Absurd ciszy wyborczej.

Za parę godzin rozpocznie się cisza wyborcza. Moim zdaniem największa porażka (kompromitacja, fail, zwał jak zwał) obecnego systemu prawnego. Obok obowiązku meldunkowego i obowiązku posiadania dowodu osobistego, rzecz jasna, ale o tym innym razem.

Dlaczego? Ano dlatego, że to rozwiązanie totalnie nie przystaje do obecnych realiów i opiera się na sytuacji sprzed kilkunastu – jeśli nie kilkudziesięciu – lat. Wtedy być może miało jakiś sens, ale w dobie globalnej wymiany informacji sensu nie ma żadnego. Możliwości wyegzekwowania – również nie. Wiedzą o tym wszyscy, szczególnie, że przy którychś wyborach Gazeta Wyborcza opublikowała sondaż w… sobotę, w trakcie ciszy wyborczej. IIRC świadomie, zostali zreszą ukarani najwyższą przewidzianą karą finansową, która pewnie i tak była śmiesznie niska w porównaniu z zyskami z nakładu. Nasi niezwykle inteligentni prawodawcy oczywiście wyciągnęli wnioski i… podnieśli karę. Efekt? GW już nie opublikuje sondażu! No pełen sukces!

Tylko co z tego? W sieci sondaży (i agitacji) jest masa. I nie tylko takich zamieszczonych wcześniej (te są dozwolone), ale także takich publikowanych w trakcie formalnego obowiązywania trwania ciszy. Przykładowo, żeby daleko nie szukać, ta ankieta. Legalna? Pewien nie jestem, bo głosowano (i publikowano wyniki) w trakcie trwania "ciszy". Przy tym w pełni w .pl, bo o różnych cudach zamieszczanych w "zagranicznym Internecie" (choćby na Facebooku) nawet szkoda pisać. O obejściach w stylu zmiana treści wpisu czy publikacja (bzzzt! wrong! zmiana koloru tła z identycznego z tekstem na kontrastowy, jakimś automatem w JS starczy) wcześniej napisanego wpisu na blogu też.

Jeśli dobrze rozumiem, nikt nie zabrania paradowania w koszulkach z różnymi napisami w trakcie wyborów? Dziwnym by było, gdyby zabraniał, bo koszulka z sondażem na pewno została przygotowana wcześniej…

Tak czy inaczej, cały ten przepis dotyczący ciszy wyborczej można obierać na dwa sposoby: albo jest to furtka do zatrzymywania wybranych, "nieprawomyślnych" agitujących, albo ktoś nie wyzbył się snów o totalnej cenzurze (tu: sieci). Bo w to, że prawodawcy są na tyle niepoważni, żeby nie widzieć absurdu tego przepisu udaję, że nie wierzę. Aha, za jakże skuteczną "nowelizację" przepisów (niezwykle ważnych) po "wybryku Wyborczej" zapłaciliśmy my, obywatele, z podatków.

Zmiany w libre.fm, nowy Rockbox.

Z kronikarskiego obowiązku – od dłuższego czasu dostępna jest wersja 3.6 Rockboksa. Lista zmian w Rockbox 3.6 nieimponująca, dla mnie godne uwagi jest jedynie New iMDCT library that improves battery life while playing Ogg Vorbis, WMA, AAC, ATRAC3, Cook, and AC3. Opisany sposób powiadamiania o nowych wersjach Rocboksa działa. Nie aktualizowałem wcześniej, bo akurat na urlop zmykałem.

Przy okazji zauważyłem, że w libre.fm pojawiła się opcja Listen i wydaje się robić dokładnie to, czego chciałem – pojawia się webowy player i można sobie słuchać danego gatunku. No, nie całkiem gatunku, bo tagiem jest to określone, ale to nawet lepsze rozwiązanie. Jeśli do tego scrobble’uje (po zalogowaniu) to już całkiem przyjemnie. Przydałby się (o ile już nie ma) jakiś zaawansowany (tak naprawdę nic zaawansowanego, podstawy statystyki) algorytm, który np. polecałby muzykę zbliżoną do tej, której użytkownik słucha dużo, ale inną. Dobraną na podstawie podobnych użytkowników i ilości odsłuchiwanych przez nich utworów.

