Quagga, czyli czemu czasem warto zerwać z kompatybilnością wsteczną.

Tak się złożyło, że w użyciu jest sobie Quagga. Złożyło się też tak, że pobierane z niej są pewne dane przy pomocy polecenia vtysh. W postaci:

vtysh -c "show ip bgp neighbors  advertised-routes"

Następnie wynik polecenia jest parsowany skryptem. Generalnie chodzi o pobranie sieci w notacji CIDR. I wszystko byłoby fajnie, ale Quagga w ramach kompatybilności wstecznej (it’s not a bug, it’s a feature!) zwraca czasem samo IP. Niejednoznacznie, przez co z prostego w założeniu skryptu powinien zrobić się automat domyślający się, czy chodzi o /8, /16 czy /24.

Szukałem informacji czy można coś z tym zrobić na kanałach IRCowych, dostałem dane, że nie ma opcji, by zmienić takie zachowanie, tzn. aby Quagga zwracała jednoznacznie (np. uruchomienie z jakąś opcją). Za to było zainteresowanie ew. znalezionym rozwiązaniem. Nie znalazłem. Wygląda, że po prostu się nie da (tak, wiem, zawsze można pogrzebać w kodzie…).

Nie znalazłem też prostej koncepcji na określanie, o jaką długość prefiksu chodzi w danym przypadku. Akurat w przypadku, w którym używam średnio mi na tym zależy, ale elegancko byłoby móc jednoznacznie określić o jaki prefiks chodzi. Pomysły mile widziane. Przychodzi mi do głowy sprawdzanie, czy dla /8 i /16 nie ma nakładających się sieci z prefiksami określonymi wprost. Wtedy wiadomo, że chodzi o /24.

PS. Wiem, że jest BIRD. Jest rozważany, ale to trochę inny temat.

Lifehack: darmowe wysyłanie faksów w Polsce.

Wpis bardzo pod hasłem cudze chwalicie, swego nie znacie. Niedawno w polskim serwisie Lifehacke (dead link) natknąłem się na artykuł opisujący sposób na darmowe wysyłanie faksów do USA i Kanady (dead link). W zamian za dołączenie reklamy. Pomyślałem, że fajnie by było, gdyby taki serwis istniał i u nas, w Polsce, choć znając polskie realia, mogło by być trudno o sponsorów chcących zamieścić reklamy.

Podzieliłem się przemyśleniami ze znajomym z branży, że i u nas można by spróbować coś takiego odpalić i – ku memu zdziwieniu – dostałem odpowiedź, że… ale przecież taki serwis istnieje. Chodzi oczywiście o serwis Freelink.pl, czyli darmowy fax przez Internet. Jak głosi napis, jest to wersja beta, ale… działa. I to całkiem sprawnie i w sposób przyjemny dla użytkownika. Po pierwsze, nie dołącza reklam do wysyłanych wiadomości (przynajmniej nie stwierdziłem tego w szybkim teście, dociekliwym polecam regulamin). Po drugie, nie trzeba zakładać osobnego konta – można się zalogować przez Facebooka. Po trzecie, dla tych, którzy w ogóle nie chcą się logować – jest i taka opcja. Trzeba będzie jednak podać maila i potwierdzić wysłanie faksu przez kliknięcie otrzymanego linka.

Poza darmowym faksem, Freelink.pl oferuje jeszcze przypominacz SMS (TBH, używałem czegoś podobnego z użyciem komendy at i mojego SMSsender.pl – przydatna sprawa, tylko mało wygodnie się klepie), czyli narzędzia, które pod dany numer wyśle o danej godzinie SMS o danej treści (niestety wymagane logowanie przez Facebooka, więc nie testowałem – shella mam zawsze pod ręką, a FB nie) oraz konwerter dokumentów do PDF online (dostępna wersja z logowanie via Facebook i bez logowania). Tego ostatniego nie testowałem – jakoś programy, których używam, mają eksport do PDF. Ale jeśli komuś mającemu dostęp do Internetu zdarzy się potrzeba konwersji czegoś do PDF – warto wiedzieć, że takie coś istnieje.

