Wattmeter – nowy projecik

Dawno temu kupiłem sobie watomierz. Wykonałem też pracowicie kilkanaście pomiarów energii, różnych urządzeń w różnych konfiguracjach, których wyniki wylądowały w pliku na dysku i… nikomu się nie przydają. Od dawna chciałem podzielić się wynikami, tym bardziej, że są ciekawe i przynajmniej zastanawiające.

Z drugiej strony kupiłem sobie domenę i… nic na niej nie było uruchomionego. No i od dawna chciałem pobawić się statycznym generatorem bloga (jednym z bardzo wielu), czyli Chronicle. Najbardziej przeszkadzały mi dwie rzeczy: brak sensownych, gotowych szablonów i brak możliwości komentowania.

Odpaliłem as is, szablon tylko minimalnie zmodyfikowany i na pewno będzie wymagał poprawek. Komentowanie niby jest w nowej wersji Chronicle, ale uruchomiłem też w bardzo okrojonej i minimalnej wersji starej. Pewnie będę musiał poeksperymentować albo i pogrzebać w kodzie, chwilowo nie mam ochoty (bardziej niż czasu). Chyba przez ten upał.

Język angielski z paru powodów. Po pierwsze, Chronicle słabo wspiera polski, po drugie, przyda się większemu gronu, po trzecie, raczej zrozumiałe jest. Po czwarte, trochę poćwiczę angielski. Są błędy i źle mi się czyta moje stare teksty, ale zwykle nie poprawiam, bo w mało uczęszczanym miejscu.

Zabawna obserwacja: bardzo fajnie pisze mi się w czystym HTML. Składanie bloga z szablonów (których są cztery sztuki: index, czyli główna strona, entry, czyli pojedynczy wpis, month, czyli widok miesiąca oraz tags, dla pojedynczego tagu) i bardzo prostych – póki co – CSS też mi się podoba. Mocno przypomina Joggera, którego niedawno użyłem i wydał mi się strasznym ogórem, ale… ma to swój urok. Główne zalety Chronicle to 100% kontroli i szybkość działania strony (w końcu statyczna…).

Druga obserwacja, niezupełnie związana z tym projektem, ale związana z Google, Blogspot, WordPress i ogólnie blogami: czym tak naprawdę jest blog? Blog to zbiór stron z atrybutami author, date, title, body, comments (comment author, comment date). Pewnie jeszcze tags.

To nie jest wersja docelowa, to się będzie zmieniało, ale już teraz prezentuję projekcik ile to zużywa energii, czyli watomierz w akcji. Sugestie i uwagi tradycyjnie mile widziane. Wiem, wiem, nie wszystkie widoki się walidują.

Blox przyspieszy

W końcu zostało zapowiedziane, że Blox przyspieszy. Bo o ile nowe szablony wyglądają nieźle, to i czas ładowania, i ilość przesyłanych danych, i ocena w różnych narzędziach woła o pomstę. Różne są zboczenia, a moje jest takie, że czasem robię snapshota migawkę stanu bieżącego. Dla pamięci. I taką migawkę zrobiłem lekko ponad rok temu dla starego wyglądu, a następnie opisałem we wpisie o odchudzaniu.

No to pora zrobić migawkę dla nowego wyglądu przed optymalizacją. Dla głównej strony bloga Google Insights prędkość 58 mobilnie, 94 wygląd, dla desktopu ocena 77. Przy okazji, by wyeliminować ew. zmiany, dla konkretnego wpisu (o routerze TP-Link) odpowiednio 58, 96, 78.

Webpagetest (tym razem Praga, Chrome) – strona główna bloga ładowanie (fully loaded) 7,4 s pierwsze ładowanie, 5,0 s kolejne 2907 kB (sic!), 484 kB;. Konkretny wpis 6,8 s (pierwsze ładowanie), 2,3 s kolejne, przesłane dane 945 kB i 166 kB.

Dorzucę jeszcze wyniki popularnego Pingdom Website Speed Test (Sztokholm). Your website is faster than 60% of all tested websites, rzecze. 81/100, 2,59 s. 2,6 MB. Dla konkretnego wpisu odpowiednio 85%, 82/100, 1,25 s oraz 916 kB.

