Gdyby nie Dark, może bym się nie dowiedział o Stranger Things… Oglądając Dark nie znałem Stranger Things, więc trudno mi było zauważyć ew. podobieństwa, o których wspominano w recenzji. Zresztą, po obejrzeniu pierwszego sezonu Stranger Things nadal nie wydawały mi się podobne. Nawiasem, po pierwszym sezonie stwierdziłem, że tyle wystarczy i nie mam ochoty na więcej[1].
Czasy się zmieniają, muzyka się zmienia, nawet gusta filmowe się zmieniają[2]. Zacząłem oglądać drugi sezon Stranger Things i… stwierdziłem, że nie jest złe. Może kwestia braku oczekiwań? Bo przy pierwszym sezonie liczyłem na coś podobnego do Dark. W każdym razie oglądam i… jest nieźle. Choć zupełnie inaczej, niż w Dark.
A jeśli chodzi o podobieństwa Dark i Stranger Things:
- producentem obu jest Netflix,
- premierę miały w podobnym czasie (odpowiednio 2017 i 2016),
- aktualnie oba mają na IMDB ocenę 8,7,
- IMDB poleca Stranger Things na stronie Dark w sekcji more like this (ale w drugą już nie!),
- bohaterami w obu są dzieci,
- oba nawiązują do lat ’80-tych,
- akcja seriali dzieje się w niewielkich miasteczkach,
- w obu serialach wykorzystano piosenki śpiewane przez wokalistki w latach ’80-tych jako istotny motyw muzyczny.
Tyle znalazłem. Coś jeszcze?
Czy polecam Stranger Things? To trudne pytanie. Jeśli ktoś lubi horrory, nie przeszkadzają mu tanie zabiegi typu budowanie napięcia przez migające światło w ciemnościach[3], jest w stanie zawiesić logikę i nie oczekuje wysublimowanej rozrywki intelektualnej, to jest to całkiem dobry serial, z niezłą dramaturgią i humorem. I mnóstwem nawiązań, jak mi się wydaje[4], choć z racji nieznajomości gatunku nie widzę wszystkich. Jeśli za horrorami nie przepadasz, hmm… nie wyklucza to dobrej zabawy, więc można obejrzeć, choć niekoniecznie całość.
Piszę to po obejrzeniu czwartego – póki co ostatniego – sezonu. Zapowiedziany jest jeszcze ostatni, piąty sezon, który pewnie obejrzę. Raczej z rozpędu, bo wg mnie z sezonu na sezon jest coraz słabiej. Odrobinę, ale jednak.
Jeszcze jedna rzecz, o której nie znalazłem wzmianek na IMDB. Może nadinterpretuję, ale przygody bohaterów kojarzyły mi się z rozgrywką Dungeons & Dragons, gdzie każdy sezon to kampania. Szczegółów nie będzie, bo spoilery, ale jest przynajmniej kilka podobieństw, poczynając od tego, że tworzą drużynę. Spotkałem nawet przypisywanie bohaterom odpowiednich klas postaci. Raczej ciekawostka, bez wpływu na fabułę i mogłem się zasugerować, bo sami bohaterowie jak najbardziej grają w tę grę. Zresztą ilość stron poświęconych przypisywaniu klas D&D bohaterom serialu wydaje się potwierdzać to spostreżenie.
Więc pierwsze dwa sezony[5] warto zobaczyć, żeby wiedzieć, czy Stranger Things nam pasuje i nie mieć braków kulturowych. No i w sumie po dwóch sezonach poznamy też chyba wszystkich głównych bohaterów. Czyli warto przynajmniej zacząć oglądać.
[1] Nie tylko ja tak mam, patrz komentarz Borysa w tym wpisie.
[2] Że tak odwołam się do cytatu z pewnego filmu.
[3] Mnie męczy, tym bardziej, że stosowane nagminnie. Zresztą w ogóle masa zabiegów jest wykorzystywana wielokrotnie.
[4] IMDB potwierdza.
[5] Czemu dwa, a nie jeden? Bo pierwszy jest trochę inny i kończy się… specyficznie. Dopiero drugi pokazuje w pełni z czym będziemy mieli do czynienia.