Nowy router (TP-Link Archer C50)

Poprzedni router wytrzymał cztery lata. Jakiś czas temu zaczął się wieszać – 50% strat pakietów po WiFi, pomagał restart prądowy. Nie było to może bardzo częste, ale na tyle drażniło, że dopisałem nawet codzienny reboot w cronie. Co zmniejszyło problem, ale go nie rozwiązało. I w ogóle problem jakby się nasilał. Od strony systemu (OpenWrt) nic ciekawego w logach, przełożenie w chłodniejsze miejsce, tj. zdjęcie z modemu kablowe jakby trochę pomogło, więc podejrzewam albo przegrzewanie się, albo wysychający kondensator. Tylko nie pasuje mi do tej teorii reset rozwiązujący problem na losowy okres czasu.

Teoretycznie nic, z czym nie mógłbym powalczyć, ale… trochę szkoda czasu. No i są inne powody. Po pierwsze, poprzedni router już się zwrócił. Po drugie jest to wspaniały pretekst do wymiany sprzętu na coś z 5 GHz, bo na 2,4 GHz od dawna robi się tłoczno, a coraz więcej sprzętów obsługuje 5 GHz. Wreszcie zajrzałem na stronę OpenWrt i tam wszędzie ostrzeżenia, że sprzęty z 4 MB flash lub 32 MB RAM przestają być wspierane. Swoją drogą, może właśnie to była przyczyna niestabilności? Szczególnie, że poprzedni router był trochę przeładowany softem i ogólnie na krawędzi, zdecydowanie wbrew zaleceniom, jak je teraz czytam.

Wybór sprzętu

Tak czy inaczej, kupiłem sprzęt. Wybór był nieco skomplikowany, choć wymagania miałem proste: 8 MB flash, 64 MB RAM, wsparcie dla 5 GHz i 802.11ac i oczywiście wsparcie przez OpenWrt. Szybko ustaliłem, że jednym z tańszych urządzeń dostępnych w Polsce spełniających kryteria jest TP-Link Archer C50. Jednak żeby nie było zbyt prosto, okazało się, że wsparcie jest zależne od wersji hardware. Ogólnie nie rozumiem tej mody wśród producentów, żeby robić wiele różnych urządzeń z tą samą nazwą. Wersja hardware spokojnie mogła by być ujęta w nazwie, przynajmniej klient od razu wiedziałby, co kupuje.

Wyszło mi, że potrzebuję Archer C50 w wersji albo v3, albo v4. Przy czym sprzęt jest w zasadzie ten sam, a główny problem jest z formatem obrazu – prawdopodobnie v4 nie dorobi się „klikalnej” wersji obrazu na stronie i trzeba będzie się bawić w samodzielne składanie obrazu. Nie jest to jednak coś, co spędza mi sen z powiek.

Kupno routera

Na Allegro nie jest łatwo ustalić wersję hardware. Mało który sprzedawca chwali się wprost. Zadałem pytanie o wersję chyba czterem albo pięciu, odpisał jeden. I kupiłbym tam, gdyby nie fakt, że zdążył zakończyć sprzedaż. Chociaż w sklepie na stronie nadal były dostępne. Ostatecznie kupiłem u innego sprzedawcy kota w worku. Kot okazał się być v4.

Tradycyjnie nie przechodziłem na OpenWrt od razu, tylko dałem szansę firmware’owi producenta. Po uruchomieniu okazało się, że wgrany jest najnowszy dostępny firmware. Tradycyjnie dostępnych wiele opcji konfiguracyjnych. Można nawet wybrać z GUI cykliczny reboot, czego nie było w poprzednich wersjach. Można zdefiniować tryb nocny, kiedy diody mają być wyłączone i ustalić – niezależnie – moc każdej z kart sieciowych (low-medium-high). Wygląda to naprawdę przyzwoicie. Dwa zakresy oznaczają de facto dwa niezależne interfejsy sieciowe i prawdopodobnie dwie oddzielne karty z dwiema antenami każda. Obie sieci ustawiłem na średnią moc.

Archer C50 – wstępne wrażenia

Ogólnie po trzech tygodniach korzystania jestem zadowolony. Na razie zostaje firmware producenta. Jak na sprzęt za 110 zł działa bardzo fajnie i stabilnie. Tam gdzie to możliwe korzystam z 5 GHz. Pokazuje niby słabszy sygnał, niż na 2,4 GHz ale działa bardzo dobrze i speedtest na luzie, powtarzalnie, pokazuje zarówno maksymalny upload, jak i download w stosunku do tego co oferuje ISP.

Testy szybkości sieci wewnętrznej i pomiary poboru prądu – jak mi się przypomni.

UPDATE Okazało się, że TP-Link wydaje aktualizacje firmware, ostatnia z lipca 2020. Nadal jestem na firmware producenta, na OpenWrt nie było jakoś czasu…

UPDATE 2 Z firmware producenta Archer C50 pobiera 2,7 W prądu. Goły router, bez kabla internetowego i bez obciążenia tj. nic nie jest podłączone po WiFi.

Migracja z Aero2 na a2mobile

The world’s changing. Music’s changing. Even internet is changing.

Tak to się jakoś pomału kręci z tymi zmianami i mam pomysł na notkę z obserwacjami na temat zmian szybkości komputerów i łącz, ale to innym razem. Internet u rodziców miał się dobrze (via modem GSM i Raspberry Pi robiące za router). Tylko coś pakiety Aero2 schodziły ciut szybciej, niż przewidywałem. Znaczy chyba raz zdarzyło się, by zeszły więcej niż dwa w miesiącu, ale dwa na miesiąc IIRC schodziły regularnie.