Dla jasności – serwis freelink.pl należy do znajomych (stąd słowo bardzo w pierwszym zdaniu), ale wpis jest niezależny i powstałby w identycznej formie niezależnie od tego faktu. Ogólnie cieszy mnie, że u nas też istnieją przydatne, darmowe serwisy. To jedyny polski serwis pozwalający na darmowe wysyłanie faksów przez Internet, czy znacie jeszcze jakieś?

UKE zaszalało.

Na szczęście nie biorę bezpośrednio udziału w wypełnianiu dokumentów do Systemu Informacyjnego o Infrastrukturze Szerokopasmowej (SIIS), ale pewnych rzeczy nawet z boku nie sposób nie zauważyć. Jak wszystko w kraju, inwentaryzacja jest robiona na ostatnią chwilę, zarówno od strony ISP, jak i UKE. I akurat ISP, którzy się nie pospieszyli, tym razem wygrali. Co jest źle?

Niejasne przepisy – fajnie, że można zadać pytanie (i dostać odpowiedź), fajnie, że było spotkanie, ale czemu nie jest po prostu czarno na białym, w sposób nie budzący wątpliwości napisane? Do tego dochodzą kwiatki w niektórych miejscach typu dane w formacie XLS zgodnym z generowanym przez Weryfikator (Weryfikator to program pomocniczy). IMO formatu danych w dokumentach urzędowych nie powinien określać program, szczególnie arkusz kalkulacyjny, szczególnie … Jasne, to tylko instrukcja i być może gdzieś jest normalny opis.

Zmiany zasad w trakcie gry –  czyli czemu nie warto się spieszyć. Jak można zauważyć, spotkanie na którym doprecyzowano/zmieniono interpretacje, miało miejsce już po publikacji dokumentów. Jeśli któryś ISP się pospieszył, spora szansa, że niepotrzebnie wykonał pracę. Podobnie zmieniła się wersja Weryfikatora (tak, tego, co gdzieniegdzie definiuje format).

Nieznany faktyczny cel inwentaryzacji – w sumie nie ma co pisać, spekulacji jak zostaną wykorzystane bardzo szczegółowe przecież dane jest sporo, informacji oficjalnej (poza „góra kazała”) nie ma… Brak grokowania problemu nie ułatwia czytania dokumentów i sensownego ich wypełniania… Oficjalna wersja, do czego posłużą dane jest tu, ale jak na to, co tam piszą, dane są stanowczo zbyt szczegółowe. Do wersji oficjalnej wystarczyłby zasięg usługi (OK, nieco problematyczny w przypadku sieci bezprzewodowych) i maksymalna oferowana na danym rejonie prędkość (OK, też problematyczna w przypadku Wi-Fi i *DSL).

Naprawdę nie można było opublikować dokumentów wcześniej, dać miesiąca czy dwóch na zgłoszenie uwag (mailowo), na ich podstawie przygotować wersje finalne i instrukcje i dopiero wtedy publikować? Spotkania, jak opisane wyżej są pewnie wygodne, ale bardzo zasobochłonne, zwłaszcza dla mniejszych ISP. Zresztą spotkanie w trakcie okresu na zgłaszanie uwag też spokojnie mogłoby się odbyć, a po nim mogłaby powstać kolejna wersja dokumentów. Czyli wersja wstępna -> czas na uwagi -> spotkanie -> wersja z poprawkami -> czas na uwagi -> wersja finalna.

Póki co, efekt jest taki, że na grupie pl.internet.polip czyli poświęconej problemom Internetu polskiego i światowego, ostatnio pisze się głównie o UKE. Znamienne. Ale nie dziwi – nawet mając 70-90% danych w wewnętrznym systemie i tak dobrych kilka osobodni zostanie poświęconych na przygotowanie raportu… 😉