Na początku października została wydana nowa wersja macOS o nazwie kodowej Catalina. Zaktualizowałem wczoraj i z okazji tego, że to mój pierwszy upgrade tego systemu, postanowiłem podzielić się wrażeniami z aktualizacji. Notka z tego jak mi się żyje z macOS nadal jest w planach, w trzech słowach: szału nie ma.
Aktualizacja z opóźnieniem, powody były dwa. Po pierwsze, nie ma tam żadnej zmiany, której specjalnie potrzebuję. Z rzeczy, które mnie potencjalnie dotykają ,widzę koniec wsparcia dla aplikacji 32-bit. Także zsh jako domyślna powłoka oraz lepsze security za sprawą dodatkowych uprawnień. Po drugie, czekałem z aktualizacją do Cataliny na zielone światło od zespołu zajmującego się desktopami w firmie, który sprawdzał, czy soft potrzebny do pracy działa poprawnie. Zresztą ogólnie wśród użytkowników maków zauważyłem tendencję do tego, by po wydaniu nowej wersji chwilę poczekać, na ujawnienie ew. błędów i ich poprawki.
Przyznaję, że sama aktualizacja jest zrobiona sprawnie, przebiega czytelnie i dość szybko. Dodatkowo przez większość czasu można normalnie pracować na systemie. Na szybkim łączu i dysku SSD pobranie 8 GB i instalacja zajęły nieco ponad godzinę, co uznaję za dobry wynik. Podobny czas zajmuje zaktualizowanie desktopu z Debianem. Pobranie, rozpakowanie, reboot, dłuższe uruchamianie i… jest. I działa.
Za to po instalacji trochę dzieją się cuda. Po części cuda te wynikają ze zmiany w security – trzeba pozwalać konkretnym programom na konkretne akcje. Ale po części są to zwykłe niedociągnięcia. Przykładowo jedna z pierwszych rzeczy, które mnie spotkały to:
git diff
xcrun: error: invalid active developer path (/Library/Developer/CommandLineTools), missing xcrun at: /Library/Developer/CommandLineTools/usr/bin/xcrun
Rozumiem, że rozwiązanie jest proste i łatwe do znalezienia. Jednak szukanie po forach rozwiązania problemu dla czegoś, co powinno się zaktualizować wraz z systemem? Przecież pochodzi od tego samego wydawcy i można było przewidzieć, że wymaga aktualizacji, skoro jest zainstalowane? Słabe.
Zapowiadanej zmiany powłoki na zsh jeszcze nie doświadczyłem – okazało się, że dla istniejących kont zostaje bash. Można wymusić zmianę ręcznie, co pewnie za jakiś czas zrobię.
W ogóle model zarządzania aktualizacjami aplikacji (nie mylić z systemem) pod macOS jest fatalny, zbliżony do Windowsowego. Czyli każda aplikacja żyje własnym życiem. Centralny manager pakietów, instalacja z użyciem repozytoriów i aktualizacje w jednym miejscu, znane z Linuksa są dużo łatwiejsze i wygodniejsze.
UPDATE Pochwaliłem za wcześnie. Dziś dostałem info, że dostępna jest aktualizacja do 10.15.1. Zacytuję opis z forum:
macOS Catalina 10.15.1 is a fairly significant update, introducing new emoji characters that were added in iOS 13.2 earlier this week, adding support for the AirPods Pro that are launching tomorrow, and bringing Siri privacy controls to the Mac to allow users to opt out of sharing their Siri recordings with Apple.
Jeśli ktoś przypuszcza, że jest mi to wszystko totalnie obojętne, to ma rację. Aktualizacja emoji zajęła pół godziny. I tym razem uważam, że to trochę sporo, skoro chodzi o takie drobiazgi.
UPDATE Minęło trochę czasu i wyrobiłem sobie ogólnie opinię o aktualizacjach macOS.