Yet Another Stupid Checkpoint.

Co jakiś czas łapię się na tym, że robię porządki, zmiany, podsumowania i postanowienia. Zwykle grupowo i w okolicach urlopów. Jako, że właśnie skończyłem urlop, to pora na małe podsumowanie.

Na początek rzeczy z publicznej listy TODO. Przede wszystkim, w końcu uruchomiłem produkcyjnie Dockstara. Póki co – działa i podoba mi się. Prawie pewne jest też, że pojawi się wkrótce test sprzętowego simlocka – muszę (i to szybko!) przenieść numer spam z Plusa, zapewne do Play, bo długie terminy po doładowaniach, a numer tylko na przychodzące. Zobaczymy jak to działa, zobaczymy co dalej z telefonami…

Znowu lenistwo wzięło górę i nie poszukałem kasety Bez Krótkich Spodni. Numer jeden do zrobienia przy najbliższej okazji, razem z (dopisanym w tej chwili) eksportem archiwum listy SzLUUG. Router w domu… kiedyś zrobię, najpierw kable trzeba zabezpieczyć jakoś, bo małą ciągnie i gotowa zepsuć połamać. Certyfikat IPv6 ugrzązł. Chciałem robić tylko w oparciu o publiczne, darmowe zasoby i poległem na revDNS – wygląda, że nikt z dynDNSów nie umożliwia ustawienia reva (albo za słabo poszukałem, po prostu).

Z innych sieciowych rzeczy – dziś przypadkiem sprawdziłem i okazało się, że Google podniósł blogowi pagerank (do 4). Co ciekawe, staremu, nieutrzymywanemu blogowi nie spada (nadal 3). Przypominają się ludzie ze starych projektów. Tydzień na zastanowienie i trzeba sobie jasno odpowiedzieć, czy jest sens się bawić czy kolejne rzeczy do zaorania. Tym bardziej, że są nowe plany (nie nadają się na publiczne TODO) i czas będzie potrzebny.

Z nie wpisanych na listę – zacząłem klepać kod do gry. Tak, zainspirowałem się historią RPG Idee Fixe, które powstawało latami i stwierdziłem, że skoro nic podobnego do tkwiącego w mojej głowie pomysłu nie istnieje (albo przynajmniej o istnieniu nie wiem), to będę pomału rzeźbić, bo pośpiechu nie ma. Na razie bawię się pojedynczymi funkcjami, nie wiem jeszcze, czy miałoby być to webowe, czy standalone. O ile cokolwiek powstanie, co wcale pewne nie jest… Na razie jest pomysł (miejscami mglisty), do tego napiszę parę funkcji i postaram się złożyć to w spójną całość. Potem pozostało dobranie parametrów (czytaj: prawdopodobieństw) i jakby to wyszło, to tylko pozostanie opakować w formę strawną dla przeciętnego użytkownika (czytaj: nie CLI).

Super Cebula czyli łamanie GPL po polsku.

Sprawa została opisana m. in. na osnews i w sumie ten wpis miał być jednym z komentarzy, ale z różnych względów lepiej jak zostanie tutaj (a trackbacka się nie dorobili). Na wstępie disclaimer: nie uruchamiałem gry, więc będę opierał się na dostępnych screenshotach, video i lekko spekulował.

Przede wszystkim mam wątpliwości, czy w ogóle kiedykolwiek doszło do złamania GPL, a przynajmniej w tym obszarze, który zarzuca się autorom gry Super Cebula (dead link). Jak znam życie, to zmianie uległy jedynie grafiki (nie podejrzewam autorów o umiejętność zmiany czegokolwiek w kodzie, skoro mieli problem ze 100% czystym użyciem licencji GPL, zrobieniem spolszczenia itd., sorry). Co oznacza, że (interaktywna) informacja o licencji była dostępna w identyczny sposób, jak w oryginale (chyba, że dany fragment lub plik do którego się odnosi został wycięty, o co jak pisałem nie podejrzewam autorów).

Licencja GPL (nie mówię o jej pochodnych), a przynajmniej niektóre jej wersje, nie zabrania linkowania do niewolnych bibliotek czy mediów. Dlatego nawet jeśli oryginalne grafiki są na GPL (która nawiasem średnio się nadaje do licencjonowania czegoś innego niż kod źródłowy/tekst), to można je bezkarnie zmienić.

Faktem jest, że wygląda, że pierwotnie zabrakło informacji o źródle. Piszę wygląda, bo nie mam pewności, czy link do strony domowej, skąd można pobrać kod nie pojawia się w samej grze. Ale tak naprawdę jeśli chodzi o ducha GPL to jest zachowany – nikt nie będzie miał problemu ze zrobieniem własnego klona gry, choćby o nazwie Super Kaczka (Super Che, Super whatever). Jedyne co musi mieć, to parę grafik.

Faktem jest też, że na uwagi zareagowali szybko i prawidłowo (oby wszyscy łamiący GPL tak reagowali…).

