Kraizm

Mapa świata

Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:BlankMap-World6.svg

Wyobraźmy sobie, że ktoś w cywilizowanym świecie otwiera sklep/oferuje usługę i zabrania korzystania z niego ludziom o określonym kolorze skóry. Na przykład salon fryzjerski albo kino, z napisem Murzynów nie obsługujemy. Albo wyznającym określoną religię. Ewentualnie określonej narodowości. Albo w drugą stronę – sklep/usługa tylko dla białych. Albo Nur für Deutsche… Myślicie, że by przeszło? Ja myślę, że zdecydowanie nie.

To może coś mniej oczywistego. Sklep internetowy (albo usługa…) o podobnych ograniczeniach korzystania. Co prawda trochę trudniej weryfikować, ale zawsze można próbować posiłkować się danymi z social media, czyli wymagać logowania przez Facebooka, a jeśli płeć albo kolor skóry właściciela na zdjęciach się nie spodoba, to odmawiamy dostępu do usług. Ewentualnie można wymagać zdjęcia dowodu tożsamości i próbować określić na tej podstawie. Technicznie wykonalne, z rozsądną pewnością. Myślicie, że to by przeszło? Nie jestem już taki pewny, jak w poprzednim przypadku, ale nadal mam wrażenie, że nie.

Natomiast w sieci każdego dnia spotykamy się z dokładnie taką segregacją ludzi na podstawie domniemania kraju, w którym aktualnie przebywają. Chodzi oczywiście o ograniczanie dostępu do kultury/rozrywki (muzyka, film) przy pomocy DRM, czy to za sprawą regionów DVD, czy innych, podobnych technik. Wystarczy wejść na YouTube – część utworów jest w danym kraju niedostępna (Google, don’t be evil…).

Generalnie o ile nie uznajemy segregowania na podstawie płci, rasy, koloru skóry, religii czy narodowości za właściwe, to już segregacja na podstawie (domniemania) kraju przebywania jest raczej akceptowana. Przynajmniej w sieci. Nawet, jeśli nie wynika ona wprost z przepisów obowiązujących w danym kraju. Swoją drogą, prawa sankcjonujące dyskryminację ze względu na religię/narodowość/kolor skóry/płeć też istniały, więc to żaden argument.

Zastanawiałem się, czy już ktoś użył tego określenia, ale szukając po countrism znajduję tylko countrist, o zbliżonym znaczeniu, ale jednak w trochę innym kontekście. Do rozważań na ten temat bezpośrednio skłoniła mnie sytuacja z Netflix, który co prawda otworzył się na różne rynki, ale jednocześnie dołączył do firm wykorzystujących DRM i zapowiedział blokadę proxy/VPN w celu uzyskania dostępu do treści, ale problem jest oczywiście szerszy.

Żytnia afera

Zdjęcie

Do afer ze zbożem w tle mamy szczęście. Poprzednio była wykopowa afera zbożowa, a teraz chodzi o wódkę Żytnią. Wszystko zaczęło się od widocznego poniżej zdjęcia zamieszczonego na profilu na Facebooku.

Wódka Żytnia reklama Facebook

Źródło: wykop.pl

Chwilę potem rozpoczęła się nagonka na Polmos i agencję reklamową, która przygotowała materiał. Teksty o zbezczeszczeniu, zapowiedzi pozwów… klasyka.

Ale to już było

Moim zdaniem, nie pierwszy raz mamy taką sytuację. Pierwsze, z czym mi się zdjęcie i cała #żytniagate skojarzyła, to Psy Pasikowskiego, a konkretnie ten fragment (polecam przewinąć do 2:30):

 Podobieństwa:

  • W obu przypadkach mamy wykorzystanie utworu upamiętniającego śmierć konkretnej osoby, symbolu wydarzeń
  • W obu przypadkach zbrodnia dokonana przez komunistyczny aparat państwowy
  • W obu przypadkach jest „bezczeszczenie” poprzez humorystyczny kontekst z udziałem alkoholu
  • W obu przypadkach od zdarzenia upłynął podobny okres (1970 – 1992 oraz 1982 – 2015)

Przypadek? Nie sądzę.

Przychylam się do teorii, że całość została zrobiona z premedytacją. Przemawiają za tym: użycie „bocznej” firmy reklamowej, wykorzystanie w formie niedopowiedzianej/artystycznej, szybkie odcięcie się Polmosu i przeprosiny. Last but not least: czas publikacji. Dwa tygodnie przed rocznicą. Generalnie IMO obliczone na wywołanie szumu, który podchwycą ludzie i będą pamiętać przez dłuższy czas (teraz w parę dni dotrze pierwsza fala do wszystkich, 31 sierpnia będzie odgrzanie tematu).

Jeśli wszystko to było tal przemyślane, to mamy do czynienia z prawdziwym majstersztykiem reklamy. Może niezbyt etycznym, na pewno cynicznym, ale zdecydowanie wartym docenienia.

Kto zrobił reklamę?

Najciekawsza sprawa w tym wszystkim to IMO fakt, że główną reklamę zrobili ludzie, nie agencja. Ci oburzeni, ci komentujący i powielający (tak, w tym ja teraz). Zasięg profilu Żytnia Extra na Facebooku to na dzień dzisiejszy raptem ok. 27 tys. ludzi. Przypuszczam, że w dniu zamieszczenia zbytnio się nie różnił. Faktyczny zasięg? Minimum o rząd wielkości większy. Może o dwa rzędy. Koszty? Zapewne pomijalne, szczególnie za tak długotrwałą obecność w wielu miejscach produktu, który nie może być w Polsce reklamowany. Tak, uważam, że zostaliśmy strollowani. A jak wiadomo, jedyny sposób na trolle, to nie dokarmiać.

Na koniec

Nie będę się bawił w streszczenia. Sprawa wydarzeń lubińskich jest mało znana, o czym świadczy choćby częste mylenie Lubina z Lublinem podczas omawiania zdjęcia. I lakoniczność wpisu w Wikipedii. O Janku Wiśniewskim jest znacznie więcej. Warto przeczytać i znać, zanim zaczniemy się śmiać.

Trolling is an art

Jadę sobie pewnego poranka tramwajem jedną z główniejszych ulic Poznania (skoro jeździ tramwaj, to główniejsza, prawda?), w pewnym momencie rzut oka przez okno na kamienicę i widzę coś takiego. Widzicie?

Kamienica Poznań

Źródło: fot. własna

Pewnie nie widzicie, bo te nowoczesne wynalazki w postaci skrzyżowania komputera, tableta, telefonu i aparatu fotograficznego to w sumie do niczego się dobrze nie nadają. Więc może zbliżenie na najistotniejszy element:

Kamienica Poznań - tabliczka

Mieszkańcy Poznania wyrażają wdzięczność miłościwie panującym. Rok 2015. Źródło: fot. własna

Tu powinno dać się dojrzeć. Tabliczka porządna, a’la pamiątkowa (ciekawe czy takie tabliczki mają jakąś specjalną nazwę?), porządnie przymocowana. Nie wiem od jak dawna to wisi, w oczy się zbytnio nie rzuca, pięknie wkomponowane w tło. Ja zauważyłem 16 marca. Będę kontrolował co jakiś czas czy przypadkiem nie zdjęli, jak zauważę, to dam znać. Ale trolling na najwyższym poziomie. I to IRL! 🙂

Nawiasem, monitoring w tej okolicy prawie na pewno jest, więc władze zapewne o wyrazach wdzięczności wiedzą…

Gdyby komuś nie udało się odczytać napisu powyżej (małe zdjęcia, komputery niszczą wzrok), to poniżej zdjęcie nie pozostawiające wątpliwości co do treści napisu:

Tabliczka na kamienicy - Poznań

Mieszkańcy Poznania wyrażają wdzięczność miłościwie panującym. Rok 2015. Źródło: fot. własna

UPDATE: Okazuje się, że to nie zwykli mieszkańcy spontanicznie zamieścili tablicę, tylko mieści się tam (nieźle ukryty, swoją drogą) lokal. Konkretnie anarchistyczny klub/księgarnia Zemsta. Tak czy inaczej, piękny trolling.