Ponownie brak większych zmian z punktu widzenia użytkownika Sansy. Lista zmian dla Rockbox 3.8. Chyba tylko Optimize Ogg Vorbis oraz Runtime statistics data not gathered when playback stops może coś dla mnie wnosić. Upgrade standardowo bez problemu.
Affair in Havana, czyli o jednej piosence.
Miałem podesłać S. mailem w nawiązaniu do rozmowy, ale może więcej osób będzie zainteresowanych…
Wersja podstawowa Affair in Havana, to oczywiście Ramones:
Klasyczne trzy akordy, darcie mordy. Ale ładne, na wesoło i ma „to coś” (niesamowity akcent w banana?). Nic dziwnego, że za utwór wzięli się różni ludzie, a chyba najbardziej znany cover to Red Hot Chili Peppers:
Całkowicie inny klimat – zdecydowanie nie na wesoło, zdecydowanie nie punkowe, jednocześnie bliskie oryginałowi. Rzadko się zdarza, żeby cover podbał mi się bardziej, niż oryginał, ale tak jest w tym przypadku. Polecam wsłuchanie się w bas…
Jakby ktoś miał z tym problem, to polecam ten cover z gołym basem. Nie jest idealny, ale mniej więcej widać/słychać, co się tam wyprawia. Bardzo ładnie rozwinięte, ciekawe czy ktoś próbował zagrać wersję punkową z podobnym basem (nie żeby oryginalna nie starczała ;-))?
Jeśli przy coverach i własnych dokonaniach jesteśmy, to zagadka (przynajmniej dla mnie), w imię czego ludzie wrzucają sieci coś takiego?
Rwane, kupa pomyłek (z przewagą kupy) no i… nierówno. Aż boli.
Dla odmiany IMO niezły cover to:
Gitara, wokal, bas przez jedną osobę. Szacun, chociaż nie jest idealnie.
Na koniec, jakby ktoś chciał się pobawić, to tabulatura basowa tego kawałka na podstronce z tabulatorami basowymi (tak, lubię czasem sobie popykać, choć totalnie z wprawy wyszedłem). Bardzo średnia (muszę moją w końcu zrobić), ale mniej więcej wiadomo OCB i jest punkt zaczepienia.
UPDATE: dzezz podesłał bardzo dobry link, pokazujący, że ostatniemu linkowi jednak ciut do wersji live w wykonaniu oryginalnym brakuje. 😉
Powtarzalność, czyli spacery do pracy.
Dziś w pracy jakoś zgadaliśmy się w temacie, że część załogi ostatnio wcześniej wstaje i na dodatek ma energię i ochotę na aktywność fizyczną o tej nieludzkiej porze (siłownia, spacer). Strzeliłem, że ta pora roku tak ma – nadchodzącą wiosnę się wyczuwa i w ogóle.
Ponieważ w moim przypadku chodzi o spacer do pracy, połączony ze słuchaniem mp3 – wcześniej muzyka, teraz odkryłem, że w końcu mam czas posłuchać wykładów TED; jak na razie rozwiązanie sprawdza się bardzo dobrze – podobnie w pewnym momencie chodziłem na piechotę, spacerkiem, do starej firmy, postanowiłem sprawdzić, czy jest korelacja. Tym bardziej, że wydawało mi się, że robiłem wtedy wpis o tym.
Okazuje się, że faktycznie robiłem wpis o chodzeniu na piechotę do pracy zatytułowany znamiennie, bo spacery. Bingo, dokładność praktycznie koło tygodnia (pierwsza myśl przeszła mi z 2 tyg. temu). Podobieństw jest więcej – dystans (poprzednio 2,25 km, teraz jakieś 2,4 km) i co za tym idzie – czas (well, obecnie poniżej 30 min, wg Google Maps jakieś 35 min, w praktyce 25 min). Podobna różnica między dotarciem do pracy przy pomocy MPK (trochę nieaktualne już, bo rozkład się zmienił), a przyjściem na piechotę, co poprzednio. Jedyne, czego nie ma tym razem, to możliwości wyboru innej trasy. Każda inna jest dużo dłuższa. Ale w praktyce i tak nigdy nie korzystałem z możliwości wyboru innej trasy…