Uważni czytelnicy zapewne dostrzegli pewną lukę, bo był urlop I, był urlop IV, a zabrakło dwóch części pomiędzy. Otóż był to urlop, który nie był urlopem. Po prostu młodzież została sprzedana – po raz pierwszy na dłuższy czas, czyli pełen tydzień – dziadkom. Oznaczało to, że nagle – mimo chodzenia do pracy – jest dużo czasu wolnego. Udało się ogarnąć parę spraw, odpocząć. Generalnie dużo mniej krzątania, a więcej czasu dla siebie, stąd określenie urlop. Ponadrabiane zaległości filmowe, trochę wypadów na miasto.
Wszystkim trzem stronom podobało się to na tyle, że zostało za jakiś czas powtórzone, bo czemu młodzież ma się nudzić w domu w mieście, kiedy może korzystać z wakacji co prawda też w mieście, ale z działką i w ogóle.
Do wpisu musowo komentarz muzyczny, taki stary, ale oddaje klimat. Chociaż z racji braku urlopu tak dobrze to nie było. 😉 No i tym wpisem można w zasadzie zakończyć wakacje.