Automatyczny wybór najlepszego mirrora w Debianie

Co prawda pisałem o tym blisko trzy lata temu, ale warto przypomnieć, że jest nowa metoda wyboru najlepszego mirrora pakietów deb w Debianie. Okazja tym lepsza, że z http.debian.net awansowało na httpredir.debian.org. Czyli jest pełnoprawną, oficjalną częścią Debiana. Jest też możliwość wyboru tego repozytorium podczas instalacji, przynajmniej od wersji Jessie.

Wiele się nie zmieniło, więc po szczegóły odsyłam do starego opisu albo na stronę projektu. Ze zmian: pojawił się adres IPv6, debootstrap też nie ma od jakiegoś czasu problemów z redirectorem. Ja korzystałem przez te trzy lata na różnych systemach (także produkcyjnych) i nie zauważyłem większych problemów, przynajmniej w wersji podstawowej, bo z niszami typu debootstrap czy apt-p2p kiedyś problemy były. Polecam.

Rzeczywistość przerasta wyobrażenia

Przeczytałem ostatni wpis na blogu Blox i trochę mi wszystko opadło. Po kolei, rozwijając komentarz zamieszczony pod ww. wpisem:

Edge Rank

Ze swoim rzekomym 100k parametrów Edge Rank jest IMO niezłą klapą totalną porażką. Z tego co widzę u mnie na FB, cały algorytm sprowadza się do trzymaj usera przy kompie czyli jak zareagował, to dorzuć mu więcej tego samego. Bąbelkowanie ( dontbubble.us/ ) w najlepszym wydaniu. Mnie osobiście wkurza takie podejście, podobnie jak opisywane u Boniego (nie mogę znaleźć wpisu, znajdę to poprawię) bardzo podobne podejście przy reklamach. W skrócie: klient wpisał w wyszukiwarkę kasa fiskalna, to od tej pory pojawia mu się to cały czas w reklamach. Mimo, że kasę fiskalną kupił dwa tygodnie temu.

Bardzo kojarzy mi się to z wpadnięciem w jakieś ekstremum lokalne przy poszukiwaniu optimum z wykorzystaniem algorytmów genetycznych. Niby dobrze (zwł. lepiej, niż losowo), ale tak naprawdę bardzo niedobrze. Oczekiwałbym jednak jakiejś finezji typu skoro ktoś interesuje się X, to za chwilę zacznie Y. No i oczywiście algorytm wie, kiedy to za chwilę nastąpi. Albo skoro użytkownik czytał już N wpisów/czasu o X, to się nasycił. Tymczasem rozwiązań tego typu brak, zamiast tego bombardowanie do znudzenia tym samym.

Publikowanie wpisów o określonych porach

Gdy pisałem wpis o pięciu sposobach na poprawienie zarobków, to raczej się nabijałem, że ktoś będzie sobie zawracał tym głowę w kontekście bloga, ale właśnie w tym miejscu rzeczywistość przerasta wyobrażenia. Nie tylko temat kiedy publikować na Facebooku jest opisywany w wielu artykułach czy nawet FAQ, ale nawet istnieją serwisy (Sotrender), które za drobną opłatą typu 13 euro czy 49 zł miesięcznie zbadają tę aktywność u naszych fanów. Znaczy naszego profilu na FB.

Pomysł z dorzuceniem uwzględnienia prognozy pogody w opisany w linkowanym wyżej wpisie sposób nie wygląda już wcale na niedorzeczny. Przecież mamy dość dokładne dane dotyczące położenia geograficznego czytelników. Do tego historia pogody dla miast, prognoza pogody (dowolny serwis, masa tego…) i załatwione. Z moich obserwacji z pracy u ISP wynika, że korelacja między pogodą a wykorzystaniem internetu przez użytkowników końcowych jak najbardziej istnieje. Zresztą, daje się to zauważyć nawet na blogu. Niezbyt skomplikowane do napisania, zresztą.

W sumie mam Piwika, więc mógłbym się pobawić w wyciąganie danych dotyczących miejscowości użytkowników stamtąd… Plus prosta baza z pogodą (historia) i gotowe. Tylko niestety widzę, że darmowa wersja bazy GeoIP dla Polski ma skuteczność rozpoznawania dla miast na poziomie 26% dla przybliżenia 50 km i 32% dla 100 km. Trochę niska ta skuteczność… Komercyjna wersja ma odpowiednio 58% i 70% i wtedy może to mieć sens…

Facebook to nowe Google

Pamiętam, jak zupełnie niedawno jedyną wyrocznią w sprawach tego, co jest dobre a co jest złe w sieci było Google. Wszyscy patrzyli, co Google lubi, co promuje w wyszukiwaniach (ostatnio: wersje mobilne). Oczywiście na Google nadal ludzie patrzą, ale to co zobaczyłem odnośnie FB przypomniało mi o wpisie, gdzie pisałem, że Facebook to nowy internet. I faktycznie, ilość treści i narzędzi pomocniczych pozwala sądzić, że FB w dziedzinie social media jest już tym, czym Google w „reszcie sieci”.

