Pretekst

Od jakiegoś czasu szukałem pretekstu, żeby pobawić się maszynkami z Ampere A1 od Oracle. Poza tym, w zadaniach przetestowanie Cloudflare na blogu wisiało… prawie 5 lat. I jeszcze na dodatek gorącym tematem jest AI, często reprezentowana ostatnio przez ChatGPT. Ale jakoś na nic nie było czasu i potrzeby.

Zatem wpadłem na pomysł, żeby postawić bloga, który będzie WordPressem, stojącym na VMce z arm64, za Cloudflare, a treść dostarczać będzie głównie AI. Trzy pieczenie na jednym ogniu. W sumie cztery, bo jeszcze sprawdzę indeksowanie tego tworu i zarobię miliony na reklamach. Poznajcie blog everything about coffee.

Przyznam, że było trudniej, niż się spodziewałem. Najpierw był problem z wyborem domeny. Stwierdziłem bowiem, że taki eksperyment wymaga stosownej separacji. W domenach raczej nie siedzę, więc znalezienie czegoś sensownego w niewielkich pieniądzach było trudne. Stanęło na tym, że analogicznie jak na głównej domenie niech się składa w jedno słowo. I tak powstał coffee express. Bez es. W sumie także bez e w środku, bo byłyby aż trzy kolejno, ale to już wybór, nie ograniczenie techniczne.

Domena

Wydawać by się mogło, że kupno domeny w 2023 jest proste, szybkie i przyjemne. Sprostuję, nie jest. A przynajmniej nie jest, jeśli korzysta się z TLD .es a kupuje w OVH. Rejestrator ma teraz dziwne wymagania, panel OVH ma dziwne pola i komunikaty. Ostatecznie udało się, po kontakcie z supportem OVH. Dwukrotnym.

Hosting

Jeśli chodzi o Ampere A1, to ostatecznie odpuściłem instalację Debiana, którego Oracle nie dostarcza i użyłem gotowca w postaci Ubuntu. Przynajmniej na podstawce AKA hypervisorze, bo sam blog stoi już w kontenerze LXC z Debianem. Za wiele się tam nie dzieje, ale – po krótkim obcowaniu – maszynka wygląda na wydajną i generalnie śmiga.

Cloudflare

Przepięcie domeny na Cloudflare – szybkie, łatwe i przyjemne. Podpowiadają co mają podpowiadać, autouzupełnianie działa. Panel przejrzysty, ustawienia domyślne sensowne. Opcji w wersji darmowej niewiele, ale wystarczają.

Oczywiście jest tricky part związana z certyfikatami SSL czy ustawieniami DNS, jeśli chce się mieć coś dostępne bezpośrednio, ale da się. No i wypada zablokować ruch HTTP(S) do serwera spoza Cloudflare. Jest wiele sposobów, wybrałem prawdopodobnie najprostszy i najgorszy, czyli iptables z wyjątkami na klasy adresowe Cloudflare na maszynie. Może kiedyś zmienię.

WordPress

Stawianie WordPressa także okazało się pewnym wyzwaniem. Może nie tyle samo postawienie, co doprowadzenie do działania. W każdym jakby ktoś wybrał wariant z ruchem nieszyfrowanym między blogiem a Cloudflare, czyli teoretycznie najprostszą opcję, to może się naciąć. W praktyce chyba prościej uruchomić to jako szyfrowane, z certyfikatem self signed. Nie obyło się bez grzebania w wp-config.php. Poza tym, raczej było prosto. Najwięcej czasu zeszło na wybór grafiki i ręczną instalację i konfigurację wszystkich wtyczek do WordPressa, których używam.

ChatGPT

No i na koniec część związana z AI. Jak łatwo można się domyślić, bawiłem się chatGPT przy porannej kawie i wtedy powstał pomysł na bloga generowanego przy pomocy AI. No właśnie nie przez AI, a przy pomocy. Co to znaczy? Ano to, że może się zdarzyć, że ingeruję w odpowiedzi zwrócone przez chatGPT. Łączę je, przycinam, albo dodaję coś od siebie. Ale nie jest to regułą i zwykle po prostu przeklejam wprost. Bez korekty, sprawdzania faktów itd. Błędy się zdarzają, o czym można przeczytać choćby w komentarzach do tego wpisu. Poza tym, nie podaję prompta i sam, ręcznie wybieram tytuł. Ot, powiedzmy taki asystent leniwego copywrightera w postaci AI. Co do zasady muszę zmieścić się z utworzeniem wpisu od początku do końca przy paru łykach porannej kawy.

Projekt nie jest skończony. Marzy mi się dorzucanie powiązanych obrazków do każdego wpisu. Najchętniej automatyczne. Brakuje detali typu favicona czy optymalizacja szybkości. Choć ten w zasadzie goły WordPress za Cloudflare działa wg GTmetrix podobnie szybko, co ten blog. Nad wyświetlaniem reklam nadal pracuję – chwilę to trwa już po stronie Google No i oczywiście wpisów na razie jest mało, a chciałbym dodawać około dwóch tygodniowo, przynajmniej przez najbliższych parę miesięcy.

DeepL

UPDATE: Do gromady dołączył jeszcze DeepL, a dokładnie Write. Coraz częściej zdarza mi się dodać coś od siebie, poza tym ChatGPT pisze dość sucho i encyklopedycznie. Nie używam domyślnie, raczej sporadycznie póki co. I uwzględniam tylko niektóre sugestie, ale warto wspomnieć i o tym narzędziu.