Do tego doszedł średni panel Aero2 (klikasz „dodaj do koszyka” i jak nie pamiętasz, że dodawanie trwa, to możesz dodać kolejny raz, nim pierwszy „zaskoczy”). No i zaliczyli wyciek danych klientów. A także – last but not least – pojawiły się inne oferty na rynku. W szczególności ciekawie wyglądała oferta a2mobile, gdzie za 10 zł na miesiąc mamy internet bez limitu transferu. Tj. innego niż prędkość łącza, a ta spada wraz ze zużyciem transferu, czyli klasyczny lejek. Do 5 GB transferu jest bez limitu prędkości, do 10 GB jest limit 3 Mbps (modem bez LTE, w praktyce właśnie w tych okolicach łącze działa),. Potem do 15 GB jest limit 1 Mbps, a potem 512 kbps. Zakładam, że powyżej 10 GB nie zostanie zużyte.

Głównym wyzwaniem okazało się… zdobycie startera a2mobile. Nie chciałem zamawiać kurierem, w FAQ pisali, że startery są do kupienia w sklepach Żabka. Właściwsze byłoby sformułowanie bywają, bo kupić udało mi się jakoś przy czwartym podejściu. Po czym musiałem zaliczyć wizytę na poczcie w celu rejestracji. Chyba więc lepiej wziąć tego kuriera, zakładam, że umie on potwierdzić dane kupującego.

Konfiguracja wvdial dla a2mobile jest w zasadzie analogiczna do tej od Aero2. Zmienia się jedynie APN oraz wypadają user i hasło, czyli finalnie sekcja w wvdial.conf wygląda tak:

[Dialer a2mobile]
Modem = /dev/ttyUSB0
Init1 = AT+CGDCONT=1,"IP","a2mobile.pl"
Phone = *99#
Stupid mode = yes
Username = "blank"
Password = "blank"
Dial Attempts = 0
Auto DNS = "off"

Wrzucam, bo podobne wpisy na blogu już były, a nie znalazłem gotowca w sieci dla a2mobile. Tak naprawdę wszystko jest do siebie podobne i łatwo zmienić konfigurację, jeśli ma się skonfigurowany APN na telefonie z Androidem… Kiedyś jeszcze była konfiguracja wvdial dla Orange.

OpenWrt na TP-Link WR841-N

Wczoraj nietypowo, bo ostatniego dnia roku zrobiłem jedną z rzeczy, które chodziły za mną od pewnego czasu, mianowicie wgrałem OpenWrt na domowy router TP-Link WR841-N. Ten sam, który kupiłem jakieś półtora roku temu. Późno, ale… jakoś nie miałem weny, a firmware producenta (aktualizowany kilka razy) w zasadzie działał.

Przynajmniej tak mi się wydawało. Jakiś czas temu przestała mi działać strona IKEA. Zarówno na komputerze, jak i telefonie. Oczywiście przyjąłem, że to wina ISP, bo strona zaczynała działać, jeśli korzystałem z netu przez GSM, zarówno na smartfonie, jak i na komputerze podłączonym do niego. A nie działała na żadnym z trzech różnych sprzętów i z tego co pamiętam nawet na ping nie odpowiadała.

Któregoś razu stwierdziłem, że sytuacja jest męcząca, więc sprawdzę o co chodzi dokładnie, czy to problem z routingiem, czy co. Ku mojemu zdziwieniu po odpaleniu sniffera okazało się, że jest komunikacja, nawet dwustronna. Tyle, że mocno szczątkowa. Uniewinniłem więc w myślach ISP i zacząłem męczyć IKEA, że może blokują moje IP z jakiegoś powodu.

Rozmowy były trudne, bo z jednej strony wyraźnie czułem, że się nie rozumiemy (no nie trawię tekstów od osób niezbyt technicznych „to musi być problem z przeglądarką”, jak piszę, że na trzech różnych OS sprawdzam i że na innym łączu działa), z drugiej trochę rozumiem, skoro problem nie był po ich stronie. W każdym razie udało mi się uzyskać zapewnienie, że nie blokują.

Olśnienia doznałem jak włączyłem stronę IKEA w sumie przypadkowo i odruchowo na jeszcze innym, stareńkim komputerze w domu i… zadziałała. Zacząłem szukać różnic i znalazłem. Stareńki sprzęt łączył się po 802.11g, wszystkie nowsze po 802.11n. Oczywiście nie powinno mieć to żadnego znaczenia, ale… miało.

Winę za to ponosił prawdopodobnie firmware routera (zresztą jakaś beta – taki był najnowszy). Od tego czasu oficjalnie uznawałem, że muszę zaktualizować do OpenWrt.

Aktualizacja WR-841-N do OpenWrt bardzo prosta i przyjemna – wystarczy przeczytać instrukcję dla odpowiedniej wersji hardware (v9) i wgrać odpowiedni firmware. Klikalne GUI, w sumie wszystko działa na pierwszy rzut oka, przynajmniej z podstawowych funkcji. Wydajność OK na pierwszy rzut oka. Jak zwykle polecam i zastanawiam się, czemu tak późno się zdecydowałem.

UPDATE: Ostatecznie, za sprawą komentarzy i wizyty na IRC na kanale traktującym o OpenWrt korzystam z LEDE. Może będzie o tym notka, ale w skrócie: nowszy soft i równie łatwa instalacja.