Powtarzalność, czyli spacery do pracy.

Dziś w pracy jakoś zgadaliśmy się w temacie, że część załogi ostatnio wcześniej wstaje i na dodatek ma energię i ochotę na aktywność fizyczną o tej nieludzkiej porze (siłownia, spacer). Strzeliłem, że ta pora roku tak ma – nadchodzącą wiosnę się wyczuwa i w ogóle.

Ponieważ w moim przypadku chodzi o spacer do pracy, połączony ze słuchaniem mp3 – wcześniej muzyka, teraz odkryłem, że w końcu mam czas posłuchać wykładów TED; jak na razie rozwiązanie sprawdza się bardzo dobrze – podobnie w pewnym momencie chodziłem na piechotę, spacerkiem, do starej firmy, postanowiłem sprawdzić, czy jest korelacja. Tym bardziej, że wydawało mi się, że robiłem wtedy wpis o tym.

Okazuje się, że faktycznie robiłem wpis o chodzeniu na piechotę do pracy zatytułowany znamiennie, bo spacery. Bingo, dokładność praktycznie koło tygodnia (pierwsza myśl przeszła mi z 2 tyg. temu). Podobieństw jest więcej – dystans (poprzednio 2,25 km, teraz jakieś 2,4 km) i co za tym idzie – czas (well, obecnie poniżej 30 min, wg Google Maps jakieś 35 min, w praktyce 25 min). Podobna różnica między dotarciem do pracy przy pomocy MPK (trochę nieaktualne już, bo rozkład się zmienił), a przyjściem na piechotę, co poprzednio. Jedyne, czego nie ma tym razem, to możliwości wyboru innej trasy. Każda inna jest dużo dłuższa. Ale w praktyce i tak nigdy nie korzystałem z możliwości wyboru innej trasy…

Paczkomaty 24/7 czyli jak nie robić promocji.

InPost zrobił promocję swojej nowej usłudze, czyli Paczkomatom. Taką promocję pełną gębą, trendy i social. Z użyciem Facebooka, oczywiście. Aplikacja na FB, konkurs Paczkozagadka, do wygrania coś tam. Pełna integracja systemów. Zasadniczo, dnia 16 grudnia skusiły mnie trzy rzeczy: nad kartą FreeM (do zabawy) myślałem już wcześniej, miałem w perspektywie nieco czasu wolnego i sama idea usługi mi się spodobała, więc chciałem wypróbować w praktyce działanie.

Szybkie klik klik i założyłem konto w portalu. Co prawda już sam początek nie napawał optymizmem bo i null null w aplikacji, i wymagany Flash, ale OK… Chwilę później nadszedł mail z potwierdzeniem, a w nim:

Oczekuj sms-a oraz emaila z informacją o nadaniu Twojej przesyłki do wybranego przez Ciebie Paczkomatu. W przesyłce na pewno znajdziesz Twoją nagrodę gwarantowaną – zestaw startowy ogólnopolskiej sieci komórkowej FreeM z darmowym dostępem do Facebooka i komunikatorów internetowych na zawsze, bez doładowań i nawet z zerowym kontem oraz kupony rabatowe o łącznej wartości 1169 zł do wykorzystania w sklepach internetowych!

Możliwe, że oprócz karty FreeM oraz kuponów rabatowych, w Paczkomacie będzie czekała na Ciebie nagroda główna! Trzymamy kciuki! Znajdziesz ją wtedy w Paczkomacie razem z nagrodą gwarantowaną!

Wkrótce również otrzymasz wiadomość, gdy przesyłkę dostarczymy do wybranego przez Ciebie paczkomatu. W zależności od liczby zgłoszeń może potrwać to nawet kilka dni. Zapewniamy Cię jednak, że już w tej chwili siedzimy i zawijamy paczki jak te świstaki 24/7.

Czekałem cierpliwie. Tydzień. Potem drugi. W międzyczasie padła strona konkursu… Prawie dobiłem do miesiąca… W końcu nie zdzierżyłem i skomentowałem na FB wpis, gdzie proponowali wgapianie się w jakiś obrazek. O dziwo, pomogło. Znaczy się, na FB dbają o wizerunek, Blipa mają… Gdzieś pewnie mają, bo obserwowanie tagów swoich produktów i firmy jak widać InPost przerosło.

