Lifehack: darmowe wysyłanie faksów w Polsce.

Wpis bardzo pod hasłem cudze chwalicie, swego nie znacie. Niedawno w polskim serwisie Lifehacke (dead link) natknąłem się na artykuł opisujący sposób na darmowe wysyłanie faksów do USA i Kanady (dead link). W zamian za dołączenie reklamy. Pomyślałem, że fajnie by było, gdyby taki serwis istniał i u nas, w Polsce, choć znając polskie realia, mogło by być trudno o sponsorów chcących zamieścić reklamy.

Podzieliłem się przemyśleniami ze znajomym z branży, że i u nas można by spróbować coś takiego odpalić i – ku memu zdziwieniu – dostałem odpowiedź, że… ale przecież taki serwis istnieje. Chodzi oczywiście o serwis Freelink.pl, czyli darmowy fax przez Internet. Jak głosi napis, jest to wersja beta, ale… działa. I to całkiem sprawnie i w sposób przyjemny dla użytkownika. Po pierwsze, nie dołącza reklam do wysyłanych wiadomości (przynajmniej nie stwierdziłem tego w szybkim teście, dociekliwym polecam regulamin). Po drugie, nie trzeba zakładać osobnego konta – można się zalogować przez Facebooka. Po trzecie, dla tych, którzy w ogóle nie chcą się logować – jest i taka opcja. Trzeba będzie jednak podać maila i potwierdzić wysłanie faksu przez kliknięcie otrzymanego linka.

Poza darmowym faksem, Freelink.pl oferuje jeszcze przypominacz SMS (TBH, używałem czegoś podobnego z użyciem komendy at i mojego SMSsender.pl – przydatna sprawa, tylko mało wygodnie się klepie), czyli narzędzia, które pod dany numer wyśle o danej godzinie SMS o danej treści (niestety wymagane logowanie przez Facebooka, więc nie testowałem – shella mam zawsze pod ręką, a FB nie) oraz konwerter dokumentów do PDF online (dostępna wersja z logowanie via Facebook i bez logowania). Tego ostatniego nie testowałem – jakoś programy, których używam, mają eksport do PDF. Ale jeśli komuś mającemu dostęp do Internetu zdarzy się potrzeba konwersji czegoś do PDF – warto wiedzieć, że takie coś istnieje.

Dla jasności – serwis freelink.pl należy do znajomych (stąd słowo bardzo w pierwszym zdaniu), ale wpis jest niezależny i powstałby w identycznej formie niezależnie od tego faktu. Ogólnie cieszy mnie, że u nas też istnieją przydatne, darmowe serwisy. To jedyny polski serwis pozwalający na darmowe wysyłanie faksów przez Internet, czy znacie jeszcze jakieś?

Linux w stacji ładującej telefony komórkowe.

Linuksa widzieliśmy już we wrocławskich automatach biletowych, na gdańskich wyświetlaczach rozkładu jazdy. Jakiś czas temu w Poznaniu w jednej z galer(ii) handlowych pojawiło się dziwne urządzenie. Nie widziałem, by ktoś z niego korzystał, z opisu miała to być stacja do ładowania i dezynfekcji(?) telefonów komórkowych.

Postało jakiś czas, potem się zepsuło (albo nigdy nie zostało uruchomione – te kabelki zawsze tak na wierzchu były – żadnego zamknięcia…), ujawniając, że pod spodem działa Linux. Takie zepsute postało jeszcze parę dni i… zniknęło. Czyżby nie było biznesu w ładowaniu i dezynfekcji telefonów komórkowych? W sumie nie zdziwiłbym się, gdyby w mieście nie było – do ładowarki blisko, a miejsce nie wygląda na pewne. Ja bym nie zostawił telefonu GSM tak bez nadzoru…

W każdym razie, dowód, że pod spodem Linux (sorry za jakość, komórką klikane szybko):

Urządzenie do ładowania telefonów - pełny widok.

