Rockbox 3.7.

Dzięki temu, że opisywany sposób (html2rss) na otrzymywanie powiadomień o zmianach na stronie WWW przy pomocy RSS działa dobrze, już mam na mojej Sansie Rockbox 3.7. Upgrade totalnie bezproblemowy (przy pomocy Rockbox Utility).

Lista zmian dla Rockbox 3.7 podobnie jak w przypadku wersji 3.6 nie jest imponująca, ale doszło parę sprzętów, które są wspierane w wersji stabilnej (Sansa Clip v1 and v2, Clip+, Fuze v2, Ipod Nano 2g) oraz (chyba jedyna istotna(?) zmiana dla mnie) Optimizations for FLAC, MP3, Vorbis, AAC-LC, AAC-HE, TTA, Cook, Atrac3 and WMA. Z nowości – wspierany jest WMA Pro codec (czymkolwiek to jest).

Przygoda z lapkiem – naprawianie filesystemu ReiserFS.

Sytuacja z życia wzięta: jest sobie laptop, który nie bootuje się z USB, ma dysk IDE podzielony na partycje. Po brutalnym wyłączeniu prądu (edukacja techniczna współdomowników poszła w las, niestety – wykazali się nadgorliwością przy wyłączaniu) okazuje się, że / z ReiserFS montuje się w trybie read only. Druga partycja z ext4 jest zdrowa, ale jest czymś w stylu /opt. Skoro nie można uruchomić żadnego systemu live (tzn. z USB, płyty CD nie mam pod ręką), to pozostaje maintaince mode.

Niby żaden problem – istnieją narzędzia do naprawy filesystemów, ale fsck.reiserfs nie należy do najbezpieczniejszych narzędzi, o czym zresztą sam ostrzega (i nie jest to ostrzeżenie nieuzasadnione, kiedyś nadgodziny przez to zaliczałem…). Uruchomienie z opcją –fix-fixable (co za nazwa), pomogło, ale nie do końca – dalej jest read only, a program sugeruje uruchomienie z opcją przebudowania drzewa. Tym razem ostrzeżenie zajmuje cały ekran i wprost sugeruje zrobienie backupu, najlepiej przerzucenie obrazu w bezpieczne miejsce przy pomocy ddrescue. I podają nawet adres, gdzie można uzyskać support, za jedyne 25 dolarów. Cóż, skoro tak, to jednak postaram się uruchomić jakieś liveCD, żeby zrobić porządek (cóż, wypalona płyta może się przydać kiedyś, więc bez dramatu, bo chociaż do niedawna sądziłem, że wszystko już potrafi uruchomić się z USB, to nie do końca tak jest)…

Niestety, okazuje się, że CD-ROM nie jest w pełni sprawny. Albo, że liveCD Squeeze’ego nie działa (bo płytę widzi, początek bootowania zachodzi). Na dodatek na zdrowej partycji jest ok. 7 GB miejsca, a na zepsutej zajęte ponad 8 GB, a sama ma rozmiar kilkudziesięciu GB, więc skopiowanie tam obrazu średnio wchodzi w grę, nawet z kompresją. Na inny system obrazu nie przerzucę, bo jak / jest w read only, to wifi nie działa (kabla nie sprawdzałem, nie chciało mi się podłączać). Może by działało, jakby było wicd-curses zainstalowane, ale nie było, a Xy oczywiście nie wstawały.

Ostatecznie postanawiam podmontować zdrowy filesystem, skopiować na niego tylko najpotrzebniejsze dane (czytaj: katalog domowy) i w najgorszym wypadku, jeśli nie zdoła naprawić, skończy się przekładaniem dysku i reinstalacją systemu.

Pojawia się kolejny problem – skoro / jest w trybie read only, to nie można utworzyć katalogu, by podmontować gdzieś zdrowy filesystem. I to jest ten moment, który mnie na chwilę zawiesił. Rozwiązanie okazało się trywialne – / może być w read only, ale /dev/shm to nie dotyczy. Szybkie mkdir /dev/shm/backup, zamontowanie zdrowej partycji w tym miejscu i już można na spokojnie skopiować wybrane dane.

Kilka minut później uruchomiłem fsck.reiserfs z opcją przebudowania drzewa. Tym razem dał radę. Ale poważnie myślę nad zrobieniem dodatkowej partycji ratunkowej o rozmiarze 1GB, z minimalnym systemem (znaczy łączność, narzędzia do naprawy filesystemów, ddrescue itp.).

Tagi na Blox jako przykład usability fail.

Bardzo lubię tagi jako znaczniki do wpisów, bo to chyba najszybsza metoda na znalezienie wpisu (w swoich wpisach), poza tym, można w prosty sposób kierować do podobnych tematycznie wpisów, także między platformami (np. z wykorzystaniem Folksr; opis integracji Blox i Folksr tutaj), więc bardzo ucieszyłem się, gdy Blox je wprowadził.

Moja radość nie trwała długo – mój mały system półautomatycznego przypisywania tagów (AKA tag-ego-rise) szybko dobił do limitu 100 tagów. Później limit został zwiększony do 250, ale i to nie starczyło na długo. Podobno istnieje jakieś uzasadnienie limitu tagów dla danego bloga. Więcej, nawet nie wiedząc nic o bebechach Blox potrafię sobie wyobrazić powody limitowania. Ale czemu tylko 250? Nic to, przyjmijmy to za ograniczenie techniczne. I w sumie da się przeżyć…

Kolejna sprawa to pisownia – obecny system, gdzie każdy tag jest globalny dla wszystkich blogów na Blox i może być dodany tylko w jednej wersji (duże i małe litery) wymusza arbitralne decyzje, czy będzie Safari (przeglądarka) czy safari (polowanie), Opera (przeglądarka) czy opera (muzyka, budynek). Kto pierwszy ten lepszy (no dobrze, admini mają możliwość interwencji, ale…), ale dzięki temu mamy tagi typu Policja (na pewno nikt z ekipy JP nie dodawał tagu), Katastrofa (taka kaczka?), Rock (musiało to być potężne brzmienie) i Wpis (Wpis na Blogu – brzmi dumnie, niestety blog jest małą). Też w sumie niekrytyczne, choć przydałaby się opcja pozwalająca na prezentowanie wszystkich tagów bez użycia wielkich liter (albo wszystko kapitalikami). Może nawet da się to w CSS jakoś zrobić.

No dobrze, powyższe mają jakieś uzasadnienia techniczne. Ale jak wytłumaczyć to, że z poziomu administratora bloga:

  • Nie ma sortowania tagów po ilości użycia w ramach danego bloga? I weź tu szukaj rzadko używanych tagów…
  • Nie można kliknąć tagu, żeby zobaczyć wszystkie wpisy na blogu (albo lepiej, listę ich tytułów), do których jest przypisany? Sama funkcjonalność istnieje, bo kliknięcie tagu pod wpisem dokładnie tak działa… No ale nie będę się w greasemonkey bawić, żeby łatać dziurę.

Pisząc oczywiście mam nadzieję, że podziała to stymulująco na developerów i późno bo późno, ale dorobią. Lepiej późno, niż wcale.