5 powodów do udziału w DSP2017

Nie jestem programistą i nie jest to blog programistyczny[1]. Czemu więc dołączyłem do konkursu Daj Się Poznać 2017?

  • Po pierwsze, uważam, że to świetna inicjatywa, dobra zabawa i doskonały motywator.
  • Po drugie, zawsze lubiłem konkursy programistyczne typu Potyczki Alogrytmiczne.
  • Po trzecie, uważam, że administrator powinien znać przynajmniej podstawy programowania, nawet jeśli nie udziela się programistycznie w większych projektach. Zresztą, devops (modne słowo) way to konfiguracja jako kod i bez przynajmniej podstaw jest… ciężko. Jeśli w ogóle się da. 😉
  • Po czwarte, ostatnio spodobał mi się Python i jest okazja, żeby poćwiczyć.
  • Po piąte, mam pomysł na mały projekt, który trafił do szuflady (czytaj: na dysk) i DSP2017 jest świetną okazją, żeby go zmaterializować. Jak to ładnie ktoś ujął „wizja bez implementacji to halucynacja”.

Największy problem sprawiła mi… platforma bloga czyli sam Blox. Wymogiem uczestnictwa w DSP2017 jest podanie kanału RSS, na którym będą pojawiały się wpisy konkursowe. I tylko one. Niestety, nic takiego tu nie istnieje, przynajmniej nie w nowym szablonie. Zgłosiłem to na forum, mają sprawdzać, ale złudzeń nie mam – muszę radzić sobie sam. Jest plan, szczegóły jutro.

Konkursem zainteresowałem się bliżej 28. lutego i powyższy problem sprawił, że pierwotnie odpuściłem, na szczęście zapisy do DSP2017 zostały przedłużone do 12. marca, więc podobnie jak ja macie jeszcze szansę zdążyć się zarejestrować.

Do całości podchodzę luźno – ma to być głównie motywator do materializacji projektu i okazja do poćwiczenia Pythona. Biorąc pod uwagę ilość wpisów na blogu, głównym problemem mogą być same dwa wpisy tygodniowo, a szczególnie ten drugi, niekoniecznie związany z projektem. A jeszcze trzeba sam projekt realizować… Niemniej, trzeba próbować. 🙂

[1] Mam nadzieję, że to wyznanie nie spowoduje dyskwalifikacji. Postaram się spełnić wymagania konkursowe.

Przeglądarka Vivaldi

Parę dni temu do przeglądarek dostępnych na rynku dołączył nowy gracz – Vivaldi. A w zasadzie nie tyle dołączył, co ukazała się wersja 1.0. Oczywiście zainstalowałem i się pobawiłem. Jest parę ciekawych ficzerów, które przypadły mi do gustu, ale nie wszystko mi się podoba.

Pierwszą rzeczą, którą widzimy po instalacji i uruchomieniu przeglądarki, jest tzw. wizard. Można wybrać schemat kolorów, rozmieszczenie belki z tabami i… obrazek, który będzie służył za tło przy speed dial. Wszystko oczywiście można zmienić później w ustawieniach, ale uważam, że taka szybka i łatwo dostępna personalizacja to miła rzecz. Poza nieszczęsną tapetą dla speed dial – po co tam komu tapeta? Przecież to potrzebne jak tapeta w systemie – widzę ją przez parę sekund po uruchomieniu i tyle.

Kolejną rzeczą, która zwróciła moją uwagę, jest pasek postępu. Pokazuje on ilość pobranych danych, postęp ładowania w postaci przesuwającego się paska i chyba ilość obrazków na stronie. W każdym razie kiedyś któraś przeglądarka już tak miała i uważam to za lepsze rozwiązanie, niż niewiele mówiące kręcące się kółeczko.

Vivaldi ma chyba pewne ambicje do zastąpienia systemu operacyjnego. Jest i wspomniana tapeta, jest wbudowany w przeglądarkę klient poczty, jest możliwość tworzenia notatek. No i w końcu są panele, czyli tak naprawdę funkcjonalność kafelkowego managera okien. O ile do pierwszych dwóch podchodzę zdecydowanie negatywnie, to do tworzenia notatek mam mieszane uczucia. Za to panele nawet mi się podobają. Jest to coś w stylu mini strony WWW, domyślnie w wersji mobilnej, dostępna na każdej zakładce. Po prostu podział powierzchni okna na dwie części. Przy obecnych szerokich monitorach może zdawać egzamin, a w panelach można umieścić np. social media, które i tak nie wymagają wiele miejsca.

