Przyznaję, że mój udział w tegorocznej Poznańskiej Imprezie Wolnego Oprogramowania był drastycznie ograniczony. Na początku wypadek spowodował, że musiałem zrezygnować z wystąpienia jako prelegent. Konkretniej, porzuciłem decyzję o zgłoszeniu wystąpienia, w sumie może i lepiej, bo to się bardziej na lightning talk nadawało… Następnie, z innych przyczyn losowych, musiałem zrezygnować z wysłuchania większej części wykładów. I zwyczajnie odpuściłem sobie afterparty wybierając alternatywną imprezę z kumplami, którzy nie dali rady dotrzeć na P.I.W.O. Zresztą, trochę daleko dla mojej dobitej nogi było, zwł. po wcześniejszym bieganiu. Cóż, życie, trzeba się przyzwyczajać, może następnym razem się uda.
W przeciwieństwie do zeszłorocznej edycji – słaba frekwencja, dodatkowo podkreślona ogromem auli wykładowych. Szczególnie na pierwszym wykładzie było drastycznie pusto. Potem było lepiej (mało pustych rzędów), ale jednak nadal optycznie pusto. Znajomy z którym rozmawiałem obwinia – zapewne słusznie – organizatorów, którzy późno ogłosili agendę. Za to nie było duszno.
Niemniej organizacja OK, na tyle na ile mogłem stwierdzić biegając z i na imprezę i słuchając wykładów w jednej sali. Wykłady rozpoczynały się punktualnie, zaplecze techniczne OK i działające, informacja – jak dla mnie – OK, ale ja miejscowy jestem, więc jakby z dnia na dzień mogę podjąć decyzję.
W tym roku aż dwa wykłady otrzymały ode mnie maksymalną ocenę w ankiecie. Naprawdę fajnie poprowadzone, ciekawe, przejrzyste, z (działającymi i bez nudnego rzeźbienia!) przykładami live, przynajmniej w zakresie przewidzianym prezentacją. Mówię o Debian@Kindle Michała Madziara oraz Open source w służbie wytwarzania oprogramowania, czyli przygotowujemy środowisko pracy dla zespołu (dead link). Nie ukrywam, że pierwszy był najbardziej interesujący mnie wykładem z agendy i jedynym „must see”, natomiast drugi to niezupełnie moja działka developerocentryczny, ale bardzo miła niespodzianka.
Wiem, że były ciekawe lightning talks, ale niestety nie zdążyłem dotrzeć. Będę obserwował strony projektów, jak dorwę. Zwł. nigmalabs.org wygląda interesująco.
A o czym chciałem mówić? Ano o tym, że istnieje coś takiego jak GNU Polish Translation Team, który zajmuje się tłumaczeniem strony i artykułów GNU i że potrzebuje kolejnych aktywnych osób. Znajomość angielskiego nie jest konieczna na stanowisku recenzenta (choć jak najbardziej wskazana) – wystarczy dobra znajomość języka polskiego. W przypadku tłumaczy jak najbardziej jest wymagana, ale jest miejsce na poprawianie znajomości angielskiego. Więcej o narzędziach, obiegu pracy itp. na stronie głównej GNU PTT. W prosty sposób, niewielkim nakładem czasu można pomóc w popularyzowaniu idei GNU i wolnego oprogramowania. Zapraszam do przyłączenia się do projektu. 🙂