Wczoraj przeczytałem ogłoszenie o planowanym zamknięciu serwisu jogger.pl. Mimo wszystko smutno. Było to miejsce, gdzie znalazłem wiele ciekawych blogów (czyt.: ludzi), a przede wszystkim miejsce, gdzie zacząłem przygodę z blogowaniem. Więc trochę wspomnień jest. Nawet myślałem o tym niedawno, bo nie dalej jak parę dni temu wpisałem w CV w zdolnościach komunikacyjnych ponad dziesięć lat pisania blogów… No i cała otoczka sieciowa, od składni HTML przez Markdown i jakiekolwiek pojęcie o standardach dotyczących stron WWW, zawdzięczam Joggerowi.
Tak czy inaczej, wiadomo było, że zamknięcie jogger.pl nastąpi. Żaden serwis nie może stać w miejscu – albo się rozwija, albo – prędzej czy później – umiera. Widać było, że czasu i chęci na rozwój i utrzymanie brakuje coraz bardziej, a autorzy mają opory przed opublikowaniem kodu as is. Była co prawda propozycja przepisania Joggera, czyli wersji 3.0, ale jak pisałem, i za późno, i nie tędy droga.
Dawno temu porównywałem Joggera i Blox, nawet dwa razy. Pod wieloma względami Jogger miał bardzo ciekawe rozwiązania. Integracja z jabberem, poziomy wpisów, możliwość dynamicznych feedów RSS, ciekawy, dający bardzo dużą kontrolę nad blogiem, system szablonów. Udało się też przyciągnąć ciekawie piszących ludzi. TBH nadal regularnie czytam parę osób z Joggera. W pewnym momencie coś nie wypaliło/coś się posypało. Tak pobieżnie patrząc, to stała pięta achillesowa Joggera, czyli kontrola nad komentarzami i spamem… IMHO ciekawy temat do analizy, swoją drogą.
Pisałem już o tym w komentarzu (podkreślam, nie negując w żaden sposób praw właścicieli do kodu i domeny), ale powtórzę, bo to nie jest IMO dobre zamknięcie. A komentarz stamtąd zaraz zniknie:
- Mało czasu na wyniesienie się. Pięć tygodni przy braku narzędzi i planu, to niewiele. Nie widać powodu, czemu akurat teraz i tak nagle. Oczywiście może być coś, o czym autorzy nie chcą/nie mogą pisać. Ale chyba można by ten czas wydłużyć.
- Można było rozważyć przejście do wersji archiwalnej – read only, bez możliwości komentowania. Przypuszczam, że całość obecnie dostępnej treści to raptem małe kilkaset GB. Zatem koszt utrzymania i nakład pracy są minimalne, podejrzewam, że aktualnie używający chętnie się zrzucą.
- Można w końcu uwolnić kod źródłowy – jest tam parę osób technicznych, może ktoś się skusi na kontynuację, może pohostuje innym…
- Można sprzedać serwis bez danych osobistych. Wystarczy nie eksportować/usunąć wpisy na poziomie 3 i wyższych.
- Nieszczęśnikom, którzy nie korzystali z własnych domen można udostępnić subdomeny na prawach domeny.
- No i w końcu: można było zapytać ludzi, jakie widzą rozwiązania.
Tak czy inaczej, kolejny serwis z którego korzystałem umiera (wcześniej zniknął blip.pl), i trochę żal. Szeroko rozumianej ekipie z Joggera dziękuję za wszystko.
UPDATE Administratorzy Joggera jednak nie planują po prostu trzasnąć drzwiami. Kwiecień nie jest datą ostateczną, po prostu kod jest stary, utrzymanie pracochłonne stąd pomysł wyłączenia serwisu w dotychczasowej formie. Prawdopodobnie zostanie zachowana jakaś forma statyczna strony, archiwum i zbiór linków do miejsc, w których autorzy będą utrzymywać swoje blogi. Niemniej zamknięcie jogger.pl jest faktem.
UPDATE2 Statyczny mirror bloga na Joggerze można zrobić przy pomocy opisywanego kiedyś sposobu na backup bloga przy pomocy wget. Efekt działania wersji statycznej można zobaczyć tutaj.
Kiedyś z grupą spekulowaliśmy, że te poziomy na joggerze będą gwoździem do trumny. Brak nowych użytkowników i brak czasu na modernizację zrobiła swoje.
Przenieśliśmy się ze znajomymi z joggera na raczkującego google wave, a teraz korzystamy ze slacka – jak na razie inne formy są już zbyt prymitywne (!!!) na bardziej złożoną komunikację niż wpis – komentarz.
Uratować tego co było kiedyś się już raczej nie da, ale tak czy siak miło sobie powspominać i przy okazji odświeżyć listę wszystkich miejsc poza Joggerem gdzie przenieśli się ludzie, których kiedyś się czytało. Dziś trudno czasem doszukać się blogów, które warto czytać.
Poziomy IMO były fajne i w niczym nie przeszkadzały. Trochę dawały poczucie (złudne) ograniczenia dostępu i możliwości pisania bloga dla wąskiej grupy. Kto chciał, ten korzystał, kto nie chciał – nie korzystał.
Slack to IMO w ogóle inna bajka – bardziej skrzyżowanie IRC z komunikatorem. Ale tak, używam w pracy, fajny. Taki IRC 2.0. 😉
Jeśli chodzi o ratowanie, to jak linkowałem wpis o Jogger 3.0, to już wtedy uważałem, że jest za późno. Zresztą blogowanie trochę się zmieniło od tamtego czasu. Teraz bardziej chciałbym zachować to, co zostało. Być może, korzystając z okazji, zebrać namiary na tych, którzy się przenieśli. O ile jeszcze gdzieś piszą, bo znam trochę przypadków, gdzie autorzy usunęli/bardzo mocno pocięli dostępne treści.
Joggera będę ciepło wspominał, choćby dlatego że kilka ładnych lat tam blogowalem, uksztaltowalem kierunek i wreszcie podłączyłem domenę, z której do dziś korzystam. Niestety należałoby ubić serwis, choćby z przyczyn ekonomicznych.
Tak, to drugi z polskich serwisów, które znikają z internetowej otchłani. Zapewne za kilka miesięcy usłyszymy o tym samym w przypadku flaker.pl.
@Bobiko Akurat ekonomicznie to wydaje mi się, że problemu nie ma:
1. hostingi są teraz tanie, a platforma wygląda na prostą i niezbyt wymagającą,
2. obiło mi się kilka razy, że użytkownicy chcą płacić,
3. była/jest masa geeków, którzy i są w stanie utrzymać serwis/serwer, i kod poprawić/rozwinąć.