Gorzej, że gra nadal przedstawia się ona jako Super Tux – widoczne na video ok. 3. sekundy:

Nie powinno to mieć miejsca – twórcy Super Tux wypuścili normalną grę dla dzieci, a nie agitkę o dyskusyjnych walorach estetycznych. I to jest tak naprawdę jedyne łamanie GPL, o którym można mówić, a chyba na które nikt nie zwrócił uwagi. W sumie nawet nie tylko GPL, tylko być może naruszenie osobistych praw autorskich – całkiem jakbym wziął kawałek jakiegoś zespołu (na wolnej licencji), zmienił tekst, podłożył mój lichy wokal i rozprowadzał to dalej pod ich nazwą. Ciekawe, czy to też poprawią, biorąc pod uwagę istniejące dokonania, może być z tym problem…

Wygląda, że niechcący zafundowano kandydatowi PO lepszą reklamę, niż sztab zakładał tworząc samą grę. Swoją drogą mam mieszane uczucia co do samego pomysłu – z jednej strony jest ciekawy, z drugiej – komu by się chciało łazić głową jakiegoś faceta? I kto jest adresatem gry? Bo chyba dzieci nie będą grały w nędzną agitkę i podniecały się wskoczeniem na PiS…

Jeśli chodzi o świadomość nt. GPL w społeczeństwie, to nie sądzę by sprawa coś zmieniła. Sporo w tym winy samej GPL (v. 2.0), która ma sporo alternatyw i nie jest prosta i jednoznaczna.

BTW na której wersji licencji GPL jest Super Cebula i Super Tux z którego korzystali? Przyjąłem, że 2.0, ale jeśli nie, to może być weselej…

Facebook i Mafia Wars w komórce.

Facebook przeżywa w kraju IMO obecnie większy boom, niż Nasza klasa dwa lata temu. Może to złudzenie, może środowisko (kiedyś było interesujące porównanie portali społecznościowych, z których korzystają ludzie w zależności od wykształcenia i poziomu dochodów), ale sporo znajomych migruje tam (nie tylko z NK, także z blogów, ublogów i serwisów „zawodowych”). Facebook to nie tylko znajomi, to także gry zabijacze czasu.

Lubię się bawić różnymi serwisami, a sporo znajomych grało w Farmille, to postanowiłem się pobawić tą aplikacją. Sianie, zbieranie, zdobywanie gadgetów, pomaganie znajomym. Upraszczając: dużo klikania dalej, efekt zerowy. Mniej gra, bardziej nakładka dająca pretekst do kontaktu ze znajomymi. Symularkum ogródka działkowego (wiem, farmy, ale w chyba w Polsce bardziej jako ogródek jest odbierane?), brakuje jeszcze wirtualnego grilla. Zdecydowanie mnie nie wciągnęło.

Druga aplikacja w kolejce do obejrzenia to – również popularna – Mafia Wars. Bawię się od jakiegoś czasu i… Wiele się od Farmville nie różni. Dalej, dalej, exp, dalej, gadget (który za moment będzie zbędny), dalej, daj coś znajomym, oni dadzą tobie. Po czasie nudzi, więc zapewne niebawem skończę zabawę tą aplikacją.

Ale zanim to nastąpi, parę wniosków. Po pierwsze, aplikacje na FB mają duży potencjał, zarówno dostępu do danych danej osoby (praktycznie każda aplikacja żąda dostępu do danych na facebookowym profilu), po drugie do jej tablicy. Ciekawe, czy już były aplikacje, które po czasie spamowały albo rozsyłały linki do malware’u w imieniu (i za zgodą) użytkowników (nie, nie klasyczne robaki, te wiem, że były, tylko aplikacje właśnie, czy to całkiem nielegalnie, czy na zasadzie „pozwól nam wysłać reklamy, dostaniesz punkty umiejętności”).

Po drugie, takie gry to prosty i skuteczny sposób na „uwiązanie” użytkownika i wymuszenie regularnego logowania do portalu (i samej gry). Gdzie oczywiście dostanie reklamę i/lub ofertę kupna dodatkowych punktów/przedmiotów (za całkiem realną kasę, oczywiście).

Po trzecie (zmierzamy do tematu wpisu), Opera Mini w wersji 5 nie dała rady obsłużyć Mafia Wars. Sam Facebook na Operze Mini działał (na tyle, na ile rzuciłem okiem), ale już samo Mafia Wars nie działało. Postanowiłem poszukać, czy jest coś, co potrafi obsłużyć grę z komórki. Jak można się spodziewać – jest. Polecany wszędzie Bolt Browser to rozwiązanie dla komórek z Javą, które pozwala na grę, gdy nie mamy dostępu do normalnego komputera. Spokojnie da się wykonywać podstawowe czynności (czyli odpowiednio klikać dalej). Nie powiem, że jest to lepsza przeglądarka niż Opera Mini, ale do gry w Mafia Wars z pewnością bardziej się nadaje. Jedyne na co warto uważać, to transfer – Bolt w przeciwieństwie do Opery Mini nie kompresuje stron, więc chwlia bardziej zaawansowanego klikania dalej szybko owocuje zużyciem paru megabajtów transferu, a byle szybkie wejście to kilkaset kB (obrazki w niskiej jakości, jakby ktoś pytał). No ale działa, mobilnie.