Od pewnego czasu korzystam z opisywanego kiedyś narzędzia apt-dater do aktualizacji hostów w środowiskach większych, niż kilka własnych testowych maszyn. Garść praktycznych uwag nt. używania w takich środowiskach.
- W okolicy wersji 1.0 zmienił się format pliku (teraz jest XML), przez co linkowany wyżej opis jest nieaktualny. Zmian wymagał też skrypt generujący konfigurację apt-datera na podstawie danych z Chefa.
- Warto podzielić hosty na grupy – raz, że łatwiej decydować, gdzie wykonujemy aktualizację w danym momencie, dwa, że każdy host to osobne procesy w momencie działań więc… może być tego za dużo, jeśli zaczniemy aktualizować listę pakietów wszędzie jednocześnie (tak, mam skonfigurowane limits na workstacji, tak walnąłem w limity, jak leciałem hurtem).
- Sama aktualizacja to nie wszystko, trzeba jeszcze zrestartować procesy korzystające ze starych bibliotek. Kiedyś był checkrestart, teraz jest bardziej popularny – i nieźle współpracujący z apt-dater – needrestart.
- Niezależnie od podziału na grupy, można ad hoc zaznaczyć hosty do wykonania operacji (polecenie tag). Sposób niezbyt intuicyjny, bo najpierw zaznaczamy hosty [t], następnie zatwierdzamy je do wykonania [;], a na końcu wybieramy polecenie do wykonania.
- Apt-dater przyspiesza pracę, ale nie udało mi się (i nie tylko mi), uniknąć podłączania do każdej sesji po zakończeniu aktualizacji i zamykania jej. Nawet, jeśli cała aktualizacja przeszła pomyślnie, bez interaktywnych pytań i nie ma nic do restartu. Gdyby się komuś udało – proszę o komentarz.
- Odpowiednio ustawione hold lub apt_preferences to podstawa, jeśli ma się jakieś dziwne (czytaj: 3rd party) pakiety, których autorzy niezupełnie umieją paczkować Debian way.
W każdym razie apt-dater bardzo ułatwia i przyspiesza pracę. Generalnie polecam.