Rewolucji nie będzie, kręćcie ten film!

Niedawno przeczytałem Demona oraz Wolność Daniela Suareza, które ktoś kiedyś polecił, a które po kupnie zalegały na półce od dłuższego czasu. Demon bardzo dobry, Wolność, czyli bezpośrednia kontynuacja, mniej mi się podobała. Ale wpis nie ma być recenzją książek.

Obie pisane dość filmowo, że tak to ujmę i IMO świetnie się na adaptację nadają, więc rzuciłem na Blipie głośne zastanowienie się, kiedy film zrobią i usłyszałem, że nie będzie, treść nie jest politycznie poprawna[1]. Wydaje mi się, że jest inaczej, albo, raczej: to nie ma znaczenia.

Po pierwsze, były już kręcone mocno antysystemowe filmy – choćby Matrix (system i wyzysk ludzi ogólnie) czy In Time (czas życia jako waluta, różne poziomy/miejsca do życia, na niskich pracują po prostu aby przeżyć). W przypadku książek Suareza jest faktycznie sporo o korporacjach, o niezależności od nich[2], o niejadalnej żywności (w sensie uprawy). Jest też sporo o kontroli, inwigilacji i rzeczywistości wirtualnej/embedded reality. W tym kontekście określiłbym to jako bliskie SF lub nawet raczej jako alternatywną rzeczywistość. Naprawdę niewiele tam rzeczy, które nie istnieją lub nie mogą istnieć w tej chwili. Bardziej kwestia skali.

Po drugie, mam wrażenie, że niezależnie od tego jak niepoprawną politycznie czy rewolucyjną treść dostaną, ludzie zrobią to co zwykle. Czyli dokładnie nic. Wystarczy spojrzeć na zmiany – a raczej ich brak, po niedawnych działaniach Snowdena. Ktoś zrezygnował z Facebooka? Usług Google? Nie kojarzę, a na pewno nie miało to charakteru masowego. Po prostu ludzi nie interesuje prywatność. Albo są zbyt leniwi, by zadbać o jej ochronę.

Kiedyś spotkałem się z taką teorią dotyczącą tworzenia treści: 1% tworzy, 9% komentuje, 90% tylko czyta. Mam wrażenie, że w przypadku prywatności jest analogicznie: 90% totalnie nie wie o co chodzi, 9% wie o co chodzi, ale nie przejmuje się, uwagę zwraca 1%. Góra. Tych naprawdę hardcore’owych, pokroju RMS jest jeszcze mniej.

Widać to było szczególnie w przypadku obowiązku informowania o cookies. Powstał obowiązek informowania, że serwis wykorzystuje cookies, potencjalnie do śledzenia użytkownika. I informacja, jak to wyłączyć. Szczytny cel i ochrona prywatności, mogłoby się wydawać. Tylko po pierwsze nie tylko cookies, bo choćby LSO[3], które są równie powszechne, po drugie autor pomysłu chyba nie próbował korzystać z internetu po włączeniu ustawień trochę bardziej chroniących prywatność (np. kasowanie cookies przy zamknięciu przeglądarki). Bo informacja, że użytkownik przeczytał pop-upa o cookies jest zapisywana… w cookie. Jeśli ktoś je usuwa, to informacja pojawi się za każdym razem. No chyba, że użyje ad-blocka do blokady tych pop-upów, ale to znowu oddala nas od rozwiązania dla mas, bo to dodatkowa wiedza (instalacja pluginu, wybranie odpowiedniego zestawu lub napisanie własnych reguł). A czemu widać? Ano dlatego, że nie zauważyłem specjalnego narzekania na popsutą sieć. I faktycznie, jak ktoś akceptuje ciastka, to wiele mu się nie zmienia – raz musi kliknąć zgodę i tyle.

Po prostu ludzie są leniwi, a wygoda bierze górę. Rewolucja nam nie grozi, spokojnie można kręcić ten film. Tak czy inaczej, polecam lekturę książek, akcja wartka, dobrze się czyta.

[1] Nie linkuję, bo Blip zaraz odparuje i nie wiem czy i pod jakim URL będzie dostępny wpis.

[2] Na poziomie wiedzy, niezależności energetycznej, własnych środków wytwarzania typu drukarki 3D.

[3] Upraszczając: ciasteczka Flash.

8 odpowiedzi na “Rewolucji nie będzie, kręćcie ten film!”

  1. > Jeśli ktoś je usuwa, to informacja pojawi się za każdym razem.
    Też tak myślałem, do póki nie zacząłem rozważać implementacji u siebie. I doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem jest nie pokazywać popupa zarówno jeśli ktoś zgodzi się (czyli zignoruje ostrzeżenie) lub wyłączy ciasteczka (nie wyrazi zgody ustawieniami przeglądarki). W dodatku, w drugim przypadku siłą rzeczy nie jesteśmy zobligowani do wyświetlania informacji, bo w myśl ustawy nic u użytkownika nie zapisujemy, zgoda więc nie jest wymagana, i chociaż mi samemu wydaje się to lekką nadinterpretacją to myślę, że można to przyjąć jako zgodne z zamierzeniem ustawy.

    > ciasteczka Flash
    Dzięki flashowi można świetnie śledzić nawet ruchy myszą w obrębie strony…

    A książki z chęcią przeczytam. Do schizoli się raczej nie zaliczam ale mam wrażenie, że to coraz mniej zdrowe.

  2. @Sebastian: W praktyce trudno korzystać ze stron z wyłączonymi cookies (tak zupełnie). Coraz więcej stron wymaga, by były włączone (zwykłe cookies, nie 3rd party, te polecam wyłączyć). Kasowanie cookies z końcem działania przeglądarki wydaje się sensownym kompromisem, ale wtedy właśnie zaserwujesz mi informację przy każdym wejściu na Twoją stronę, prawda?

  3. Prawda i niestety tutaj pozostaje dobra wola twórców przeglądarek. Jeśli dadzą opcję, która pozwoli odczytać te informacje na temat tego czego sobie życzy użytkownik a czego nie, byłoby super. Idealna opcja to taka, w której przeglądarka informuje użytkownika o cookies i ten po prostu wyraża zgodę globalnie.

  4. Najlepsze chyba by było ustawienie per strona/domena, analogicznie jak dla JS w NoScript, tyle, że dla zaufanych stron nie kasowałby cookies przy zamknięciu przegląarki. Może jest już rozszerzenie do tego?

  5. GDR! Zakładając, że wszyscy po prostu akceptują fakt, że ciasteczka istnieją i nie ma to żadnego wpływu na funkcjonalność strony (znika po prostu durny komunikat) to tak jakby tego bitu nie było. Zakładając lekkie odchyły od normy (ludzie nie zachowują się racjonalnie) to podejrzewam, że i tak większość klikała by „ok” dla świętego spokoju, a paranoicy mogą się ukrywać maskując swoje dane w statystycznej większości.

    Ale dyskusja zbacza trochę. Osobiście uważam, że regulacja jest bzdurna ale zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym. Teraz pozostaje znalezienie najbardziej eleganckiego sposobu na wybrnięcie z tego. Czy będzie to dodatkowy bit czy nie i tak największa odpowiedzialność spoczywa na użytkowniku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *