Wirtualna promocja w x-kom.pl

Wirtualny
2. stworzony w ludzkim umyśle, ale teoretycznie możliwy (źródło: sjp.pl)

Zdarzyło mi się kupić w x-kom.pl telefon Samsung objęty promocją. Nie dla mnie, ale to nieistotne. W każdym razie wyszło, że ma wszystkie potrzebne funkcje, cenowo był OK, został kupiony. Już po zakupie mignęło mi, że x-kom.pl ma promocję przy zakupie telefonów Samsung. Konkretnie oddają część pieniędzy od 50 do nawet 500 zł, w zależności od modelu. Nie miało to żadnego znaczenia dla decyzji o zakupie, promocję zauważyłem już po nim. No ale jak dają, to można wziąć, szczególnie, że udział sprowadzał się do kilku kliknięć. O ile kupiony model spełnia warunki, w co wątpiłem, bo raczej dolna półka.

O dziwo, wybrany model spełniał warunki promocji. Na najniższą kwotę, ale zawsze. Zarejestrowałem więc zakup, podałem na stronie dane, gdzie ma trafić przelew i czekałem. Po pewnym czasie dostałem. Nie pieniądze, a maila:

uprzejmie informujemy, iż zgodnie z regulaminem w przypadku zakupów dokonywanych w salonie, z wykorzystaniem płatności gotówkowej, lub za pomocą karty bankowej, koniecznie jest poproszenie sprzedawcy o wystawienie faktury VAT, abyśmy mogli przesłać fakturę korygującą.  W tym przypadku, aby otrzymać zwrot konieczne jest udanie się do salonu z oryginałem paragonu w celu wystawienia faktury VAT, jeśli na paragonie nie znajduję się numer NIP.

To faktycznie o mnie, bo zamówiłem z odbiorem w salonie i płaciłem kartą. Oczywiście nie brałem faktury VAT, bo kupuję jako osoba fizyczna. Znaczy x-kom piesze, że z promocji nici. Chyba, że pójdę jeszcze raz do salonu (pandemia! ograniczanie kontaktów!) specjalnie po tę fakturę. To, że zakup był z zalogowanego konta nie ma znaczenia. Ani nie umożliwia na pobrania faktury VAT. Można pobrać jedynie fakturę pro forma.

No dobra, czemu w ogóle odbierałem towar i płaciłem w salonie? Normalnie zapłaciłbym od razu i zamówił do paczkomatu. Powody były dwa. Po pierwsze, i tak planowałem być w centrum handlowym, gdzie jest salon. Drugi powód jest ciekawszy, bowiem żeby zapłacić online przelewem w x-kom.pl trzeba… dopłacić. Poważnie. Bez dopłaty zakup online można zrobić kartą płatniczą albo osobnym, manualnym przelewem z banku. Luksus szybkiego przelewu jest dodatkowo płatny. Tak, to nie jest stara notka zabłąkana w RSS, mamy rok 2021. Nadal istnieją sklepy, które chcą dodatkowych pieniędzy za przywilej przekazania im pieniędzy przy pomocy płatności online.

Sprawdziłem regulamin, faktycznie tak jak było napisane w mailu jest wymóg pobrania faktury VAT w niektórych okolicznościach, tak jak napisano w mailu. Ponieważ promocja wymagała wystąpienia o zwrot w określonym czasie, pozwoliłem sobie zapytać się, od którego momentu liczony jest czas. Czy od złożenia zamówienia online, czy odbioru w salonie. Chodziło o tę drugą datę, więc nie zrobiło się zupełnie śmiesznie. Miałem bowiem szansę popędzić do salonu po fakturę VAT i zgłosić się do promocji w terminie.

Nie zrobiłem tego. Co innego wpaść tam przy okazji, a co innego specjalnie jechać, szczególnie podczas pandemii. Last but not least: salon w którym odbierałem sprzęt był w innym mieście, w którym akurat w tym czasie byłem.

Czyli z mojego punktu widzenia promocja Samsunga w x-kom.pl była wirtualna. I jak nie mam pretensji, bo wszystko było zapisane w regulaminie i nie wpływała ona na decyzję o zakupie, tak niesmak pozostał. Mam wrażenie, że PRowo lepiej by było, gdyby tej promocji nie było w ogóle. Przynajmniej w moim przypadku. Za to nauczyłem się, że w x-kom zawsze należy brać fakturę VAT.

Bieganie 2020 – podsumowanie

Jak wyglądała aktywność fizyczna, czyli jazda na rowerze i bieganie w 2020? Pora na podsumowanie mojego biegania w smutnym 2020, jeszcze smutniejszym grudniu. Smutna prywata, więc pominę. Ale ten wpis może być jedynym grudniowym. Pojawia się, bo szkic leżał od dawna, jako kontynuacja zeszłorocznych statystyk.

Bieganie

Zacząłem dość ambitnie, bo biegałem już na początku roku. Odrobiłem przerwę zimową, zaczęły się postępy i… pojawiła się pandemia i koronawirus. Może nie było silnych przesłanek do zaprzestania biegania, ale jakoś tak mi się załączyło niewychodzenie z domu, że i nie biegałem. Wyszedłem z założenia, że ostatecznie te dwa tygodnie, góra miesiąc można się poświęcić, prawda?[1] Ostatni bieg przed pandemią miałem pierwszego marca.

Jak wyglądała pandemia i walka z nią wszyscy wiemy, miałem o tym notkę. Wróciłem więc do biegania. Początek był straszny. Izolacja to nie tylko przerwa od biegania, to tygodnie siedzenia w domu, praktycznie bez ruchu. Oczywiście robiłem jakieś statyczne ćwiczenia, ale to nędzna namiastka. Ogólnie skończyło się tak, że znacznie gorsza forma, niż po przerwie zimowej. W pierwszych biegach musiałem skrócić dystans do 4 km. Pierwszy z nich był 9 maja. Z tego co pamiętam w chuście. Skończyłem zziajany i wykończony, i nie chusta była temu winna…

Potem było lepiej. Nie tylko szybko wróciłem do zeszłorocznej formy i dystansu 5 km, ale poczułem niedosyt. Zacząłem zwiększać dystans. Najpierw było to dodatkowe 100-200 metrów, potem lekko zmodyfikowałem trasę (chciałem kończyć w innym miejscu) i zrobiło się dodatkowe 600-700 metrów. Z perspektywą na dalsze wydłużenie.

Na wydłużenie nie trzeba było długo czekać. Skoro może być równe 6 km, to czemu nie? Tak więc sierpień to już biegi po 6 km, zamiast zeszłorocznych 5 km. I tak zostało – obecnie mój standardowy dystans to 6 km.

Trochę z tej okazji, a troche z okazji września kupiłem – wspomniane tu – buty do biegania z lepszą, nieco bardziej terenową podeszwą. Początek dramatyczny, bo mnie obtarły. Mój błąd, wziąłem krótkie skarpetki, zsunęły się, a but „niezmiękczony”. Ale to jednorazowy wypadek i bardzo mi się podobają.

Statystyka: 39 biegów, 20,75h w ruchu, 215 km. Lekki regres, ale jak mówiłem to słaby rok był, co na bieganie też się przełożyło. Ostatni bieg na początku listopada.

Rower

O ile bieganie w 2020 nie ucierpiało, to jazda na rowerze ucierpiała bardzo. Rower służył mi głównie za środek transportu do pracy. Z racji pandemii pracowałem głównie z domu. Ilość odwiedzin w biurze można policzyć na palcach jednej ręki. I raczej byłem autem, bo i przegonić je trzeba od czasu do czasu, i czasem jakieś drobiazgi zabierałem z biura. Czyli na rowerze nie jeździłem.

Potem nieco się to zmieniło, bo najmłodsza córka poszła do przedszkola. Blisko domu, ale Nextbike był za darmo i fajnie skracał czas dojazdu do przedszkola. Powrót już odbywał się pieszo. Z kronikarskiego obowiązku: 6,75h w ruchu, 30 przejazdów, 71 km.

[1] Och, jakże to naiwne myślenie było, patrząc z perspektywy.

***** ****

W tytule nie ma błędu. Nie chodzi o popularne ostatnio osiem gwiazdek czyli ***** ***. Choć nawiązanie nie jest wcale przypadkowe. Będzie bowiem o polityce i sytuacji w Polsce.

Protesty

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego doprowadził do protestów inicjowanych głównie przez Ogólnopolski Strajk Kobiet. Tak, Strajk Kobiet to nazwa ruchu, nie sam strajk. Niezbyt fortunna nazwa, ale nie o nazwę chodzi. Przypomnijmy, chodzi o dalsze zaostrzenie polityki aborcyjnej w kraju.

Czas na protesty nie jest dobry z uwagi na pandemię koronawirusa i wysoką liczbę zachorowań. Zupełnie się z tym zgadzam. O ile nie mam danych, czy i na ile protesty zwiększają liczbę zachorowań, to od protestów na pewno liczba zarażonych nie spada.

Rząd zwala winę za wzrost zachorowań na protestujących. Oczywiście bez twardych danych. Wygląda, że to świetna wymówka i próba przeniesienia odpowiedzialności. Za dramatyczną sytuację w kraju, grożący nam brak łóżek w szpitalach, ogólny stan służby zdrowia, gospodarczy chaos. Nie rząd winien, tylko protestujący! Wygodne. Tak wygodne, że gdyby nie było protestów, należałoby je wymyślić.

Tylko przecież protesty nie wzięły się z powietrza. Pandemia i kryzys to nie jest dobry moment na protesty – zgoda. Tylko czy to dobry moment na zmiany prawa dotyczące kontrowersyjnych tematów? Protesty były nawet nie tyle do przewidzenia, co pewne. Bo przecież to nie jest tak, że jak PO PiS dostaje w wyborach 70-80% głosów łącznie, to takie mają poparcie w kraju. Jest jeszcze spora grupa niegłosujących. Z różnych powodów. Należy pamiętać, że niegłosowanie to też forma głosu. A i sam OSK działa od paru lat. Czyli klasyczne odwracanie kota ogonem.

Rząd nie rządzi

rząd nie rządzi
Źródło: https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_1604138238DyE9A5j7249yB5G9EFoxtM.jpg

Nie znam oryginalnego źródła (też Wykop?), ktoś wrzucił linka na IRC, ujęło mnie celnością. W zasadzie mógłbym się pod tym podpisać. Dekrety, pokazówki, hasła i wielkie słowa – to wychodzi. Zrywy i akcje, koniecznie z przymiotnikiem narodowy, odmienianemu na wszelkie sposoby. Nawet kwarantanna w ustach rządu jest już narodowa, nie ogólnopolska czy ogólnokrajowa. A długofalowe zarządzanie krajem, by zwykłym ludziom było dobrze. Tak zwyczajnie i po prostu. Hm…

Zatem kto rządzi w kraju? Spotkałem się z bardzo ładnym podsumowaniem, kto obecnie rządzi w kraju, w kontekście pandemii. Nie rząd, nie prezes, nie premier. Rządzi Darwin. W przypadku zachorowania na koronawirusa największe znaczenie dla przeżycia mają bowiem wiek i stan zdrowia. Godziny dla seniorów nie rozwiązują problemu. Appka do monitoringu kontaktów także nie. Więcej tu i tu. Znaczy znowu – działania nieskuteczne, nie poparte danymi.

Jednowymiarowość

Wracając do poparcia dla partii politycznych. W Polsce popularyzowany jest, szczególnie w mediach, jednowymiarowy podział partii. Lewica, centrum, prawica. Sęk w tym, że to zupełnie nie przystaje. Są inne klasyfikatory partii politycznych 8values, Political Compass, Trójkąt Ideologiczny. Więcej tutaj. To nadal są uproszczenia, ale absolutne minimum dla klasyfikacji politycznej to IMO dwa wymiary.

Jeden wymiar jest wygodny. Prosty i zrozumiały dla każdego. My tu, oni tam. A wszystko pomiędzy da się sklasyfikować w zależności od potrzeb albo tu, albo tam. Z jednej strony pozwala PiS uważać się za prawicę. A z drugiej strony łatwo dyskredytować wszystkie partie liberalne światopoglądowo. To przecież lewica, a lewica to komunizm. Tyle, że poza jednowymiarowym podziałem partii – zupełnie nie. No i PiS słabo nadaje się wtedy na partię prawicową.

Pandemia koronawirusa

Na blogu raczej unikam tematów politycznych. Jednak mamy drugą falę zarażeń koronawirusem. Liczby zarażeń i zgonów są dość dramatyczne. W ciągu ostatnich dwóch tygodni chorych na covid-19 w Polsce przybyło tyle, co przez ostatnie dwa kwartały. Liczba zgonów (ogólnie, wszystkie przyczyny) wzrosła w porównaniu z poprzednimi latami o ok. 50%. W szpitalach kończą się miejsca.

Sytuacja gospodarcza też jest zła. Szczególnie w niektórych branżach. Ludzie chcą pracować, w sposób zwiększający ilość kontaktów międzyludzkich, nie dlatego, że taki mają kaprys, tylko dlatego, że muszą, bo nie mają z czego żyć. Rząd nie zapewnia im warunków do zaprzestania pracy. Tymczasem tematy te są przez rząd omijane. Zamiast tego dominują tematy zastępcze i działania pozorowane.

Ja rozumiem, że nas nie stać. Przynajmniej nie na wszystko. Nie na pełen lockdown. Ale można przynajmniej nie dolewać oliwy do ognia w postaci prowokowania protestów.

Nie wyjaśniłem skąd wziął się tytuł. Jeśli ktoś dotarł do tego momentu, pora na wyjaśnienie Znajdziecie ją w tym wpisie.