samo Lenovo chyba miało w ofercie coś z tej linii bez systemów).
I w sumie tak narzekamy na tego Della, ale co innego?
no come on, rozładowujesz do zera choć jest ryzyko uszkodzenia baterii i jeszcze uważasz, że to wina firmy? Trzeba wziąć to na klate ;p
Też nie traktowałem zbyt delikatnie laptopa, bateria rozładowywała się do zera i już nie ładuje.. czy mam narzekać na Samsungi? 🙂
Skład PC, jeśli rozładowałeś baterię do 0 do gratuluje wyboru. Żaden szanujący się producent sprzętu wyposażonego w baterie litowo-jonowe nie wypuszcza produktu bez zabezpieczenia przed nadmiernym rozładowaniem… To zabezpieczenie najczęściej jest sprzętowe, więc jak bardzo byś się nie starał bardzo ciężko zniszczyć baterię w ten sposób…
O to to, od tego jest układ ładowania w lapku/kontroler w baterii, żeby nie dopuścić do całkowitego rozładowania i w porę odciąć zasilanie. W dobie współczesnych „inteligentnych baterii” całkowicie da się chyba rozładować tylko „paluszki” i to za pomocą żarówki, bo już byle kieszonkowe radio wykrywa spadek napięcia i się wyłącza.
PS. Jeszcze o Edge’ach – jakiś niecały rok po zakupie bateria zaczęła świrować jeśli chodzi o wskazywany stopnień naładowania, np. pokazując znacznie zaniżoną pojemność – okazało się, że to bug firmware’u akumulatora i problem całkowicie rozwiązał jego upgrade.
Jakbyście nie zauważyli, najprawdopodobniej (jakbym miał pewność, to komentarza już by nie było) nie chodzi o komentowanie, a o wrzucenie tematycznego linka. Więcej na ten temat napisałem na forum.
Też tak czułem. Tylko żeby ten link nie obrócił się przeciwko nim. Bo zajmują się sprzedażą sprzętu a wypisują brednie. 🙂
Skład PC, to firma zatrudniająca niekompetentne osoby, niemające pojęcia jak działają układy zabezpieczające akumulatory montowane w każdym współczesnym laptopie czy telefonie… Ja bym u nich sprzętu nie kupił bo pewnie doradzają równie trafnie i w dodatku nawet nie stać ich na normalną reklamę i uczciwą promocję. 🙂