Jogger 3.0 – trzy słowa w temacie.

Padła propozycja przepisania Joggera. Od zera. Od jednego z aktualnych developerów. Propozycja jest ciekawa, ale mam wrażenie, że jest to klasyczne weźcie się i zróbcie.

Padła propozycja przepisania Joggera. Od zera. Od jednego z aktualnych developerów. Propozycja jest ciekawa, ale mam wrażenie, że jest to klasyczne weźcie się i zróbcie. Oczywiście zróbcie wg naszych wskazówek (wybierzemy wam język, nie będziemy spinać projektu, będziemy dawać wskazówki).

Ciekawe, że autor wspomina o frustracji, jako jednym z głównych demotywatorów. IMO jest to zwykłe szukanie kozła ofiarnego, ew. złe odczytywanie intencji – prawda jest taka, że to, co było odbierane jako narzekania, to w znacznej mierze był to po prostu feedback od użytkowników, o którym twórcy innych projektów mogą tylko pomarzyć. O wiele bardziej demotywujące IMO jest zero odzewu, zero komentarza, totalna olewka. Wracając – wspomina o frustracji, a sam proponuje dokładnie taki sam model, tylko tym razem sam chce narzekać: nie dostaniecie kodu, będziecie pisać w PHP5, nie będę osobą spinającą kod.

Autor pisze:

Czy tylko potraficie siedzieć na dupie i marudzić, że nikt nie rozwija Joggera, a wy byście go zrobili oh tak jak bardzo zajebiście, ale wam się nie chce i nigdy (OpenJogger) nie chciało?

Można to odebrać jako mi się nie udało, to zróbcie za mnie? Można. Tym bardziej, że nawet dawno obiecywanej wiki z szablonami nie widać. Czyli narzekanie na brak pomocy od użytkowników, bez dania im narzędzi i sposobności od tejże pomocy. W sumie nawet nie tyle brak, co rzekomy brak, albo kreowanie braku przez twórców. Bo i zgłoszenia błędów były (z różnym skutkiem dla zgłaszających), i propozycje funkcjonalności były, i wreszczie cała masa użytkowników (wliczając mnie) opublikowała swoje szablony. Oczywiście w miarę możliwości, czyli gdzieś tam bokiem, nie w jednym miejscu, bo autorzy nie raczyli dać podstawki.

Zastanawiam się też, o którego OpenJoggera chodzi. Google nie jest jednoznaczne w tym względzie. Jeśli tego, hostowanego na szluug.org, to z tego co widzę, chodziło głównie o funkcjonalności, a te zostały dorobione. W sumie ciekawe, czy ike ma kopię repo. Jeśli tak, to IMO wartoby wskrzesić, a przynajmniej wystawić dotychczasowe osiągnięcia.

Podsumowując: cieszę się, że autorzy dojrzeli do przyjęcia do wiadomości faktu, że obecnie Jogger dogorywa. Zastanawiam się, kiedy dojrzeją do tego, żeby przyznać się do tego, że to nie postawa użytkowników doprowadziła do obecnej sytuacji, tylko ich własna i wyciągną wnioski z poprzednich błędów. Biorąc pod uwagę dalsze zwalanie winy na feedback od użytkowników (albo jego brak, zależnie od okoliczności), brak działań własnych, brak chęci pomocy (któż miałby spinać całość, jeśli nie ma to być mozolne – i mało sensowne – wymyślanie koła od nowa?; po co chować istniejący kod – część pewnie się nada, ew. będzie widać, co poprawić i jakie funkcjonalności realizuje), brak chęci rozmowy (komentarze zostały wyłączone z powodu trollingu)…

W ogóle każda próba dialogu czy krytyki jest odbierana jako trolling (od dłuższego czasu). Komentarze są przez autorów blokowane, blogi kasowane. Kto chciałby pracować z takimi egotycznymi mimozami?

Podsumowując (po raz drugi): nie wróżę sukcesu. Nie w tej formie. Gdyby opublikować kod i dać pełną wolność użytkownikom, to może coś się rozwinie. Może, bo jest to i tak spóźniona decyzja.

PS. Jak znam życie i ten wpis zostanie odebrany jako atak, krytyka, trolling itd. Błędnie, ale co ja mogę poradzić?

Mechaniczna pomarańcza.

Niedawno odświeżyłem sobie utwór z tytułu (w formie filmu) i stwierdziłem, że wnosi tyle do moich poglądów na wolność, że zasługuje na notkę.

Jak pisałem, tym razem był to film Mechaniczna Pomarańcza, ale tak naprawdę tytuł ten zawsze będzie kojarzył mi się z książką (wersja R), którą czytałem dawno, dawno temu. Patrząc dzisiejszymi kategoriami można powiedzieć, że książka była piracka – ot, zwykłe ksero. Co prawda jak najbardziej w ramach dozwolonego użytku osobistego przekazane, ale patrząc na to dzisiejszymi kategoriami – ewidentny pirat. Tym bardziej, że to chyba ksero z ksero było.

Temat przyszedł mi do głowy w związku z różnymi wydarzeniami. Poczynając od kolejnej cenzury, tym razem pod hasłem „walki z trollami” na Joggerze (poszło o nazwę bloga ihateapple), przez „ustawę hazardową” i nagonkę na Tora. I tak sobie myślę, że dokładnie o to chodzi z całą tą wolnością. O wybór. Blokowanie czegokolwiek, nawet gdyby było skuteczne (a nie będzie) nie sprawi, że ludzie staną się lepsi. Monitoring nie zastąpi wewnętrznych norm. A ludzie z możliwościami nadużyć (choćby operatorzy monitoringu), będą je popełniać. Co więcej, co się stanie, jeśli monitoring przestanie działać, a ludzie nie będą mieli norm?

Sam film ciekawy, więc gorąco polecam. Trochę teatralny, ale w sumie taka konwencja bardzo pasuje. Śmieszy wizja przyszłości – takie to wszystko plastikowe i obłe, bardzo teatralne. No i coś, co mnie zabiło – muzyka z taśm puszczana. Całkowite pudło, bo taśmy umarły… Tradycyjnie polecam trivia do filmu (po obejrzeniu, raczej) – sporo smaczków.

Dzisiaj zadałem sobie bardzo ważne – w kontekście Joggera – pytanie: Am I evil? Mimo sugestii, odpowiedź brzmi: nie. Udowodnienie komuś, że nie ma racji nie jest warte utraty serwisu przez parę tysięcy użytkowników (spośród których minimum kilkunastu znam/szanuję, na dodatek). Dlatego dzieci nie dostaną nabitego rewolweru (chociaż wiedzą, jak się robi proch, ale to jednak dwie różne sprawy, zresztą mało kto pamięta, bugger przecież zdjęty). Ludzi nie można uszczęśliwiać wolnością na siłę. Wybór jest… Więcej o wolności w kontekście Joggera pisać nie będę (także w formie komentarzy), bo wszystko zostało już napisane.

Zatem powodzenia w walce z trollami. Jakkolwiek by one wyglądały.

Odnośnie wad Joggera…

Pisałem już porównanie Blox i Joggera, ale wpis o wadach Joggera mnie lekko zdrażnił, więc…

To o czym pisze autor to pikuś. Gorzej, że Jogger nie tylko ułatwienia pisania ma z poprzedniej epoki, także mechanizmy kontroli dostępu pozostawiają wiele do życzenia (są przyzerowe). Brak choćby moderacji trackbacków, dlatego skomentuję ten wpis, mimo blokady komentarzy. 😉 No chyba, że w końcu dopisali, bo chyba od kwartału piszą…