CC czyli czarny czwartek.

Dzień, w którym wstajesz sobie spokojnie rano, zaparzasz kawkę i siadasz do kompa podziwiając piękne słoneczko nie musi wcale być taki fajny. Rzut oka na telefon, a tam jakieś nieodebrane. O siódmej rano. Z dyżurnego telefonu adminów! W liczbie 7!!!

No dobrze. Oddzwońmy. Okazuje się, że wywaliło serwer, na którym są wirtualki. Bywa. W zasadzie – kiedyś musiało się wydarzyć. Praktycznie wszystko jest dublowane, więc tak naprawdę nie działają tylko 2 usługi – jedna niekrytyczna a nawet nieistotna i jedna wewnętrzna (i nie do końca w naszej gestii).

A potem okazuje się, że to dzień, w którym to, co miało ratować – niszczy, B udaje, że nie stało się nic, są tacy, którym jest lepiej i tacy, którym jest gorzej, A załatwia niemożliwe (i w dobrej cenie!), zakupy można zrobić szybko w miejscach mało oczywistych, wydzielone dla poszczególnych usług klasy adresowe, które można wyroutować szybko gdzie indziej to Dobra Rzecz i wcale nie chodzi o jedną maszynę.

Na koniec dnia okazuje się, że to wszystko jednak potrwa, bo RAID to nie cudowne rozwiązanie wszystkich problemów z dyskami i czasem więcej z nim problemów, niż można by przypuszczać, a wszystko przedłuża się na piątek.

Myśl dnia: nic tak nie przygotowuje do usuwania awarii jak usuwanie awarii.

Absurd ciszy wyborczej.

Za parę godzin rozpocznie się cisza wyborcza. Moim zdaniem największa porażka (kompromitacja, fail, zwał jak zwał) obecnego systemu prawnego. Obok obowiązku meldunkowego i obowiązku posiadania dowodu osobistego, rzecz jasna, ale o tym innym razem.

Dlaczego? Ano dlatego, że to rozwiązanie totalnie nie przystaje do obecnych realiów i opiera się na sytuacji sprzed kilkunastu – jeśli nie kilkudziesięciu – lat. Wtedy być może miało jakiś sens, ale w dobie globalnej wymiany informacji sensu nie ma żadnego. Możliwości wyegzekwowania – również nie. Wiedzą o tym wszyscy, szczególnie, że przy którychś wyborach Gazeta Wyborcza opublikowała sondaż w… sobotę, w trakcie ciszy wyborczej. IIRC świadomie, zostali zreszą ukarani najwyższą przewidzianą karą finansową, która pewnie i tak była śmiesznie niska w porównaniu z zyskami z nakładu. Nasi niezwykle inteligentni prawodawcy oczywiście wyciągnęli wnioski i… podnieśli karę. Efekt? GW już nie opublikuje sondażu! No pełen sukces!

Tylko co z tego? W sieci sondaży (i agitacji) jest masa. I nie tylko takich zamieszczonych wcześniej (te są dozwolone), ale także takich publikowanych w trakcie formalnego obowiązywania trwania ciszy. Przykładowo, żeby daleko nie szukać, ta ankieta. Legalna? Pewien nie jestem, bo głosowano (i publikowano wyniki) w trakcie trwania "ciszy". Przy tym w pełni w .pl, bo o różnych cudach zamieszczanych w "zagranicznym Internecie" (choćby na Facebooku) nawet szkoda pisać. O obejściach w stylu zmiana treści wpisu czy publikacja (bzzzt! wrong! zmiana koloru tła z identycznego z tekstem na kontrastowy, jakimś automatem w JS starczy) wcześniej napisanego wpisu na blogu też.

Jeśli dobrze rozumiem, nikt nie zabrania paradowania w koszulkach z różnymi napisami w trakcie wyborów? Dziwnym by było, gdyby zabraniał, bo koszulka z sondażem na pewno została przygotowana wcześniej…

Tak czy inaczej, cały ten przepis dotyczący ciszy wyborczej można obierać na dwa sposoby: albo jest to furtka do zatrzymywania wybranych, "nieprawomyślnych" agitujących, albo ktoś nie wyzbył się snów o totalnej cenzurze (tu: sieci). Bo w to, że prawodawcy są na tyle niepoważni, żeby nie widzieć absurdu tego przepisu udaję, że nie wierzę. Aha, za jakże skuteczną "nowelizację" przepisów (niezwykle ważnych) po "wybryku Wyborczej" zapłaciliśmy my, obywatele, z podatków.

Zmiany w libre.fm, nowy Rockbox.

Z kronikarskiego obowiązku – od dłuższego czasu dostępna jest wersja 3.6 Rockboksa. Lista zmian w Rockbox 3.6 nieimponująca, dla mnie godne uwagi jest jedynie New iMDCT library that improves battery life while playing Ogg Vorbis, WMA, AAC, ATRAC3, Cook, and AC3. Opisany sposób powiadamiania o nowych wersjach Rocboksa działa. Nie aktualizowałem wcześniej, bo akurat na urlop zmykałem.

Przy okazji zauważyłem, że w libre.fm pojawiła się opcja Listen i wydaje się robić dokładnie to, czego chciałem – pojawia się webowy player i można sobie słuchać danego gatunku. No, nie całkiem gatunku, bo tagiem jest to określone, ale to nawet lepsze rozwiązanie. Jeśli do tego scrobble’uje (po zalogowaniu) to już całkiem przyjemnie. Przydałby się (o ile już nie ma) jakiś zaawansowany (tak naprawdę nic zaawansowanego, podstawy statystyki) algorytm, który np. polecałby muzykę zbliżoną do tej, której użytkownik słucha dużo, ale inną. Dobraną na podstawie podobnych użytkowników i ilości odsłuchiwanych przez nich utworów.