Ja rozumiem, że marketing lubi posługiwać się magią cyferek w promowaniu i reklamie produktów, ale dezodoranty 48h to IMHO przegięcie i strzał w kolano. Najpierw były produkty bez cyferek i h, potem pojawiły się dezodoranty i pasty do zębów 12h. OK, taki chłyt marketingowy.
Następnie, jak można się było spodziewać, pojawiły się produkty 24h. W przypadku dezodorantów zrozumiałe, ludzie myją się zwykle raz na dobę, przynajmniej „standardowo”. W przypadku pasy do zębów już trochę jest to sprzeczne z zaleceniem mycia zębów dwa razy dziennie, no ale niech będzie.
Wczoraj widziałem (ba, nawet nabyłem drogą kupna, bo w promocji były, a testować trzeba – temat znikania produktów i zmiany z zachowaniem nazwy to osobna notka będzie, kiedyś…) dezodorant 48h, ale mam mieszane uczucia. Do kogo to skierowane? Do brudasów, którzy myją się co drugi dzień? Niestety, nie tylko pacha się rosi i nawet z dezodorantem 144h, a bez mycia, człowiek będzie śmierdział. Sorry, no magic, no bonus.
A skoro już użyłem cytatu, to i źródło:
UPDATE: Dezodoranty 72h też istnieją. Przynajmniej w wersji dla kobiet, ale nie mam żadnych powodów, by przypuszczać, że dla mężczyzn nie ma. I wszystkie te h to zwykła ściema. Dezodorant 48h potrafi być mniej skuteczny od takiego 24h. Znaczy: 12-16h to może i działa…