Pojutrze wybory.

Ponieważ na Blipie ciężko przekazać całą myśl spójnie, to jeszcze raz poruszę kwestię, którą już kiedyś poruszałem, czyli jak nie głosować w wyborach.

Czemu ktoś miałby nie głosować? Powodów jest wiele. Weźmy taki brak przekonania co do kandydata. Iść aby iść, kiedy ma się do tego tak luźny stosunek, że można rzucać kostką/monetą i na tej podstawie skreślać zdecydowanie nie warto. Bez sensu przysparza się w takim przypadku pracy komisjom, zużywa się więcej kart i napędza się to wszystko. Takie typowo konsumpcyjne i bezrefleksyjne podejście jak dla mnie.

Oczywiście, głosowanie przeciw kandydatowi też jest powodem do głosowania, ale z głosowaniem przeciw mamy raczej do czynienia w drugiej turze. Nieoddanie głosu w pierwszej też wpływa na wynik, zwłaszcza może wpłynąć na to, czy będzie druga tura, ale zakładam, że czytają ludzie myślący i mający tego świadomość, a nie tylko podniecający się TV.

Kiedy jeszcze nie warto głosować? Padł argument, że zawsze znajdzie się kandydat z którym mamy „najbardziej zbieżne” poglądy. No nie zawsze, moim zdaniem, ale nawet jeśli, to niekoniecznie „największa zbieżność” jest wystarczającą motywacją do tego, żeby telepać się kilkaset km. Zaświadczenia do głosowania to świetna sprawa, ale tylko w teorii. W praktyce, jeśli pracuje się w innym mieście, to załatwienie zaświadczenia to przejazd tych kilkuset km w dzień powszedni. W praktyce – koszt przejazdu to zawsze będzie i dzień urlopu (urzędnicy państwowi mają wyborców – a w zasadzie petentów ogólnie – w dupie i nawet w głupią jedną czy dwie soboty w miesiącu urzędy nie są czynne, choćby nawet w skróconych godzinach). Szczególnie przy takich niespodziewanych wyborach upierdliwe, bo przy planowanych można po prostu wcześniej pomyśleć i wziąć zaświadczenie z wyprzedzeniem.

Dlatego nie ma się co dziwić niegłosującym.

A w ogóle, jeśli prawdą jest to, co wyczytałem w gazecie niedawno, że obywatele polscy mieszkający na stałe za granicą mogą głosować w dowolnym obwodzie, za okazaniem stosownego zaświadczenia, to mamy do czynienia ze sporą dziurą bezpieczeństwa. Przecież takie osoby niezupełnie nielegalnie mogą głosować w różnych komisjach. I pewnie nikt tego nie sprawdza (a może ktoś był w wyżej niż pojedynczy obwód wyborczy w hierarchii i wie, jak jak to wygląda na wyższych szczeblach, czy dane dopisanych osób są jakoś sprawdzane pod kątem dublowania się na szczeblu wojewódzkim/krajowym)?

PS. Dla jasności – akurat będę jechał te kilkaset km, m. in. po to, by zagłosować (znaczy termin wyjazdu przesunął się od dzień). Ale tylko dlatego, że – wyjątkowo – jakiś kandydat został upatrzony, którego popieram trochę bardziej. W przeciwnym wypadku z czystym sumieniem bym nie poszedł głosować.

PS2. Uprasza się o nieagitowanie w komciach. Szczególnie, że jest ta parodia ciszy wyborczej. Ale i tak zostaną uznane za spam (patrz zasady).