Zespół Debiana donosi, że domena debian-multimedia.org, pod którą wcześniej było dostępne nieoficjalne, lecz popularne repozytorium pakietów, wygasła, a obecnie została przejęta przez osobę niezwiązaną z projektem.
W związku z tym, wszystkie repozytoria odwołujące się do niej powinny być usunięte z sources.list, gdyż zachodzi możliwość przedostania się w ten sposób do systemu złośliwego kodu.
Aby sprawdzić, czy w systemie są one aktualnie obecne, można wykonać polecenie:
Przypominają również, że począwszy od wydania Wheezy’ego najprawdopodobniej nie będzie ona już potrzebna ze względu na poprawione wsparcie dla multimediów w tym wydaniu.
Przy okazji: z dyskusji na Facebooku wynika, że www.deb-multimedia.org nadal jest bezpieczne.
We now have a target date of the weekend of 4th/5th May for the release. We have checked with core teams, and this seems to be acceptable for everyone. This means we are able to begin the final preparations for a release of Debian 7.0 – „Wheezy”.
Yay!
Jest szansa, że akurat będę u rodziców, co oznacza… Upgrade na desktopie (jedyny desktop bez testing/unstable)! I może na Dockstarze też! I oczywiście wpisik na ten temat. Nie mogę się doczekać. 😉
Z innych ciekawych rzeczy, opisywany kiedyś wajig rozwija się w interesujący sposób. Pojawiły się na przykład opcje update-pciids oraz update-usb-ids, o których wspominano w komentarzu do wpisu o 3 rzeczach, których nie aktualizujesz w Debianie. Co prawda wolałbym mikrokod, ale pożyjemy, zobaczymy… Dotyczy wersji wajig dostępnej we Wheezy.
Od paru lat komputery wyposażone są zwykle w opcję uruchamiania systemu z USB. Rozwiązanie znacznie lepsze, niż płyta CD. Płyt jednorazowych trochę szkoda, żeby coś szybko przetestować, płyty wielorazowe się rysują. Poza tym napędy CD-ROM mają długie czasy dostępu i są głośne. Dodatkowo, pod USB można podłączyć zwykły dysk twardy, albo mieć system RW na pendrive. Niestety, kiedyś bootowanie z USB było rzadkością. A nawet jeśli było, to urządzenie bywało widoczne nie jako zwykły dysk twardy, tylko USB-FDD. Gdy ostatnio robiłem grzejnik, najzupełniej prawidłowo przygotowany pendrive z grub’em, robiący za dysk twardy nie był widziany jako urządzenie pozwalające na uruchomienie systemu.
Jak pisałem, znalazłem na to obejście. Bootowanie z CD-ROM (który na szczęście zwykle jest obecny w starych sprzętach) pozwalające na dalsze bootowanie z USB. Rozwiązanie genialne w swojej prostocie, tylko jak to zrobić? Jest gotowiec w formie freeware (także dla firm): Plop Boot Manager. Narzędzie bardzo fajne, ale układ strony, sposób podziału pakietów i wreszcie dokumentacja jest poukładana IMHO fatalnie. Opisane co prawda jest wszystko, ale wygląda na bardziej skomplikowane, niż jest w rzeczywistości, część informacji powtarza się itp.
Jak uruchomić komputer z USB przy pomocy płyty CD? Tak naprawdę, aby przygotować płytę CD z bootloaderem należy pobrać z tej strony dwa narzędzia plpcfgbt-0.11.zip oraz plpbt-createiso.zip. A następnie wykonać tylko 3 kroki:
skonfigurować opcje bootowania przy pomocy plpcfgbt, tak by domyślnie bootował z USB. W przykładzie jest gotowiec: Hidden boot with usb: plpcfgbt stm=hidden cnt=on cntval=1 dbt=usb plpbt.bin
przygotować obraz płyty przy pomocy skryptu create-iso.sh (tak naprawdę zwykłe mkisofs z odpowiednimi opcjami)
nagrać obraz iso na płytę CD (ulubionym narzędziem)
Po włożeniu płyty do napędu, ustawieniu w BIOSie bootowania z CD-ROM i podłączeniu pendrive z systemem będzie można uruchomić komputer z USB. Najpierw uruchomi się bootloader z CD-ROM, a następnie bootloader z urządzenia podłączonego do USB.
Powyższe dla Linuksa. Pod Windows też się da, z tego co widzę, bo autor daje wersje skryptów i programów pod oba systemy. Mam dziwne przeczucie, że pod Linuksem będzie łatwiej.
UPDATE: W ramach tematów powiązanych oraz linkowania się na krzyż, Franek opisał po polsku nieco bardziej życiowe zagadnienie czyli, jak uruchamiać wiele liveCD z jednego USB.