I zbliżenie ekranu – GRUB z komunikatem błędu w całej okazałości:

Komunikat błędu na ładowarce.

Internet w komórce – jak zmniejszyć transfer.

Na urlopie byłem – z premedytacją – odcięty od sieci. Kontemplacja szumu wiatru i fal to Dobra Rzecz, ale co za dużo, to i świnia nie zje, więc w pewnym momencie zapragnąłem sprawdzić, co się na świecie dzieje. Tradycyjne gazety, które były pod ręką, to niezupełnie było to, o co mi chodziło, więc postanowiłem nadrobić trochę zaległości, oraz dopracować sposób korzystania z internetu w komórce.

Wszystko będę opisywał na podstawie nienajnowszego, ale IMO nadal funkcjonalnego (kategoria „po pierwsze ma dzwonić”, nie „all in one” ) telefonu komórkowego Nokia 3110c (o, równe 2 lata temu już opisywałem, jak ten czas leci…) – rozmiar ekranu to tylko 128×160 pikseli, 1,8 cala oraz Opery mini w wersji 5 z włączonym mobile view (nic lepszego do przeglądania stron na komórce póki co nie znalazłem i nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie coś miało dorównać Operze mini). Co prawda, jak pisałem, niby mój telefon nie wspiera oficjalnie wersji 5, ale jak pisałem, działa (także wersja stabilna), i to działa dobrze. Na bardziej współczesnych telefonach z większym wyświetlaczem może się to nieco różnić i choć raczej nie drastycznie, to wypada zaznaczyć te warunki.

Do przeglądania stron WWW przez komórkę przy niewielkim zużyciu transferu Opera mini 5.0 świetnie się nadaje dzięki kompresującemu proxy – strona najpierw trafia na serwery opery, tam jest dostosowywana, kompresowana i dopiero wysyłana na telefon, dzięki czemu zużywa znacznie mniej transferu.

Domyślne ustawienia Opery mini są dobre, ale przy większej ilości przeglądanych stron kilobajty nieubłaganie lecą. Czy można jeszcze jakoś zmniejszyć zużycie transferu? Wydaje mi się, że tak. Grafika zużywa stosunkowo dużo transferu, a czy jest tak naprawdę potrzebna? Szczególnie taka w niskiej jakości i na małym ekranie, gdzie TBH niespecjalnie cokolwiek widać? W sytuacji, gdy koncentrujemy się na informacji zawartej w tekście? Jasne, co innego, gdy ktoś robi zakupy w internecie, czy przegląda np. takie blogi, na jakich zdjęcia są istotne (ale get real, wariant z obrazkami w niskiej jakości, na małym ekranie też wtedy nie bardzo wchodzi w takim wypadku w grę). No to można wyłączyć ładowanie obrazków w ogóle…

Pewnie mi było łatwiej, bo lubię typowo tekstowe narzędzia, ale IMO nawet użytkownik, który na co dzień używa grafiki w aplikacjach na komputerze niespecjalnie odczuje w komforcie użytkowania brak grafik na telefonie (zakładam, że przywykł do wyglądu stron w komórce w ogóle – „lekko” się to jednak różni, przynajmniej z włączonym mobile view i na tak małym ekranie), bo Opera ładnie zaznacza, gdzie była grafika na stronie (z uwzględnieniem jej rozmiaru) i pokaże podpis (o ile webmajster ustawił). Przyznam, że całkiem zacnie to wygląda, więc chociaż nie robiłem dokładnych pomiarów zmniejszenia pasma („na oko” – warto), to uważam, że i tak warto spróbować wyłączyć także ładowanie grafiki w Operze mini, nawet, jeśli komuś niespecjalnie zależy na zmniejszeniu transferu danych.

Jedyny tak naprawdę zauważony minus to brak wyświetlania captchy na blogach, ale kto pisze komentarze z klawiatury innej niż pełnowymiarowe qwerty?