Ponieważ rysiek nie daje możliwości komentowania u siebie (a szkoda), będzie krótki wpis. Ryśkowe prawo nieuniknionych konsekwencji mówi o tym, że:
Jeśli coś jest technicznie możliwe,
jest praktycznie nieuniknione.
Zupełnie się z tym zgadzam. Osobiście wyznaję dość podobną zasadę, którą można streścić
Każde zdarzenie o niezerowym prawdopodobieństwie zaistnienia prędzej czy później nastąpi.
Trochę fatalistyczne, fakt (szczególnie w kontekście kolizji ciał w przestrzeni kosmicznej o niepomijalnej masie), ale sprowadzając do komputerów i bezpieczeństwa: każda baza zostanie wykradziona, każde dane prywatne ujawnione, każde hasło zostanie złamane. Prędzej lub później.
W kontekście Diaspory, która jest przytoczona przez ryśka jako remedium na problemy dotyczące ochrony prywatności m.in. na Facebooku
Zwyczajnie nie da się wprowadzić reklam lub sprzedać danych prywatnych wszystkich użytkowników tej sieci jednocześnie. jest to technicznie niemożliwe.
oznacza to, że da się zdobyć dane wszystkich użytkowników tej sieci. Jak? Wystarczy błąd w aplikacji. Jak trafnie zauważa Wiktor:
One wszystkie ze sobą gadają i mają ten sam, możliwy do sprawdzenia kod.
Wystarczy klasyczny 0 day, i jeśli tylko komuś będzie zależało na tych prywatnych danych, to zdobędzie je. Oczywiście nie wszystkie, bo albo jakiś serwer będzie offline, albo będzie nietypowo skonfigurowany, albo zwyczajnie admin zdąży go załatać. Albo nie zdąży zaktualizować do podatnej wersji.
Fakt, że oprogramowanie jest open source nie eliminuje prawdopodobieństwa wystąpienia błędu. Wystarczy wspomnieć błąd z OpenSSL w Debianie. Zresztą, chyba wszyscy pamiętamy o tegorocznym Heartbleed…
Należałoby więc raczej mówić jedynie o zmniejszaniu prawdopodobieństwa zaistnienia zdarzenia, nie jego eliminacji. W tej chwili raczej nikt się na dane użytkowników Diaspory nie połasi, ale nie dlatego, że nie może, tylko dlatego, że się po prostu nie opłaca. Użytkowników Diaspory jest zwyczajnie za mało.