Jak naprawić Zoom pod Linuksem – HOWTO

Zoom na Linuksa jest i generalnie działa. Można ponarzekać na wciąż rosnący rozmiar pakietów. Nie mogę znaleźć teraz porównania, ale pakiet instalacyjny w krótkim czasie podwoił swoją objętość. Jednak, skoro działa, to po co narzekać? Tyle, że czasami nie działa. W szczególności przy próbie annotate potrafi pokazywać czarny, pusty ekran. Przynajmniej u mnie.

Sprawdziłem na dwóch komputerach. Różne wersje Debiana, różne wersje Zooma. Wszędzie to samo – udostępnianie pulpitu działa, ale włączenie trybu annotate powodowało, że uczestnicy spotkania widzieli czarny ekran.

Po nieco przydługich poszukiwaniach udało mi się znaleźć rozwiązanie. Najpierw trzeba zainstalować xcompmgr, a następnie użyć go. Z odpowiednimi parametrami. Instalacja:

apt install xcompmgr

Użycie:

xcompmgr -o0.0

Po wydaniu polecenia, zarówno udostępnianie, jak i rysowanie działają bez problemu. Do czasu przerwania polecenia, oczywiście. Skutków ubocznych nie zauważyłem. Nie musiałem ponownie uruchamiać Zooma. Jak widać chodzi o ustawienia dotyczące przezroczystości. Skutków ubocznych nie zauważyłem. Po zakończeniu sesji zooma można zakończyć połączenie.

Oryginalny post z rozwiązaniem pochodzi z Reddita, a polecenie tam podane ma nieco więcej opcji.

Mastodon ma 10 mln użytkowników – so what?

Niedawno świat obiegła wiadomość, że Mastodon ma 10 mln użytkowników. Jest to świetna okazja do wpisu, tym bardziej, że pojawił się wątek na ten temat, w którym zabrałem głos.

Na wstępie garść niefajnych faktów. Trzeba jasno powiedzieć, że nie chodzi o 10 mln ludzi korzystających z tej platformy, a 10 mln kont. To niezupełnie to samo, szczególnie, że i ludzie migrowali między serwerami, zakładając na każdym z nich konto, i niektórzy mają więcej niż jedno konto. Np. „zawodowe” na jednym serwerze, a prywatne na innym. Kolejna sprawa, to chodzi wyłącznie o konta zarejestrowane, nie aktywnie używane. Tych ostatnich jest wielokrotnie mniej.

Niemniej jest jakiś wzrost, jest okrągła liczba, zatem i okazja do dyskusji „dlaczego Mastodon nie zyskuje szerszej popularności?” i „czemu nie można zatrzymać użytkowników”. Pojawiły się stwierdzenia, że tutoriale za słabe itp. I to jest moim zdaniem punkt zero – jeśli potrzebna jest instrukcja obsługi, tutoriale itp., to coś jest nie tak z projektem systemu. Jasne, w każdym serwisie mogą być jakieś trudniejsze w użyciu czy schowane funkcje, ale nie powinny one dotyczyć podstawowej obsługi. Ta powinna być prosta i intuicyjna.

Tymczasem Mastodon jest moim zdaniem… może nie trudny, ale nieoczywisty. A na pewno trudniejszy, niż system scentralizowany, bo decentralizacja nie jest przed użytkownikiem ukryta. Przykład: jestem zalogowany do swojej instancji. W innym oknie znajduję osobę z innej instancji, którą chcę obserwować (follow). Powiedzmy, że wszedłem tam ze strony domowej tej osoby. Klikam follow i… Zonk. Dostaję komunikat, żebym się zalogował. Albo przeszedł na swoją instancję i tam zaobserwował.

Pamiętacie jak śmialiście się z Windows, że trzeba wcisnąć start, żeby zamknąć system? Mastodon ma podobnie! Jest bowiem pole wyszukiwania, które nie tylko do wyszukiwania służy. Trzeba go użyć do zaobserwowania konta z innej instancji. Wklejając URL. Co prawda jest napisane, że to search or paste URL, ale czy to jest intuicyjne?

Czy mogłoby być lepiej? Pewnie tak, bo skoro jest federacja, to może dałoby się jakoś wymienić informację o tym, gdzie użytkownik jest zalogowany. No ale to nie jest trywialne – bo – w uproszczeniu – przeglądarki dbają o separację danych między domenami. No i nie chodzi o dwie czy trzy domeny, tylko o dużą, dynamicznie zmieniającą się ich liczbę. Ale gdyby się udało, to można by po wejściu na dowolny link i kliknięciu follow dostać tylko wybór, którym kontem chce się wykonać operację. Jeśli ktoś szuka więcej przykładów na nieintuicyjne rozwiązania, to są w moim pierwszym wpisie o Mastodonie.

Dlatego uważam, że o ile bardziej techniczni czy bardzie dociekliwi sobie poradzą, to w obecnym kształcie na szerszą, masową popularność nie ma co w najbliższym czasie liczyć. Po prostu typowy użytkownik nie ma potrzeby używania rozwiązania rozproszonego. Fajnie, że jest alternatywa dla mainstreamu ale po co z niej korzystać, skoro nie trzeba? Natomiast w niektórych kręgach Mastodon przyjął się całkiem dobrze już teraz. I tak już zapewne zostanie.

Cała sytuacja Trochę mi to przypomina sytuację z Linuksem i Windowsem sprzed lat. Linux – wiele zalet i „wystarczy trochę poczytać”, bo „mamy dobrą dokumentację”. W Windows użytkownicy nie musieli czytać, wystarczyło klikać. W efekcie nadal czekamy na rok Linuksa na desktopie.