Pierwszego czerwca było napisane, że w ciągu dwóch tygodni, więc z niecierpliwością czekam. I trzymam kciuki, by wszystko dobrze poszło.

Rzeczywistość przerasta wyobrażenia

Przeczytałem ostatni wpis na blogu Blox i trochę mi wszystko opadło. Po kolei, rozwijając komentarz zamieszczony pod ww. wpisem:

Edge Rank

Ze swoim rzekomym 100k parametrów Edge Rank jest IMO niezłą klapą totalną porażką. Z tego co widzę u mnie na FB, cały algorytm sprowadza się do trzymaj usera przy kompie czyli jak zareagował, to dorzuć mu więcej tego samego. Bąbelkowanie ( dontbubble.us/ ) w najlepszym wydaniu. Mnie osobiście wkurza takie podejście, podobnie jak opisywane u Boniego (nie mogę znaleźć wpisu, znajdę to poprawię) bardzo podobne podejście przy reklamach. W skrócie: klient wpisał w wyszukiwarkę kasa fiskalna, to od tej pory pojawia mu się to cały czas w reklamach. Mimo, że kasę fiskalną kupił dwa tygodnie temu.

Bardzo kojarzy mi się to z wpadnięciem w jakieś ekstremum lokalne przy poszukiwaniu optimum z wykorzystaniem algorytmów genetycznych. Niby dobrze (zwł. lepiej, niż losowo), ale tak naprawdę bardzo niedobrze. Oczekiwałbym jednak jakiejś finezji typu skoro ktoś interesuje się X, to za chwilę zacznie Y. No i oczywiście algorytm wie, kiedy to za chwilę nastąpi. Albo skoro użytkownik czytał już N wpisów/czasu o X, to się nasycił. Tymczasem rozwiązań tego typu brak, zamiast tego bombardowanie do znudzenia tym samym.

Publikowanie wpisów o określonych porach

Gdy pisałem wpis o pięciu sposobach na poprawienie zarobków, to raczej się nabijałem, że ktoś będzie sobie zawracał tym głowę w kontekście bloga, ale właśnie w tym miejscu rzeczywistość przerasta wyobrażenia. Nie tylko temat kiedy publikować na Facebooku jest opisywany w wielu artykułach czy nawet FAQ, ale nawet istnieją serwisy (Sotrender), które za drobną opłatą typu 13 euro czy 49 zł miesięcznie zbadają tę aktywność u naszych fanów. Znaczy naszego profilu na FB.

Pomysł z dorzuceniem uwzględnienia prognozy pogody w opisany w linkowanym wyżej wpisie sposób nie wygląda już wcale na niedorzeczny. Przecież mamy dość dokładne dane dotyczące położenia geograficznego czytelników. Do tego historia pogody dla miast, prognoza pogody (dowolny serwis, masa tego…) i załatwione. Z moich obserwacji z pracy u ISP wynika, że korelacja między pogodą a wykorzystaniem internetu przez użytkowników końcowych jak najbardziej istnieje. Zresztą, daje się to zauważyć nawet na blogu. Niezbyt skomplikowane do napisania, zresztą.

W sumie mam Piwika, więc mógłbym się pobawić w wyciąganie danych dotyczących miejscowości użytkowników stamtąd… Plus prosta baza z pogodą (historia) i gotowe. Tylko niestety widzę, że darmowa wersja bazy GeoIP dla Polski ma skuteczność rozpoznawania dla miast na poziomie 26% dla przybliżenia 50 km i 32% dla 100 km. Trochę niska ta skuteczność… Komercyjna wersja ma odpowiednio 58% i 70% i wtedy może to mieć sens…

Facebook to nowe Google

Pamiętam, jak zupełnie niedawno jedyną wyrocznią w sprawach tego, co jest dobre a co jest złe w sieci było Google. Wszyscy patrzyli, co Google lubi, co promuje w wyszukiwaniach (ostatnio: wersje mobilne). Oczywiście na Google nadal ludzie patrzą, ale to co zobaczyłem odnośnie FB przypomniało mi o wpisie, gdzie pisałem, że Facebook to nowy internet. I faktycznie, ilość treści i narzędzi pomocniczych pozwala sądzić, że FB w dziedzinie social media jest już tym, czym Google w „reszcie sieci”.

Nawet nie to, że się tego wszystkiego nie spodziewałem, ale… już?