Sugestia kontaktu mailowego i… poszło! Co prawda twojej małą, na co zwróciłem uwagę i trochę głupio by tak było ściągać przesyłki metodą pull, ale dobrze, niech przyjdzie.

W sumie dostarczenie poszło bardzo szybko, bo już następnego dnia po porannym kontakcie mailowym i popołudniowej informacji o wysyłce, dostałem informację (tak, SMS i email…) o tym, że paczka jest gotowa do odbioru.

I teraz zaczyna się gigantyczny WTF. Odebrałem, ale w przesyłce była tylko książeczka rabatowa. Nie było zamówionego zestawu FreeM. Dostałem za to maila o następującej treści:

Witamy
Jeśli jest Pan zainteresowany otrzymaniem karty FreeM
to prosimy o podanie danych na które ma karta zostać wysłana.
Tzn : Imię Nazwisko, adres (ulica, nr domu/mieszkania, kod pocztowy,
miejscowość)

Pozdrawiamy
BOK FreeM

Zastanawiam się, czy ktoś na głowę upadł czy jak? Obiecaliście zestaw startowy, gwarantowany w konkursie? Obiecaliście. Obiecaliście, że dojdzie w tej paczce? Obiecaliście. To gdzie on jest? Nie tylko ja nie dostałem. A może InPost nie ufa swojej usłudze na tyle, by wysłać nią swój zestaw startowy, hę?

W każdym razie, jedyne do czego nie mam zastrzeżeń, to kontakt mailowy na info@… przy wyjaśnianiu całej sprawy. Ale chyba jakby nie na tym usługa ma polegać.

Dla jasności: nie chodzi o kiepską, z null null, wymagającą Flash aplikację. Nie chodzi o termin dostarczania przesyłek (czy też całkowite zniknięcie zamówienia w systemie, bo podejrzewam, że o to chodziło), nie chodzi o twojej, nie chodzi w końcu o samą kartę, którą – jak InPost pisze – mogę zamówić do domu, albo pewnie nawet którą by – po wysłaniu stosownego maila – dostarczono paczkomatem, a którą aktualnie i tak nie mam już czasu się bawić. Chodzi o całokształt promocji, która – jeśli o mnie chodzi – przyniosła skutek odwrotny do zamierzonego.

6 stycznia wolny – zysk czy strata dla pracowników?

Od pierwszego stycznia zmieniają się prawo pracy, a konkretnie zasady udzielania dni wolnych. Do tej pory, jeśli dzień wolny od pracy przypadał w sobotę, to pracownikowi przysługiwał w zamian za niego dzień wolny. Od 1 stycznia 2011 nie ma tego, za to do świąt dołącza 6 stycznia jako Objawienie Pańskie.
Zasadnicze pytanie: czy pracownicy na tym zyskują, czy tracą? Odpowiedź na to pytanie wbrew pozorom nie jest oczywista.
  • 1 stycznia
  • 1 maja
  • 3 maja
  • 15 sierpnia
  • 1 listopada
  • 11 listopada
  • 25 grudnia
  • 26 grudnia

(pomijam 4 święta ruchome, które w Polsce nigdy nie wypadają w sobotę), a do tego dochodzi od tego roku 6 stycznia.

Nie wdając się w matematykę (jakoś nie mam głowy do matematyki kalendarzowej, a nic sensownego mi nie wyszło przez chwilę namysłu), korzystam z metody najdoskonalszej, czyli pełnego przeglądu (AKA brute force) wg algorytmu: jeśli któreś z dotychczasowych świąt wypadnie w sobotę, to pracownicy tracą dzień, jeśli 6 stycznia nie wypadnie w sobotę ani w niedzielę, to pracownicy zyskują dzień.  I sumowanie strat i zysków…

Całość to nieładny bash (funkcja date) napędzana perlem, pisany na szybko.

Wynik? Miłe złego początki – przez najbliższe 10 lat stracimy, jako pracownicy, średnio rocznie 0,1 dnia wolnego, a w pierwszych 3 latach nawet będzie niewielki zysk, ale dla 25 lat – o ile przepisy się nie zmienią – stracimy łącznie 8 dni wolnych, czyli 0,32 dnia wolnego rocznie. Szczerze mówiąc, nie jest tak źle jak myślałem…

Ale zmiana jest ewidentnie niekorzystna dla pracowników. Gdyby miała miejsce w 1990 roku, to do tego roku tracilibyśmy średnio ponad pół dnia wolnego rocznie.

I skrypt do obliczeń: