Uruchomienie mikrofonu w Banana Pi

Jedną z przewag Banana Pi nad Raspberry Pi jest wbudowany mikrofon. Na początku nie byłem pewien, czy to mikrofon czy samo gniazdo. Jest mikrofon.

Mikrofon

Źródło: http://www.publicdomainpictures.net/view-image.php?image=25258

W przypadku użycia dedykowanej dystrybucji Bananian, wystarczy zainstalować pakiety alsa-base alsa-tools alsa-utils, poprawić w pliku /etc/asound.conf card 1 na card 0 i… uruchomić alsamixer, żeby zwiększyć głośność i… to wszystko. Czyli praktycznie z pudełka działa.

Czyli:

apt-get install alsa-base alsa-tools alsa-utilscat /etc/asound.confpcm.!default {        type hw        card 0 # for headphone, turn 1 to 0        device 0}ctl.!default {        type hw        card 0 # for headphone, turn 1 to 0}

Najprostszy sposób na „streamowanie” dźwięku z mikrofonu to:

ssh user@IP_banana_pi 'arecord -f S16_LE -' | aplay

Ale to raczej doraźne i do szybkiego zdalnego sprawdzenia. Muszę rozejrzeć się za czymś porządniejszym, z kompresją do mp3/ogg, uwierzytelnianiem i najchętniej w formie demona, który potrafi streamować po sieci. Dam znać jak znajdę, a tymczasem podpowiedzi mile widziane.

Dell deanonimizuje Bitcoiny

Niedawno Dell ogłosił, że akceptuje transakcje przy pomocy Bitcoin. Mało tego, dają 10% rabatu na transakcje z użyciem BTC (do $150). Na pierwszy rzut oka jest to dobra wiadomość dla sympatyków BTC i popularyzacji Bitcoin ogólnie, ale mi się od razu zapaliły lampki ostrzegawcze. W szczególności:

We’re piloting bitcoin, the world’s most widely used digital currency, as a purchase option on Dell.com for consumer and small business shoppers in the U.S.

Czemu tylko USA? Jedną z wad Bitcoin jest możliwość prześledzenia całej historii przemieszczania się waluty, czyli zupełna kontrola przeprowadzanych transakcji. Zamawiając sprzęt z dostawą, wiążemy konto BTC (przynajmniej jedno z kont) z naszą tożsamością.

Oczywiście U.S. only może wynikać z tematów formalnych, prawnych czy organizacyjnych, ale zastanawiam się, czy nie wiąże się z łatwością/jakością śledzenia lub obszarem zainteresowania. W sumie rozsądniej byłoby zbierać dane globalnie, nawet obarczone jakimś błędem.

Oczywiście anonimowość (pozorna?) to tylko jeden z aspektów kryptowalut. Niekoniecznie najważniejszy.

Banana Pi – krótka recenzja

Jak wspomniałem, zamówiłem Banana Pi. Zamówienie na Aliexpress, cena – 50 dolarów z wysyłką do Polski. Zdziwieniem i niejakim problemem był fakt, że mało kto na Aliexpress obsługuje PayPala. Przynajmniej ze sprzedających Banana Pi z darmową wysyłką. Tu porada – WBK oferuje coś takiego jak karty internetowe. Tanie, bezpieczne (prepaid), wygodne, ekologiczne (są wirtualne, otrzymujemy tylko PDF, bez plastiku), działają. Można doładowywać. Polecam.

Sprzęt przybył do mnie do domu 14 dni od dokonania płatności. Trochę szczęścia, bo kumpel, który zamówił kilka dni wcześniej, dostał równocześnie, a ze śledzenia paczki[1] wynikało, że przyleciały jednym samolotem. Cła itp. nie ma z uwagi na wartość – zwolnione z cła są przesyłki do 150, tylko nigdy nie pamiętam czy euro, czy dolarów.

Jako dystrybucję wybrałem Raspbiana dla Banana Pi 3.0. Nagrałem na kartę microSD Goodram[2] (się naprawiła), podłączyłem identycznie, jak Raspberry Pi, czyli aktywny hub UnitekY-206P, jeden kabel do dysku, drugi do Banana Pi do gniazda zasilania, trzeci (sygnał) z Banana do huba. Włączenie zasilania i… nic.

Odłączyłem dysk, nadal nic. W końcu odłączyłem kabel sygnałowy do huba i… ruszyło. Jest zauważalnie szybciej, niż na rpi. Znajomy podłączał z monitorem i stwierdził, że spokojnie nadaje się do komfortowego przeglądania poczty i WWW (oczywiście bez flasha). Tak na szybko: jest jeden LED, którym można sterować analogicznie jak w rpi, na dodatek umieszczony w miejscu, gdzie go widać. Przygotowany obraz działa, ale szału nie czyni – jest trochę śmieci, które można usunąć, typu pakiety w cache apta. Zgłoszone, pewnie poprawią przy następnym wydaniu.

Nie udało mi się uzyskać działającej konfiguracji z podłączeniem dysku. Zarówno podłączenie kabla sygnałowego do huba, jak i dysku 2,5″ powodują u mnie zgaśnięcie wszystkich LEDów i zwis Banana Pi (prąd jest pobierany, więc nie wyłączenie). Podejrzewałem problem z USB lub ładowaniem modułu kernela (nie wiedziałem jeszcze o naprawieniu się karty microSD). Ale nie, podłączenie samego kabla czy pendrive nie powoduje problemów.

Ostatecznie wziąłem ładowarkę od komórki i podłączyłem Banana do niej, a dysk do huba USB. W takiej konfiguracji działa[3]. Tyle, że tak nie może zostać. Zadałem pytanie na forum o Banana Pi, parę osób odpisało. Nie jestem sam. Wygląda, że albo Banana Pi jest bardziej wrażliwe, albo znaczenie ma feature Raspberry Pi pozwalający na zasilanie po USB (czego Banana Pi nie ma).

Podsumowując, zapowiada się ciekawie, choć pracowicie (znaczy będzie zabawa). Już przytargałem multimetr i będę starał się wyjaśnić o co chodzi z zasilaniem. Parę pomysłów mam, ale brakuje mi kabelków do testów.

Poza tym, developerzy ciężko pracują i przepraszają, że nie opublikowali źródeł sterownika do karty sieciowej (łamiąc GPL, nawiasem). Czyli obecnie 1 Gbit można mieć działający, ale tylko pod warunkiem użycia zamkniętego kernela/modułu, ze źródeł się nie da. Mam nadzieję, że się uwiną szybko, bo Banana Pi zapowiada się ciekawie.

[1] W pozytywnym szoku byłem, jak dzień czy dwa po płatności dostałem maila z numerem przesyłki i mogłem śledzić na stronie Poczty Polskiej.

[2] Wcześniej tradycyjne zdjęcie journala z ext4, zgłoszone devom, dla odmiany przyjęli do wiadomości, więc jest szansa, że kolejne wydania będą przyjazne dla nośników flash by default.

[3] Zwykle, bo czasem w momencie podłączania huba do Banana Pi potrafi zwisnąć. Ale jak wszystko jest podłączone przy starcie, działa OK.