Nawet nie to, że się tego wszystkiego nie spodziewałem, ale… już?

Diaspora* w użyciu

Patrzyłem na projekt Diaspora* od dłuższego czasu i cały czas uważałem, że nie jest skończony i gotowy. Opis instalacji na Debianie przyprawia lekko o ból głowy, znajomi nie bardzo korzystają… Ale po zniknięciu plum.me (nadal niewyjaśnionym, wygląda jakby wyparowały wszystkie zabawki A. jednocześnie) powstała pustka, więc stwierdziłem, że spróbuję.

Diaspora logo

Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Diaspora_%28social_network%29

Nie stawiałem swojej instancji Diaspory, tylko skorzystałem z porównywarki podów Diaspory i wybrałem diasp.eu – ma sporo użytkowników, jest SSL, bardzo dobry uptime, stoi w Niemczech. Pierwsze wrażenie: ten klon Facebooka nawet działa! I są jacyś ludzie! Można normalnie korzystać z hashtagów (obserwować je) i po chwili okazało się, że znalazłem polskich znajomych z netu. Całych dwóch, ale zawsze.

Posty zamieszczane na Diasporze formatuje się przy pomocy Markdown – nie jestem fanem, ale jest prosty i można przywyknąć, szczególnie, że jest prosta ściągawka dostępna od ręki. Możliwości bardzo podobne do HTML, tylko bardziej dla ludzi. Załączanie obrazków czy video działa. Są hashtagi.

Są  też – znane z FB – ignorowanie użytkowników, zgłaszanie postów, możliwość ustawienia avatara, wiadomości prywatne i ankiety. Można przypisywać użytkowników do grup oraz tworzyć własne grupy. Można zintegrować Diasporę z Twitterem, Facebookiem, Tumblr czy WordPressem. Nie testowałem, ale zdaje się (opis potwierdza), że chodzi o to, że robimy wpis na Diasporze i mamy możliwość jednoczesnego wysłania go na (wybrane?) serwisy. Jest możliwość eksportu zdjęć i treści.

Wszystko to oczywiście oparte o wolne oprogramowanie, z możliwością postawienia na własnym serwerze, szyfrowane (SSL), odporne na cenzurę wielkich portali i niezależne od nich (nie ma śledzenia, profilowania, reklam). Itd., itp. 😉

Dodatkowo w Diasporze jest funkcja, która może zastąpić bloga (w minimalnym wymiarze). I nie jestem pewien, czy do tego Diaspora* nie nadaje się najlepiej. Mianowicie posty oznaczone jako publiczne dostępne są w formie strony WWW z wygenerowanym kanałem RSS. Czyli tak naprawdę blog, gdzie komentować mogą wyłącznie zalogowani.

Wady Diaspory:

  • Brak API. Nie żartuję, projekt open source, mocno programistyczny i póki co nie ma API. Ewidentny strzał w stopę, bo bez API słabo da się zrobić sensowne klienty (zwł. mobilne).
  • Niezbyt intuicyjny interfejs. Bardzo subiektywne, niby jest ładnie i standardowo, ale jak raz mi mignął link do kanału RSS z publicznymi wpisami, to potem się go naszukałem… Chwilowe i szybko mija.
  • Soft niby działa i jest good enough, ale używając czuć, że nie jest w 100% skończony i doszlifowany. Niekrytyczne.
  • Mała popularność. Trochę samonapędzająca się wada, ale nie mogłem pominąć…
  • Brak edycji wpisu po zamieszczeniu. Oczywiście można usunąć i dodać jeszcze raz, ale trochę overkill, jeśli chodzi tylko o usuwanie literówek.

Wygląda, że Diaspora zastąpi mi plum.me, bo możliwości większe, a nie wszystko nadaje się na bloga/Twittera/FB. Kiedyś przedstawiano – przynajmniej takie miałem wrażenie – Diasporę jako nadchodzącą wielką wolną alternatywę dla FB. IMO nic z tych rzeczy – zwykły serwis i social network, trochę mniej dopracowany, trochę bardziej wolny. Jest łatwa, więc IMO warto spróbować.

UPDATE: Dodany brak edycji w wadach.