OgólnieVivaldi bardzo przypomina mi Operę. Jak się okazało, słusznie, bo projekt tworzą ludzie, którzy kiedyś pisali Operę. Jest parę różnic, przede wszystkim większy nacisk na prezentację. Jest parę innowacji, więc przypuszczam, że – podobnie jak niegdyś OperaVivaldi zdobędzie pewne grono gorących zwolenników. Wielkiej popularności nie wróżę, ale zdecydowanie warto spróbować. Ja planuję od czasu do czasu używać, być może Vivaldi zostanie moją przeglądarką do social mediów.

Na koniec słowo o obsługiwanych systemach operacyjnych – Vivaldi dostępna jest dla Maców, Windows (wersje 32 i 64 bit) oraz Linuksa (pakiety deb i rpm w wersjach 32 i 64 bit). Twórcy nie chwalą się adresami repozytoriów, ale są one dostępne i dodawane automatycznie po instalacji (bez ostrzeżenia, nie lubię). Dla porządku, dla gałęzi stabilnej przeglądarki i Debiana wpis dla sources.list  to:

deb http://repo.vivaldi.com/stable/deb/ stable main

Muzyka z YouTube w konsoli

Na YouTube można w prosty sposób znaleźć sporo różnej muzyki i obecnie jest to mój wybór numer jeden, jeśli chodzi o muzykę z sieci[1]. Odtwarzanie YouTube w przeglądarce jest oczywistym wyborem w przypadku filmów. Jeśli jednak zależy nam tylko na audio, czyli np. słuchamy w pracy, to odtwarzanie w przeglądarce tylko przeszkadza. Niepotrzebnie obciążamy i sieć, i CPU, i RAM.

Niedawno znalazłem program mps-youtube, który jest napisany w Pythonie i który stawia sobie za cel obsługę YouTube w konsoli. Można m.in. wyszukiwać utwory, dodawać URLe, tworzyć lokalne playlisty, a także pobierać muzykę w określonym formacie na dysk. Opis mówi, że można też importować istniejące playlisty z YouTube, ale tej funkcjonalności jeszcze nie testowałem. Całość pomyślana w taki sposób, aby można było dowiedzieć się wszystkiego z samej aplikacji, bez konieczności czytania manuali. Sam program przychodzi z sensownymi ustawieniami domyślnymi.

Pomoc programu mps-youtube
Pomoc programu mps-youtube – screenshot

Wersja z Jessie 0.01.46-3 jest o wiele starsza, niż dostępna w unstable 0.2.5-5, ale… obie wersje mają błędy, niestety i bywa, że jedna wersja potrafi otworzyć dany URL, a druga nie. Na GitHubie dostępna jest wersja 2.6, ale jeszcze nie testowałem. W pracy, gdzie słucham najwięcej (niby leci jakieś radio ogólnie, ale słaba muza, w kółko te same utwory, dużo reklam, poza tym, „uroki” openspace…), wystarcza mi wersja z Jessie. Niemniej nadal polecam przymiarkę do programu.

Wyniki wyszukiwania w mps-youtube
Wyniki wyszukiwania w mps-youtube. Źródło: strona projektu.

Lokalna playlista mps-youtube
Lokalna playlista w mps-youtube. Źródło: strona projektu.

Niby działa na dowolnym systemie operacyjnym, ale z racji trybu obsługi (konsola) wróżę popularność raczej na Linuksie i wśród geeków. Dla porządku: wymaga mplayera lub mpv, z których korzysta do odtwarzania muzyki.

[1] Jak widać, opisywane kiedyś słuchanie radia w konsoli się nie sprawdziło, podobnie jak wykorzystanie mpd. Łatwe tworzenie playlist z dostępnych od ręki zasobów jednak wygrywa.