Miałem podesłać S. mailem w nawiązaniu do rozmowy, ale może więcej osób będzie zainteresowanych…
Wersja podstawowa Affair in Havana, to oczywiście Ramones:
Klasyczne trzy akordy, darcie mordy. Ale ładne, na wesoło i ma „to coś” (niesamowity akcent w banana?). Nic dziwnego, że za utwór wzięli się różni ludzie, a chyba najbardziej znany cover to Red Hot Chili Peppers:
Całkowicie inny klimat – zdecydowanie nie na wesoło, zdecydowanie nie punkowe, jednocześnie bliskie oryginałowi. Rzadko się zdarza, żeby cover podbał mi się bardziej, niż oryginał, ale tak jest w tym przypadku. Polecam wsłuchanie się w bas…
Jakby ktoś miał z tym problem, to polecam ten cover z gołym basem. Nie jest idealny, ale mniej więcej widać/słychać, co się tam wyprawia. Bardzo ładnie rozwinięte, ciekawe czy ktoś próbował zagrać wersję punkową z podobnym basem (nie żeby oryginalna nie starczała ;-))?
Jeśli przy coverach i własnych dokonaniach jesteśmy, to zagadka (przynajmniej dla mnie), w imię czego ludzie wrzucają sieci coś takiego?
Rwane, kupa pomyłek (z przewagą kupy) no i… nierówno. Aż boli.
Dla odmiany IMO niezły cover to:
Gitara, wokal, bas przez jedną osobę. Szacun, chociaż nie jest idealnie.
Na koniec, jakby ktoś chciał się pobawić, to tabulatura basowa tego kawałka na podstronce z tabulatorami basowymi (tak, lubię czasem sobie popykać, choć totalnie z wprawy wyszedłem). Bardzo średnia (muszę moją w końcu zrobić), ale mniej więcej wiadomo OCB i jest punkt zaczepienia.
UPDATE: dzezz podesłał bardzo dobry link, pokazujący, że ostatniemu linkowi jednak ciut do wersji live w wykonaniu oryginalnym brakuje. 😉