Proporcja

Włączyłem wczoraj radio. Raz jedno, raz drugie. Czyli albo Radio Nowy Świat, albo Radio 357. Tak się złożyło, że w obu było o szczepieniach. Czy szczepimy dostatecznie szybko, czy plany są realne. Brano ilość zaszczepionych, prognozy, średnie. Mądre głowy tłumaczyły, że większe ośrodki mogą szczepić więcej. Że plan jest realny. Takie tam malowanie trawy na zielono.

Ekspertem od logistyki to ja nie jestem. Od zdrowia też zresztą nie. Od statystyki… no powiedzmy, że mam wykształcenie w tym kierunku. Ale tu nie potrzeba wielkiej nauki. Z faktami się nie dyskutuje, a żeby oszacować czas potrzebny na zaszczepienie wystarczy matematyka z zakresu szkoły bodajże średniej. Jeśli nie podstawowej. Czyli tytułowa proporcja.

Wczoraj podawano, że wykonano nieco ponad 300 tys. szczepień. W powiedzmy dwa tygodnie od rozpoczęcia. Przyjmijmy optymistycznie, że chcemy zaszczepić 20 milionów obywateli w Polsce. Czemu tylko tyle? Ano młodzieży nie szczepimy, nie wszyscy będą chcieli się zaszczepić. Części nie musimy na dobrą sprawę, bo zdążą nabyć odporność w sposób naturalny, tj. chorując. Zostańmy przy optymistycznych 20 milionach.

Zadanie maturalne mogłoby brzmieć: jeśli w ciągu dwóch tygodni wykonano 300 tys. osób, ile czasu potrzeba na zaszczepienie 20 milionów obywateli? Policzmy:
20 mln / 300 tys = x / 2
x = 133
133 tygodnie. Czyli dwa i pół roku.

A gdyby ktoś tak odpowiedział na lekcji, to siadaj, pała. Bowiem aby aktualnie używana szczepionka była skuteczna, potrzeba dwóch dawek. Czyli dwa razy więcej szczepień. Czyli dwa razy więcej czasu. To będzie pięć lat. Albo, jak kto woli, 2026.

Oczywiście, wiele rzeczy może się zmienić. Tempo szczepień może wzrosnąć. Może pojawić się szczepionka wymagająca tylko jednej dawki. Z drugiej strony mogą pojawić się problemy z dostawami/produkcją szczepionki. Natomiast patrząc na podstawie dostępnych, realnych danych, do oszacowania czasu potrzebnego na zaszczepienie wystarczy powyższa proporcja.

Gdyby ktoś nie wierzył w tak proste rozwiązania, to jest kalkulator szczepień. Można podać trochę danych i dowiemy się, kiedy mamy szansę na zaszczepienie. Podaje mniej optymistyczne dane, niż te powyżej. Wielką zaletą jest, że udostępnia dane o aktualnym tempie szczepień. Obecnie wynosi ono 208 tys. tygodniowo, więc niby przyspieszyło w stosunku do tego, co przyjąłem na podstawie podawanych wczoraj w radio danych.

UPDATE Dziś w radio afera, że liczba szczepień będzie zmniejszona. Bo dostawca nie dostarczy 360 tys. szczepionek tygodniowo, jak zapowiadał, tylko 176k. Czyli rząd planował wykonywać 850 tys. szczepień tygodniowo, dostając 360 tys. szczepionek? Jak?

Sałatka ziemniaczana czyli potatissalad

Jak co roku na Sylwestra szukałem przepisu na potatissalad czyli szwedzką sałatkę ziemniaczaną. I jak co roku nie mogłem go znaleźć. Zatem zamieszczam go na aktualnym blogu, z działającą wyszukiwarką.

Oryginalna szwedzka wersja przepisu podlinkowana powyżej, ale używam poniższej, delikatnie zmodyfikowanej. Moim zdaniem bliższa temu, co spotkałem w Szwecji.

Składniki sałatki ziemniaczanej

  • 1,5 kg ziemniaków gotowanych, pokrojonych w kostkę lub plastry
  • 1 duża cebula, drobno posiekana
  • 3-5 ogórków kiszonych/kwaszonych, pokrojonych w plastry
  • 2-3 łyżki musztardy
  • 4-5 jaj, ugotowanych na twardo i pokrojonych w kostkę
  • 500 ml jogurtu (ew. śmietany)
  • 500 ml majonezu
  • 2 łyżki kaparów
  • pieprz czarny
  • sól

Przygotowanie potatissalad

Przygotowanie sałatki ziemniaczanej z powyższych składników jest proste. Wszystkie składniki mieszamy dokładnie w misce. Następnie przykrywamy i odstawiamy do lodówki, by sałatka się przegryzła. Optymalnie powinna spędzić w lodówce kilkanaście godzin.

U mnie zwykle sałatka ziemniaczana wg powyższego przepisu pojawia się na Sylwestra, ale równie dobrze pasuje na przykład jako dodatek do grilla.

Radio 357

Po przeczytaniu wpisu zerknąłem na Radio 357 i zastanowiła mnie jedna rzecz. Parcie w kierunku FM. Na stronie patronite znajdziemy opowieści o kupnie koncesji lub przejmowaniu lokalnych rozgłośni, by zyskać pasmo. O słuchaniu na zwyczajnym odbiorniku stojącym w kuchni. Zastanawiam się, na ile to parcie w kierunku FM ma faktyczny sens, jeśli chodzi o dotarcie do ludzi, a na ile to zwykła nostalgia. Lub wręcz gra na niej.

Zalety FM

Owszem, FM ma trochę zalet. Nie potrzeba nowego sprzętu do odbioru, jakiekolwiek radio zadziała. Można bez problemu słuchać w samochodzie. Słuchacze nie płacą za transfer danych. Niby jest on darmowy, ale pewnie spora część ludzi odbiera na telefonach, przez GSM. A to oznacza, że de facto płaci za transfer[1].

Zalety?

Co prawda streamu internetowego pewnie też da się słuchać w aucie, ale raczej nie będzie to „natywne” radio, tylko udostępnianie z telefonu[2]. TBH nie próbowałem nawet, poziom skomplikowania wygląda na niepomijalny, ale i tak pewnie będzie rwanie przez dziury w zasięgu. Wolę muzę z karty SD, przynajmniej w trasie.

No właśnie, zasięg. FM wygląda różowo, jeśli weźmiemy pod uwagę zasięg ogólnopolski. Przy stacjach lokalnych różowo nie jest i samochodowe zalety „w trasie” mocno tracą na znaczeniu. Jest napisane wprost, że budowa sieci FM nie zdarzy się od razu. Potrwa miesiące. Tymczasem wkrótce minie rok, od kiedy audycje zniknęły z Trójki.

Dochodzi też kwestia jakości. FM szumi. Szczególnie na słabszym sprzęcie, bez dobrej anteny. Owszem, często da się to rozwiązać, szczególnie jeśli mamy dobry sygnał. W praktyce, jeśli chcemy mieć dobrą jakość, łatwiej jest słuchać streamu z internetu. Pokrycie GSM w Polsce jest niezłe i nadal się poprawia. Może pora wymienić odbiornik radiowy w kuchni na coś, co wspiera streamy internetowe? Albo, jeśli jest on dobrej jakości, dopiąć mu stosowną przystawkę, zostawić go po prostu jako wzmacniacz z głośnikiem i cieszyć się stacjami z całego świata[3]?

No i na koniec: nie tylko Polska ma znaczenie. Nadawanie tylko w kraju via FM odcina od kilkunastu milionów potencjalnych słuchaczy na świecie. I liczba niepomijalna, i dla części może to być jedyny kontakt z krajem.

Stream

Na szczęście stream internetowy nie jest trudny do zrobienia. Tzn. samo zakodowanie audio do postaci cyfrowej i udostępnienie przez sieć. Wieki temu robiło to Radio Baobab. Dystrybucja do wielu odbiorców może być bardziej skomplikowana. Szczególnie, jeśli chcemy zrobić ją samodzielnie. Ale zapewne skalowanie można rozwiązać przez rzut monetą. Istnieją gotowe serwisy, które rozwiązują zagadnienie pojemności łącz. Nie zdziwię się, jeśli również załatwią ew. transkodowanie i udostępnianie na popularnych platformach.

Cieszę się więc, że słuchacze nie poddali się nostalgii i chcieli stream. Cieszę się, że idzie nowe. Dzięki temu może i ja włączę kiedyś Radio 357. Póki co nie miałem okazji. Zwłaszcza, że wymagają playera na stronie, nie dają linka do gołego streamu. A ten player coś u mnie nie działa.

Czy w ogóle inwestowanie przez Radio 357 w FM ma sens? Nie wiem. Ja FM nie potrzebuję.

[1] Radio internetowe, z uwagi na charakter korzystania, zużywa całkiem sporo transferu. Godzina streamu w popularnym wariancie 128 kbps to ok. 58 MB. Radio ma to do siebie, że gra godzinami. Słuchanie przez 8h to 0,4 GB. Zakładając słuchanie w pracy – 8 GB miesięcznie, czyli jak na pakiety u operatorów GSM ilość zauważalna.

[2] Przynajmniej w typowym aucie. Nowe są już domyślnie podłączone do internetu, więc tam może być to bardziej wygładzone, bez dodatkowych urządzeń, bezpośrednio z netu. Przynajmniej jako opcja, bo zwykłe FM też jest.

[3] Zakładając, że ktoś potrzebuje. Jeśli ktoś jest wierny jednej stacji i nigdy nie zmienia na inną, argument traci sens. A słuchanie jednej stacji przy pracy wygląda mi na całkiem powszechne. Tyle, że mając do wyboru stacje z całego świata może się okazać, że będzie to zupełnie inna stacja…