Dziwny problem z Javą i siecią w Debianie.

Z programów napisanych w Javie korzystam raczej rzadko (wyjątkiem jest bloxer2, którym od dłuższego czasu wrzucam tu wpisy), więc nie zauważyłem tego wcześniej. Debian w wersji Squeeze, Java z repozytorium (wersja 6.20-dlj-1).

Jedna ze stron nie mogła załadować appletu i rzucała:

load: class VncViewer.class not found
[różności] 
Caused by: java.net.ConnectException: Network is unreachable

Ta sama aplikacja nie działała wcześniej na samodzielnie robionej Javie od Sun, z kolei działała (i nadal działa) na różnych wersjach Javy w Debianie Lenny. Na szczęście coś mi świtało, że ogólnie jest problem z IPv6 w Javie, szybkie gógiel potwierdził, więc pozostało znalezienie, co trzeba zmienić. Dobrzy ludzie z IRCa pomogli (!java ipv6), więc przybliżę rozwiązanie.

Winne jest zmienione domyślne ustawienie dla IPv6 w Debianie Squeeze. Okazuje się, że błąd jest zgłoszony, a działanie sieci pod Javą przywraca (tzn. w części aplikacji, niektóre działają bez problemu) ustawienie w pliku /etc/sysctl.d/bindv6only.conf:

net.ipv6.bindv6only = 0

Goodbye KDE.

Odkąd pamiętam zawsze korzystałem z programów ze stajni KDE. Po pierwsze, były wystarczająco szybkie, po drugie, odpowiadał mi look & feel. No i oczywiście świetna funkcjonalność. Stąd, jeśli szukałem jakiegoś programu, to najpierw sprawdzałem, czy nie ma wersji dla KDE. Stąd używanie konsole, kcalc, akregator, kdm, kalarm, knotes, kate, kdiff3.

Tak było dla KDE w wersji 3. W KDE4 trochę się pozmieniało, zmienił się też sprzęt (na starszy), na pewne rzeczy z konieczności zacząłem bardziej zwracać uwagę. Pierwszą zmianą była zmiana środowiska graficznego – jakoś LXDE bardziej mi leży, a ma wszystko, czego potrzebuję więc… czemu nie?

Popatrzyłem, popatrzyłem i… knotes nie używam, kalarm nie używam. Kate w domu nie używam, kdiff3 – nie było potrzeby jakoś. Tak naprawdę przy KDE trzymały mnie 3 rzeczy: kdm, akregator, konsole.

Kdm został już jakiś czas temu zastąpiony przez slim (zaczęło się od linka do tematów graficznych dla Squeeze), który po prostu daje radę – logowanie nie jest tak paskudne jak w xdm, tworzenie tematów jest bardzo proste, działa…

Wczoraj wyleciał akregator (na rzecz liferea). Nie jestem pewien, czy definitywnie, ale wszystko wskazuje, że tak. Wyleciał, bo wersja z KDE4 była jakaś taka przyciężkawa. Trudno to sprecyzować, po prostu wersja z KDE3 działała jakby szybciej, tak samo szybciej działa liferea (to akurat widać w top). I tym sposobem dziś odintalowałem pakiet kdebase.

Z programów codziennego użytku został konsole – w wersji z KDE4 bardzo fajnie działa i nie mam zastrzeżeń żadnych. Kcalc też został, ale kalkulatorów jest masa i jakoś nie mam ciśnienia, by go zastępować czymś innym, tym bardziej, że uruchamiam go bardzo rzadko. Kate i kdiff3 też są na dysku, ale jakoś nieużywane.

Wszystko wskazuje na to, że także na innych desktopowych maszynkach po upgrade do Squeeze, jedną z pierwszych rzeczy, które zrobię będzie wajig remove kdebase.

Zabbix-agent na OpenWrt.

Jakiś czas temu uruchomiłem parę sztuk OpenWrt na routerach Linksysach WRT54GL. Wybór dystrybucji na router podyktowany był głównie tym, że OpenWrt ma spore zaplecze w postaci pakietów z różnymi aplikacjami przygotowanych do bezpośredniego uruchomienia, wśród nich także pakiety Zabbix (nie wiem po co serwer, ale klient się przydaje), czyli niezłego IMO systemu monitoringu.

Niestety, dla przynajmniej w przypadku Kamikadze 8.09.1 po zainstalowaniu zabbix-agent nie działa. Konfig wygląda OK, skrypt uruchamiający jest trywialny, ale po

/etc/init.d/zabbix-agent start

nie pojawił się żaden proces Zabbiksa. Nie tak szybki debug (trick ze zmianą położenia logów był całkiem skteczną przeszkodą – wyglądało jakby ich nie było, a o strace na OpenWrt można zapomnieć) ujawnił, że plik konfiguracyjny ma prawa 600 i właściciela root, a tymczasem proces zabbix-agent jest uruchamiany z użytkownika zabbix. Rozwiązanie to oczywiście:

chmod +r /etc/zabbix/zabbix_agentd.conf

Po tym działa jak trzeba.