Nie pora na Flattr.

Jak pisałem jakiś czas temu, Flattr jest dostępny dla każdego jako open beta. Liczyłem na szybki wzrost użytkowników i contentu i… zawiodłem się. Wzrost nie jest szybki. Czyli pozostają w mocy ostatnio opisane wady – brak contentu (szczególnie brak contentu polskiego) i stosunkowo wysoka cena. Szczególnie, że jest to cena za możliwość testowania (czytaj: wykonywania pracy na rzecz serwisu, aspekt mojej zabawy pomijam ;-)) – w takim wypadku 2 euro to IMO za dużo.

Jasne, mógłbym to potraktować jako przelewanie pieniędzy na projekty opensouce’owe, ale… na razie zagłosuję nogami, a raczej portfelem – zależy mi na funkcjonalności pt. możliwość przeznaczenia dowolnej kwoty (OK, z dokładnością do pełnych dziesiątek eurocentów, ew. nawet 1 euro jako minimum, jeśli musi być minimum) na dany miesiąc i bez niej nie do końca widzę sens. Osobiście wolałbym opłatę minimalną za flattrnięcie typu 1 eurocent, bo w tej chwili można dać 2 euro i nabić $BIGNUM flattrnięć, co też IMO nie jest dobre, jeśli Flattr miałby być konkurentem Wykopu.

Nie przekreślam w całości projektu, bo sama idea okrutnie mi się podoba, ale z dalszą zabawą z tym projektem wstrzymuję się minimum do końca roku (chyba, żeby jakieś gwałtowne zmiany zaszły). Button zostaje (nieaktywny) – przynajmniej na razie, jako reklamówka serwisu, może kogoś zainteresuje. Przy okazji przypominam opis jak uruchomić Flattr na Blox, może się komuś przyda.

Igen.

Miałem napisać równo trzy lata później, ale – z powodu urlopu i totalnego odcięcia od sieci (zresztą, kto by tam sobie zawracał głowę kompem na takim pięknym górskim urlopie – więcej niebawem) – nie wyszło. Zatem z małym poślizgiem (1104 dni to też nie jest jakaś okrągła ilość, ale lepszej okazji nie będzie), ale… oficjalnie: igen. 🙂

Ironia losu wg Metro.

Dawno temu idąc do pracy i widząc uciekający tramwaj wziąłem Metro. Przeczytałem dość dokładnie. Na tyle, by rzuciło mi się w oczy pewne stwierdzenie…

Wydanie piątek-niedziela 9-11 lipca 2010. Artykuł Anny Milczarek Skąd biorą się dzieci u homoseksualistów. Możemy w nim znaleźć taką perłę:

Ironią losu jest to, że o prawach osób homoseksualnych najbardziej chcą decydować (i decydują!) heteroseksualiści.

Myślę, że idąc tym tokiem rozumowania znajdziemy w otaczającym nas świecie więcej ironii losu (wg Metro!). Przykładowo:

  • Ironią losu jest to, że o prawach pedofili najbardziej chcą decydować (i decydują!) niepedofile.
  • Ironią losu jest to, że o prawach osób bezrobotnych najbardziej chcą decydować (i decydują!) osoby pracujące.
  • Ironią losu jest to, że o prawach pracowników służb mundurowych najbardziej chcą decydować (i decydują!) cywile.
  • Ironią losu jest to, że o prawach więźniów najbardziej chcą decydować (i decydują!) osoby na wolności.
  • Ironią losu jest to, że o prawach osób chorych psychicznie najbardziej chcą decydować (i decydują!) osoby zdrowe psychicznie.
  • Ironią losu jest to, że o prawach niepełnoletnich najbardziej chcą decydować (i decydują!) pełnoletni.

Można pokusić się o wyciągnięcie wzoru ogólnego na ironię losu (wg Metro!):

Ironią losu jest to, że o prawach {dowolna mniejszość} najbardziej chcą decydować (i decydują!) osoby {dopełnienie dowolnej mniejszości do ogółu ludności}.

UPDATE: Jeśli wchodzisz tu z wyszukiwarki, jak większość czytelników, to zapewne chodzi Ci o takie prawo ironii losu.