Mastodon ma 10 mln użytkowników – so what?

Niedawno świat obiegła wiadomość, że Mastodon ma 10 mln użytkowników. Jest to świetna okazja do wpisu, tym bardziej, że pojawił się wątek na ten temat, w którym zabrałem głos.

Na wstępie garść niefajnych faktów. Trzeba jasno powiedzieć, że nie chodzi o 10 mln ludzi korzystających z tej platformy, a 10 mln kont. To niezupełnie to samo, szczególnie, że i ludzie migrowali między serwerami, zakładając na każdym z nich konto, i niektórzy mają więcej niż jedno konto. Np. „zawodowe” na jednym serwerze, a prywatne na innym. Kolejna sprawa, to chodzi wyłącznie o konta zarejestrowane, nie aktywnie używane. Tych ostatnich jest wielokrotnie mniej.

Niemniej jest jakiś wzrost, jest okrągła liczba, zatem i okazja do dyskusji „dlaczego Mastodon nie zyskuje szerszej popularności?” i „czemu nie można zatrzymać użytkowników”. Pojawiły się stwierdzenia, że tutoriale za słabe itp. I to jest moim zdaniem punkt zero – jeśli potrzebna jest instrukcja obsługi, tutoriale itp., to coś jest nie tak z projektem systemu. Jasne, w każdym serwisie mogą być jakieś trudniejsze w użyciu czy schowane funkcje, ale nie powinny one dotyczyć podstawowej obsługi. Ta powinna być prosta i intuicyjna.

Tymczasem Mastodon jest moim zdaniem… może nie trudny, ale nieoczywisty. A na pewno trudniejszy, niż system scentralizowany, bo decentralizacja nie jest przed użytkownikiem ukryta. Przykład: jestem zalogowany do swojej instancji. W innym oknie znajduję osobę z innej instancji, którą chcę obserwować (follow). Powiedzmy, że wszedłem tam ze strony domowej tej osoby. Klikam follow i… Zonk. Dostaję komunikat, żebym się zalogował. Albo przeszedł na swoją instancję i tam zaobserwował.

Pamiętacie jak śmialiście się z Windows, że trzeba wcisnąć start, żeby zamknąć system? Mastodon ma podobnie! Jest bowiem pole wyszukiwania, które nie tylko do wyszukiwania służy. Trzeba go użyć do zaobserwowania konta z innej instancji. Wklejając URL. Co prawda jest napisane, że to search or paste URL, ale czy to jest intuicyjne?

Czy mogłoby być lepiej? Pewnie tak, bo skoro jest federacja, to może dałoby się jakoś wymienić informację o tym, gdzie użytkownik jest zalogowany. No ale to nie jest trywialne – bo – w uproszczeniu – przeglądarki dbają o separację danych między domenami. No i nie chodzi o dwie czy trzy domeny, tylko o dużą, dynamicznie zmieniającą się ich liczbę. Ale gdyby się udało, to można by po wejściu na dowolny link i kliknięciu follow dostać tylko wybór, którym kontem chce się wykonać operację. Jeśli ktoś szuka więcej przykładów na nieintuicyjne rozwiązania, to są w moim pierwszym wpisie o Mastodonie.

Dlatego uważam, że o ile bardziej techniczni czy bardzie dociekliwi sobie poradzą, to w obecnym kształcie na szerszą, masową popularność nie ma co w najbliższym czasie liczyć. Po prostu typowy użytkownik nie ma potrzeby używania rozwiązania rozproszonego. Fajnie, że jest alternatywa dla mainstreamu ale po co z niej korzystać, skoro nie trzeba? Natomiast w niektórych kręgach Mastodon przyjął się całkiem dobrze już teraz. I tak już zapewne zostanie.

Cała sytuacja Trochę mi to przypomina sytuację z Linuksem i Windowsem sprzed lat. Linux – wiele zalet i „wystarczy trochę poczytać”, bo „mamy dobrą dokumentację”. W Windows użytkownicy nie musieli czytać, wystarczyło klikać. W efekcie nadal czekamy na rok Linuksa na desktopie.

4 odpowiedzi na “Mastodon ma 10 mln użytkowników – so what?”

  1. Nie chcę brzmieć jak ramol (a mógłbym, pięćdziesiątka lada moment), ale problem chyba jest nierozwiązywalny. „Duże” social media mają wszyscy, głównie datego, że wszyscy je mają więc tam najłatwiej wszystkich znaleźć.

    Mastodon (lub ogólniej Internet „federowany”) to wspaniała idea, ale dopóki nie będzie tam co najmniej, bo ja wiem, 10-20% tego co się teraz kłębi na mainstreamie, nic z tego nie będzie.

    Próbowałem swego czasu przekierować wszystkich znajomych na Signal, bo WhatsApp był be (polityka prywatności et al). Po trzech latach skończyło się tym, że mam teraz *dwa* konta na WhatsApp – jedno dla rodziny i znajomych, drugie do pracy.

    Ech, wziąłby człowiek pałę…

    1. Cóż, mogę tylko powiedzieć, że mam podobne doświadczenia. Tj. nie da się przesadzić wszystkich na jedno rozwiązanie. Nawet w stosunkowo niewielkiej grupie ludzi.

      WhatsApp mnie ominął. Jakoś w moich kręgach Signal i Telegram wydawały się wystarczać. Ale ostatnio trafił się znajomy, który nie ma ani S, ani T. Szczęśliwie ma Discord, który może niezupełnie do komunikacji 1:1 służy, ale da się i tak.

      Zresztą co tu mówić o komunikatorach. Jak niedawno pisałem, aktualnie mam w domu i Spotify, i Tidal. Na własne życzenie. I nie do końca racjonalnie.

  2. Jak pisze @xpill – problem jest nierozwiązalny, trwale związany z charakterem decentralizacji social media.

    Tak samo jest z pocztą elektroniczną, która przecież ma różne domeny i różną konfigurację ale jednak mając własciwy adres, to możesz wysłać taką wiadomość. i tak należaloby podejśc do mastodona.

    Tak samo było z jabber/xmpp, zanim zaczęto promować centralizowane komunikatory typu WA/Telegram/FB Messenger a nawet GTalk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *