Recenzja ultrabooka Acer Aspire 3S.

Testowany sprzęt

Acer Aspiro S3

Źródło: http://blox.blox.pl/2011/11/Zaproponuj-oryginalny-sposob-na-przetestowanie.html

Nie chcę przepisywać dokumentacji technicznej, więc krótko: testowany – na potrzeby tego konkursu – był ultrabook Acer Aspire S3, z 4GB RAM, Intel Core i5, 320 GB HDD.

Rozpakowanie

Pierwsze, co rzuca się w oczy po wyjęciu z pudelka to niewielka grubość sprzętu. W porównaniu z tradycyjnymi laptopami, ultrabook Acera jest cieniutki i odruchowo łapie się go jedną ręką. Drugie, co widać porównując z innym laptopem, to fakt, ze jest stosunkowo szeroki – przy 13,3″ jest szerszy od mojego starego laptopa z czternastocalowym ekranem. Zasługa panoramicznego ekranu. Jest jednak płytszy, przez co wygodnie trzyma się go na kolanach (bardziej: kolanach i brzuchu, bo łóżku siadam w pozycji półsiedzącej oparty o ścianę, co pewnie jest niezdrowe dla kręgosłupa, ale za to wygodne), a i na biurku zajmuje niewiele miejsca. Wierzch ma aluminiowy, wygląda to solidnie i estetycznie. Niestety, laptop nie składa z samego wierzchu, a spód jest z plastiku. Co prawda wygląda on solidnie, ale jednak to plastik. Na spodzie cztery spore, gumowe, solidnie wyglądające stopki. Zdecydowanie pozytywne pierwsze wrażenie.

Przez zupełny przypadek, już pakując laptopa do oddania zauważyłem lekkie przesunięcie/niespasowanie klapy ekranu względem dołu. Z lewej strony było jakieś 1-2 mm przerwy, a z prawej na styk lub nawet ekran odrobinę wystawał poza obrys dolnej części. W niczym nie przeszkadza, praktycznie niezauważalne i być może kwestia danego egzemplarza, ale z kronikarskiego obowiązku piszę o tym.

Gniazda

Na prawym boku slot na karty SD, na lewym gniazdo na słuchawki i… tyle po bokach. Z tyłu gniazdo zasilania, HDMI oraz dwa gniazda USB. Umieszczenie gniazd USB nie podoba mi się – włożony pendrive czy modem będzie niewidoczny i wydaje mi się, że trzymając laptopa na kolanach łatwo o nim zapomnieć i wyłamać gniazdo, szczególnie przy dłuższym urządzeniu. Tak samo trudno będzie zerknąć na diody na takim urządzeniu. Na dodatek gniazda umieszczone są blisko siebie i może być problem z włożeniem dwóch pendrive’ow naraz (moje nie weszły, choć raczej przeciętne są). Popularny problem w wielu laptopach, niestety. Natomiast pendrive i zwykła wtyczka powinny zmieścić się bez problemu. Nie ma tez napędu optycznego (i dobrze, uważam napędy optyczne montowane w laptopach za nieporozumienie) – w końcu to ultrabook.

System operacyjny

Rzut oka na dostępne gniazda i już wiedziałem, że raczej Debiana nie potestuję – brak portu ethernet, a ze sterownikami do wifi Atherosa wiedziałem, że  raczej będę miał problem (nie mam ich na moim live). Wg strony z opisem Atheros na Debianie karta wifi powinna działać bez problemu na Wheezy. Niestety, z budowaniem (a raczej uruchamianiem) live Wheezy’ego miałem problem – zapewne uroki wersji testowej. Dodatkowo, warunki testu zabraniały zmiany systemu operacyjnego na dysku, dwa pendrive’y nie wchodziły jednocześnie do gniazd, a czas testu (i mój czas na testowanie) był mocno ograniczony, więc także podanie sterowników na kluczu USB nie wchodziło w grę i skazany byłem tylko na posiadaną wersję live. Żałuję, że nie pomyślałem wcześniej o karcie ethernetowej na USB lub pożyczeniu napędu optycznego na USB (odkryłem, że – z niezrozumiałych dla mnie przyczyn – większość dystrybucji Linuksa live daje tylko w wersji iso). Cóż, mea culpa, testerem się nikt nie rodzi, a wszystkiego przewidzieć nie sposób.

Udało mi się wyciągnąć trochę informacji spod Linuksa i zamieszczam odnośnik do nich na końcu wpisu, ale wszystkie testy robiłem na Windows 7, który przybył zainstalowany na sprzęcie, na domyślnych ustawieniach. Na pierwszy rzut oka wygląda, ze sprzęt powinien być w miarę bezproblemowy pod Linuksem, a największym problemem prawdopodobnie będzie wspomniana karta wifi (obsługiwana jednak w nowszych kernelach).

Start

Pora włączyć sprzęt. Pierwszym prawdziwym zgrzytem jest przycisk power – jakiś taki luźny, plastikowy, latający na boki. Zdecydowanie sprawiający mało solidne, wręcz tandetne wrażenie. Nie wygląda to, niestety, na cechę pojedynczego egzemplarza. Może się czepiam, bo żonie nie przeszkadzało, nawet po zwróceniu uwagi na ten szczegół. System był już zainstalowany i wystartował szybko (nie mam porównania z aktualnymi Windowsami), tylko trochę nękając mnie tradycyjnymi windowsowymi alertami o aktualizacjach itp.

Ekran

Jeśli chodzi o ekran – po przygodzie z tym ultrabookiem nadal pozostaję zdecydowanym zwolennikiem ekranów matowych. Zapalona lampa w pokoju wieczorem wyraźnie się odbijała. W dzień też widać odbicie i to nawet na stosunkowo jasnych tłach. O ustawieniu laptopa tyłem do okna należy zdecydowanie zapomnieć. Latem, na zewnątrz itp. chyba bym się zwyczajnie denerwował.

Mam też wrażenie, że piksele są za duże przy tej wielkości ekranu, albo że natywna rozdzielczość ekranu jest zbyt niska. W każdym razie trzymając laptopa na kolanach (kolejna możliwa przyczyna – zwykle mam większą odległość od ekranu) widziałem kanciki liter i miałem wrażenie, ze pojedyncze piksele też. Nie wiem, czy to kwestia antyaliasingu w systemie, przyzwyczajenia z ekranów matowych, odległości czy samej matrycy, ale „coś tu nie gra”.

Ekran 13,3″ wcale nie wydaje się za mały. Może trochę za mało miejsca w pionie, ale to cecha chyba każdego panoramicznego ekranu. Trzymając Acera na kolanach pracuje się równie wygodnie, co na 15,6″ przy biurku. Przy pracy przy biurku też nie czuć, że brakuje miejsca. Znaczy: 13,3″ daje rade do normalnego korzystania z komputera. Celowo nie piszę nic o kątach widoczności w poziomie i pionie – nie zwracałem uwagi zbytnio uwagi, bo to raczej sprzęt pomyślany dla jednej osoby.

Jak dla mnie – wielka szkoda, że ekran nie matowy i ew. nie w wyższej rozdzielczości.

Klawiatura

Krótko mówiąc, klawiatura jest OK. To mój pierwszy dłuższy kontakt z popularnymi ostatnio klawiaturami, gdzie każdy klawisz jest oddzielnie. Acer Aspire S3 ma drugi w kolejności z moich ulubionych układów klawiszy w laptopach (patrz zdjęcie na początku wpisu). Zdecydowanie logiczne rozmieszczenie klawiszy (zwłaszcza najczęściej używane ciszej/głośniej i jaśniej/ciemniej są na kursorach, razem w bloku razem z pgup, pgdn, które z kolei, użyte wraz z klawiszem Fn dają odpowiednio home i end), wielkość nieodróżnialna od pełnowymiarowej. Jedyne co mogłoby być lepsze, to większe kursory, bo są pomniejszone, ale – trzeba przyznać – takie jakie są nie przeszkadzały mi w żaden sposób, choć nie muszę być wyznacznikiem – mam raczej chude palce. Klawisz enter stylizowany optycznie na odwrócone L, ale tak naprawdę górna, nieoddzielona optycznie część to backslash.

Przy pisaniu tego tekstu na piratepad.net i jednoczesnym słuchaniu muzyki na YT nigdzie się wyraźnie nie nagrzewa. Podobnie po kilkuminutowym dociążeniu procesora na OK 80%. Przeciwnie, znalazłem biegun zimna w okolicy klawiszy F2, 2, F3 i 3. Prawdopodobnie efekt działania wiatraczka. Niepożądany, rzecz jasna.

Ogólnie klawiatura fajna i pisało mi się bardzo miło, co widać po długości tego wpisu. 😉

Wiatrak

Skoro już o wiatraku mowa, to pracuje praktycznie cały czas, przynajmniej w przypadku pracy na kablu. Bez kabla zresztą tez włącza się często. Nie jest to specjalnie uciążliwe, bo jest cichy, niemniej słyszalny z odległości obsługującego komputer, jeśli nie gra muzyka i nie ma hałasów zewnętrznych. Po włączeniu czegoś, co bardziej obciąży system, wiatrak staje się jeszcze bardziej słyszalny i zaczyna już trochę przeszkadzać.

Niezbyt szczęśliwe jest umiejscowiony wylot ciepłego powietrza – tył, okolice lewej strony. Jeśli weźmiemy go do łóżka, to lewa noga będzie lekko zasłaniać wylot. Jeśli dodamy do tego koc albo kołdrę (tak, wiem, nie powinno się tak korzystać z komputera, ale jednak od ultrabooka wymagałbym większej swobody w tym względzie, niż od typowego laptopa), chłodzenie najprawdopodobniej będzie mocno upośledzone. Mogło być lepiej.

Touchpad

Moim zdaniem OK, a piszę to ja, który nie cierpię touchpadów, praktycznie na nich nie pracuję i jeśli tylko można, podpinam mysz. Czułość OK, nic samo się nie klika. Intuicyjne działanie scrolla, kliknięcia itp. Może to po części zasługa Windowsa i jego ustawień? W każdym razie touchpad bardzo mi się podobał – dało się wygodne pracować. i nie tęskniłem za podłączeniem myszy.

Głośniki

Po uruchomieniu YouTube bardzo niemiło się rozczarowałem. Dźwięk zwyczajnie słaby i jakiś przytłumiony, pierwsze skojarzenie z komórka w autobusie. Niewielkie szczeliny stanowiące wyloty głośników umieszczone są po bokach na dole. Szczególnie słabo przy trzymaniu laptopa na kolanach – na stole zachowywał trochę lepiej. W trakcie trzymania na kolanach już podstawienie otwartych dłoni w okolice głośników w celu umożliwienia „odbicia” dźwięku poprawia wrażenia odsłuchowe.

Po porównaniu z innym laptopem musiałem złagodzić ocenę. Acer nie brzmi gorzej, pewnie po prostu za bardzo przywykłem do słuchawek lub muzyki odtwarzanej z komputera przez wieżę z normalnymi głośnikami.

Wyważenie

Rozmieszczenie środka ciężkości OK, przynajmniej trzymając Acera na kolanach nie miałem wrażenia, ze chce się przewrócić itp. Po postawieniu na biurku przy mocniej odchylonym ekranie jednak łatwo „leci” do tyłu. Na podstawce do laptopa (wersja minimal, czyli dwa korki od wina – korzystam tak „od zawsze”), lekko podnoszącej tył nie ma już takiego wrażenia.

Akumulator

Akumulator wystarczał na lekko ponad 3h słuchania muzyki z YouTube i pisania (tego) tekstu na piratepad na wifi, przy minimalnie tylko zmniejszonej jasności ekranu (dla komfortu – nie lubię zbyt jasnych ekranów, rozkręcenie jasności na maksa od razu mnie odrzuca). Nie wiem jak ma się to do deklaracji producenta, ale na coś, co miało by być bardzo mobilne – raczej niewiele.

Podsumowanie

Ciężko jest pisać coś konkretnego przy tak krótkim okresie testu (miał być 1 dzień, trafiłem weekend, ale rodzina też ma swoje prawa, w praktyce testowałem, czyli klikałem, parę godzin w sobotę i parę godzin w niedzielę…), na dodatek na niedostosowanym pod siebie systemie operacyjnym. Bardziej jest opisane pierwsze wrażenie. Nie testowałem (w ogóle) kamery, a wifi – tyle, co przeszedłem się po domu – zasięg bdb, także okolicznych sieci, więc karta wygląda na czułą. Szybkość powrotu z hibernacji – cóż, nie miałem za bardzo czasu się tym bawić. Zahibernował/wszedł w stan uśpienia parę razy po zamknięciu ekranu, gotowy do pracy był faktycznie w chwilę po otwarciu, ale na czas (i sposób wyłączenia) nie zwróciłem uwagi.

Jeśli chodzi o naprawdę mobilny sprzęt, do użycia w ruchu, to wydaje mi się nienajlepszym wyborem. Za dużo wad – biorąc pod uwagę kwestię gniazd z tyłu, wylotu wiatraka i głośników raczej wymaga podstawki przy korzystaniu. Czyli jako zamiennik tableta, tyle, ze z klawiatura, raczej się nie nadaje. Czas pracy na baterii nierewelacyjny. W gorszych warunkach oświetleniowych problemem będzie ekran.

Za to raczej dobrze nadaje sie do – nawet częstego – przenoszenia z miejsca na miejsce i – po przeniesieniu – korzystania „stacjonarnie”. W takim przypadku mamy lekki, w pełni funkcjonalny, wydajny komputer. Na dodatek, z uwagi na pomniejszony rozmiar i wagę, znacznie łatwiejszy do przeniesienia od typowego laptopa. Gabarytowo bliżej mu do zeszytu A4 w twardej okładce, niż laptopa. Jeśli nie potrzebujemy pendrive’a i nie będziemy trzymać go na kołdrze/kocu, to na sprzęt „do łóżka” prawdopodobnie też się nada.

A link do zrzutów danych spod Linuksa – niebawem, po napisaniu stosownego wpisu (i poza konkursem). Obiecane dane Acer Aspire S3 spod Linuksa.

3 odpowiedzi na “Recenzja ultrabooka Acer Aspire 3S.”

  1. Witaj,
    Co do iso z distro, to bardzo dobrze unetbootin się sprawdza do wrzucania iso na USB – automagicznie dobudowuje „warstwę” obsługi tego ISO przez jakiś bootloader i dalej dziala tak jakby byla plyta. Bardzo przyjemne rozwiążanie.

  2. Zasadniczo too short, didn’t notice Twojego komentarza, ale:
    Nie ma wyników, ale swoje miejsce znam ponieważ:
    – wywróżyłam sobie przyszłość z kurzych wnętrzności,
    – wiem co napisałam.

  3. @piotr: Zapewne (dzięki za radę, może się przydać, choć ja ostatnio iso nie dotykam praktycznie), jednak nie w momencie, jak ma być „na wczoraj”, a ja nie mam obcykanego programu. Poza tym, jedyny wolny pendrive miał 1GB, a live Ubuntu 1,1 IIRC. Postawiłem na 2 podejścia do live z Wheezy – i poległem.

    @medithanera Nie marudź. Albo: marudź. BTW mogliby już dać zestawienie wpisów konkursowych z drugiego etapu i wyniki… No i fajny rozrzut jest ocen jak patrzę na te testy, które znalazłem. Zwł. touchpad (IMHO świetny, reszta narzeka) i dźwięk (odwrotnie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *